Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Ministerialne zmiany, które niszczą teatry, czyli krakowska powtórka wrocławskiego dramatu

Mnóstwo niewiadomych, brak repertuaru na najbliższy rok i odchodzący aktorzy to symptomy choroby, która po Teatrze Polskim we Wrocławiu dotknęła teraz Narodowy Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie.
.get_the_title().

Przez ostatnie lata dyrektorem Teatru Starego w Krakowie był Jan Klata. Lubiany i jednocześnie nienawidzony – postać kontrowersyjna, ale na pewno nie nijaka, do tego z pomysłem, jaki teatr chce tworzyć. Ten bardzo ważny i rozwojowy etap na jednej z najważniejszych polskich scen skończył się 9. maja wraz z ministerialnym konkursem na dyrektora teatru, który wygrał Marek Mikos. W Starym Marka Mikosa dyrektorem artystycznym miał zostać Michał Gieleta, jednak nieoficjalnie mówiło się, że ich relacje popsuły się krótko po tym, jak ogłoszono wyniki konkursu. Finalnie Gieletę zastąpił krakowski scenograf i reżyser Jan Polewka, który co ciekawe też starał się o posadę szefa Starego, ale nie dostał ani jednego głosu. Tymczasem repertuar Starego, układany jeszcze przez Klatę, jest ustalony do końca grudnia. Co dalej – na razie nie wiadomo. Nie wiadomo, ani jak będzie wyglądał przyszłoroczny repertuar, bo nowy dyrektor nie zaproponował spójnego programu, a duża część jego początkowych deklaracji okazała się bez pokrycia, ani kto będzie reżyserować czy grać.

Półoficjalnie mówi się o odejściu w styczniu kilku aktorów, a najgłośniejsze i obecnie najbardziej oblegane spektakle prawdopodobnie znikną z repertuaru.

Jeśli nie bezpośrednio z decyzji nowego dyrektora, to po prostu dlatego, że nie będzie miał ich kto grać.

Jan Klata/Źródło: stary.pl

Marek Mikos, który oficjalnie objął teatr we wrześniu, swój koncept na nowy sezon przedstawił pod koniec października. Pierwszym twórcą, który zgodził się pracować pod nowym kierownictwem, jest Alejandro Genes Radawski. Niewiele jednak o nim wiadomo i niewiele można znaleźć, bo w liczących się opracowaniach teatralnych nie ma o nim nawet wzmianki.

Decyzja Ministerstwa Kultury o nominowaniu na dyrektora Starego – powiedzmy sobie szczerze – marionetki okazała się udaną próbą zniszczenia teatru, który w ostatnich latach był całkowicie zapełniony praktycznie na wszystkich przedstawieniach. Sytuacja bliźniaczo przypomina dramat Teatru Polskiego we Wrocławiu, gdzie Cezary Morawski w krótkim czasie zamienił ważną polską scenę w nieliczący się teatr.

Mikos nie zatrzymał odchodzących aktorów, nie potrafi zachęcić reżyserów, czy przekona jeszcze do siebie publiczność?

Tymczasem spektakle do końca roku są wyprzedane, każde przedstawienie oglądane jest przez nadkomplet publiczności, oklaskiwane na stojąco i budzące większe emocje, niż zazwyczaj. Gdyby pół roku temu Jan Klata został wybrany, w nowym sezonie można by zobaczyć „Braci Karamazow” w reżyserii Luka Percevala, jednego z najsłynniejszych europejskich reżyserów teatralnych, „Wojnę i pokój” cenionego reżysera Konstantina Bogomołowa, spektakle Strzępki czy Jarzyny.

zdjęcie: stary.pl

Tegorocznym spektaklem sylwestrowym w Starym jest ostatnia zrealizowana w Narodowym sztuka Klaty – „Wesele”. Na plakacie jest martwy bocian, ale w rogu dopisano „To jeszcze nie koniec”. I taką pozostaje mieć nadzieję.

Tekst: Hanna Krzyżowska

TU I TERAZ