Niemcy chcą wprowadzić transport publiczny za 9 euro na 3 miesiące. To reakcja na wzrost cen energii

Tańsze bilety mają zachęcić osoby, które dotychczas dojeżdżały do pracy samochodem, do tego, by wybrały transport publiczny.
.get_the_title().

Od pierwszego czerwca bilety miesięczne na niemiecki transport publiczny kosztować mają zaledwie 9 euro. Dotyczyć to będzie zarówno transportu miejskiego, jak i regionalnego. Tanie bilety, które noszą nazwę '9 za 90′, wprowadzone zostaną na trzy miesiące, a więc na całe lato.

Przez kwartał będzie można więc podróżować po całych Niemczech za 27 euro – to dwa razy taniej niż najtańszy bilet miesięczny w Berlinie.

Wprowadzenie tego rozwiązania ma kosztować państwo 2,5 mld euro. Detale nie są jeszcze znane – Bundestag będzie nad nimi debatować już 20 maja.

Oferta '9 za 90′ to odpowiedź na wzrost cen energii związany z wojną w Ukrainie. – Każdy, kto korzysta z lokalnego transportu publicznego, wnosi duży wkład w uniezależnienie naszego kraju od dostaw energii z Rosji i dążenie do neutralności klimatycznej – mówi federalny minister transportu Volker Wissing. Tańsze bilety mają zachęcić Niemców, którzy dotychczas dojeżdżali do pracy samochodem, do tego, by przesiedli się na transport publiczny (podobne rozwiązanie już w marcu pojawiło się w Nowej Zelandii). Ale z oferty będą mogli korzystać korzystać wszyscy.

ARD przeprowadziło niedawno sondaż, z którego wynika, że tańszymi biletami zainteresowanych jest 44 proc. Niemców – 60 proc. w miastach i 40 proc. na wsi.

Projekt został już skrytykowany między innymi przez rzecznika Niemieckiego Związku Powiatów Reinharda Sagera, który podkreślił, że tańsze bilety odegrają niewielką rolę w regionach, które są wykluczone komunikacyjnie i lepiej byłoby przeznaczyć środki nie na obniżkę cen biletów, a na zmodernizowanie infrastruktury.

Zdjęcie główne: Railway PRO
Tekst: NS

TU I TERAZ