Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Największe absurdy spotkania Trump-West

Kanye West nie po raz kolejny niebezpiecznie flirtuje z prezydentem Trumpem, wywołując w artystycznym środowisku oburzenie. Może jednak po prostu ciągnie swój do swego?
.get_the_title().

Jeszcze jakiś czas temu West buńczucznie zapowiadał, że sam będzie kandydował na prezydenta USA z listy Demokratów w kolejnych wyborach. Jak to jednak często w polityce bywa, zdanie można zmienić w ciągu jednej nocy. Krótko po wyborze Trumpa na prezydenta, kiedy spora część Ameryki nie mogła się jeszcze wciąż otrząsnąć, Kanye zaczynał chwalić nowo wybranego przywódcę, a z biegiem czasu jego podziw do niego już tylko rósł. Także Trump zauważył, że na takiej medialnej przyjaźni może wiele zyskać. I tak oto już pod koniec 2016 roku doszło do spotkania obu panów, podczas którego rozmawiali o m. in. przeciwdziałaniu przemocy na amerykańskich ulicach. To był dopiero początek.

Wzajemne promowanie się artysty i polityka trwa w najlepsze. W zeszłym tygodniu w Białym Domu odbyło się przedziwne spotkanie.

West przyszedł w czapeczce z napisem „Make America Great Again” i zachwalał to hasło, mówiąc, że odmienia ono Amerykę. Raper żalił się, że w jego środowisku noszenie jej kończy się ostracyzmem, a on wbrew wszystkim hejterom czuje się tak, jakby nosząc ją zdobywał supermoce, jakby była peleryną Supermana. Tłumaczył to tym, że jako dziecko nie widywał zbyt często ojca i całe życie potrzebował takiego poczucia męskości.

Właściwie poza absurdalnymi sloganami niewiele z tej rozmowy wynikło. Na pewno zaś dostarczyła ono powodów do żartów, bo raper wygłosił całą masę kompletnie oderwanych od rzeczywistości stwierdzeń.

Tematy społeczno-polityczne pojawiały się w monologu rapera dość często. Proponował na przykład zwalczać bezrobocie poprzez budowę fabryk Trumpa i centrów edukacyjnych Yeezy’ego – ten naiwny i nieprzystający do realiów pomysł na pewno nie może się udać. Tak samo było z 13 poprawką znoszącą w USA niewolnictwo, na temat której wcześniej, a także podczas spotkania mówił różne rzeczy, które nie trzymały się kupy. Ostatecznie stanęło na drobnych zmianach, ale ciężko uwierzyć, że to jego ostatnie słowo w tej sprawie.

Bardzo osobliwa była propozycja Westa, by zastąpić Air Force One prezydenckim samolotem napędzanym na wodór, który miałby być produkowany przez Apple i nazywałby się iplane 1.

Niestety jedyne, co mógł w tej sprawie zaprezentować, to projekt studenta sprzed kilku lat. Nic nie wiadomo o tym, aby Apple zajmowało się czymś takim. Ye przez większość czasu niczym młody „filozof” Jaden Smith opowiadał o tego typu alternatywnych rzeczywistościach i futurystycznych planach. Czasem jednak jego przemyślenia były bardziej sensowne – jak wtedy, gdy mówił o tym, że czarna społeczność głosuje na Demokratów, bo zapewniają im zasiłki, a pracy w ich regionie brak. Czy też jak zwracał uwagę na to, że polityczna poprawność doprowadziła do tego, że gdy popiera Trumpa, to jest wyzywany od rasistów.

Za to dość niezręczny był moment, gdy Kanye wyciągnął telefon i zdradził całemu światu swoje niezbyt mądre hasło, składające się z samych zer. Artysta nie zapomniał jednak w innym momencie monologu pochwalić się swoim wysokim IQ.

Rapujący od jakiegoś czasu o bardzo osobistych sprawach i najczarniejszych demonach artysta także i podczas tej wizyty postanowił popłynąć ostrym autoterapeutycznym strumieniem świadomości. Stwierdził wreszcie, że diagnoza choroby dwubiegunowej afektywnej okazała się błędna i tak naprawdę źródłem jego problemów psychicznych są zaburzenia snu. Trump właściwie przez cały czas milczał. Był wyraźnie zaskoczony i skwitował wszystko banalnym stwierdzeniem, że „to było coś i Kanye to mądry człowiek”.

Większość środowiska hip-hopowego czy generalnie artystyczno-celebryckiego jest jak wiemy bardzo negatywnie nastawiona do prezydentury Trumpa, a ostatni skandal z oskarżonym o gwałt sędzią Kavanaughem, którego prezydent wziął w obronę, jeszcze bardziej zaognia konflikt. Stąd też na rapera posypały się gromy, głosy krytyki usłyszeć można było zarówno od jego kolegów z branży (Questlove, T.I., 50 Centa), jak i gwiazd innych gatunków (Lanę Del Rey czy Axla Rose’a). Oczywiście internet zasypała też fala memów. W Saturday Night Live pojawiła się zaś parodia całego wydarzenia.

Ciężko stwierdzić, czy Kanye zyskał cokolwiek na tej rozmowie oprócz rozgłosu. Podobnie Trump, który wydaje się być coraz bardziej osamotniony, skoro zabiega o takie specyficzne rodzaje poparcia. West zapowiedział bowiem, że nie zamierza z nim konkurować w najbliższych wyborach – poprze w nich obecnego prezydenta, a o swojej kampanii pomyśli na rok 2024.

TU I TERAZ