W piątek niemiecki parlament zagłosował za legalizacją marihuany – za było 407 posłów, 226 przeciw, a 4 wstrzymało się od głosu.

Od 1 kwietnia osoby powyżej 18 roku życia będą mogły legalnie posiadać i spożywać konopie indyjskie.

Jednak nie oznacza to, że natychmiast otworzą się tam dziesiątki coffee shopów. Niemcy mają na to inny pomysł. W kraju pojawią się Społeczne Kluby Konopne, które będą produkować i dystrybuować marihuanę – to taki model, jaki przyjęła Hiszpania. Jeden klub będzie mógł zrzeszać do 500 dorosłych obywateli Niemiec. Każdy członek jednorazowo będzie mógł kupić do 25 gramów marihuany, ale nie więcej niż 50 gramów miesięcznie. W przypadku osób poniżej 21 roku życia limit ten wyniesie 30 gramów miesięcznie. W klubach nie będzie się konsumować marihuany, a otworzą się one najwcześniej 1 lipca. Oczywiście naraz można być tylko w jednym klubie. Legalnie będzie można mieć przy sobie 25 gramów marihuany, a w domu 50 gramów.

Konsumpcja marihuany w Niemczech rośnie, zwłaszcza wśród osób w wieku od 18 do 25 lat. Szacuje się, że pali ją około 4,5 mln obywateli. Policja, zwłaszcza w Berlinie, często przymyka więc na to oko.

Legalizacja to sposób na walkę z czarnym rynkiem i zanieczyszczonym suszem, który często trafia do młodych konsumentów.

– Cokolwiek zrobimy, nie możemy dłużej tak postępować [jak dotychczas]. Można schować głowę w piasek, ale w ten nie rozwiążemy żadnego problemu – skomentował minister zdrowia Karl Lauterbach. Jednak rozwiązanie, które przyjął kraj, nie wszystkim przypadło do gustu. Bierze ono pod uwagę wyłącznie regularnych palaczy, utrudnia zakup okazjonalnym użytkownikom, imigrantom czy turystom, co, jak utrzymują sceptycy, nie sprawi, że czarny rynek zniknie.

Tekst: NS