Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Pamiętacie „Takeshi’s Castle”?

Wspominamy jeden z najbardziej szalonych programów w historii telewizji.
.get_the_title().

Niemiecki DSF wśród wielu polskich widzów zdążył wypracować sobie na początku ubiegłej dekady status telewizji kultowej. Ramówkę tej łatwo dostępnej stacji, przemianowanej w 2010 roku na Sport1, obok świetnych programów o piłce nożnej i innych dyscyplinach zdobił też pewien szalony japoński „teleturniej”. Mowa tu oczywiście o „Takeshi’s Castle”, tworze, który mógł zrodzić się chyba tylko w głowie odpowiedzialnego za całe przedsięwzięcie Takeshiego Kitano.

Uczestnicy rywalizowali w pokręconych, surrealistycznych dyscyplinach, często obijając się niemiłosiernie ku naszej uciesze, by wykonać kolejne chore wyzwania.

Show przyjęło się w wielu krajach, niestety Polskę w dobrej jakościowo wersji ominęło (bo taką nie można określić ostatnich dziwnych prób z formatem w wykonaniu Comedy Central). Stąd właśnie tak ważna, nie bójmy się tego słowa – kulturotwórcza – rola niegdysiejszego DSF-u.

Postanowiliśmy odświeżyć wspomnienia i przypomnieć pięć konkurencji, których oglądanie dawało chyba największą uciechę. Osobom, które nie zetknęły się jeszcze nigdy z „Zamkiem Takeshiego” polecamy zaś najpierw obejrzeć kompletny odcinek i przykładowe „best of”, by łatwiej było uchwycić kontekst całej zabawy.

1. Skipping Stones

Przebieganie przez wodę po, nomen omen, zwodniczych kamieniach, z których tylko niektóre są stabilne, a inne się zapadają? Żaden problem! Uczestnicy przyjmowali przeróżne taktyki – od powolnego badania terenu i wykonywania kolejnych kroczków, aż do sprintów, które, przy niepowodzeniu i gwałtownych upadkach, potrafiły wywołać ciarki nawet przed telewizorem. Jakby tego było mało, po dotarciu do brzegu często czekało na nich dodatkowe zadanie w postaci… przeskoczenia przez jedne z czterech drzwi. Niektóre pod takim naporem ustępowały, inne nie, dając za to szansę, by dodatkowo się poobijać.

2. Honeycomb Maze

Pokonanie otoczonego wodą labiryntu z tylko jednym wyjściem to na pozór zadanie stosunkowo łatwe.

Tyle tylko, że twórcy zadbali o ucharakteryzowanych na monstra oponentów, którzy nieustannie próbowali dopaść przebiegających w panice przez kolejne przejścia uczestników.

A gdy ci wpadali już w ich sidła – no cóż, a to twarz była nacierana błotem, a to kolejni zawodnicy lądowali w wodzie. Nie oszczędzano nawet pań.

3. Avalanche

Zabawa w Indianę Jonesa, bo wypuszczanie na bogu ducha winnych uczestników przeszkód stylizowanych na turlające się głazy, które pociągną ich oczywiście za sobą, to przecież świetny pomysł, prawda? Co sprawniejsi zawodnicy nadążali z tym, by z duszą na ramieniu kryć się w specjalnych szczelinach, inni, często bardzo gwałtownie i bezwiednie, spadali z trasy wykonując efektowne, niekontrolowane fikołki.

4. Bridge Ball

Lęk wysokości? Brak podzielności uwagi? Problemy z utrzymaniem równowagi? W takim razie Bridge Ball nie jest dla was. Konkurencja polegała na tym, by złapać złotą piłkę, a następnie przejść po wysoko zawieszonym i bardzo niestabilnym mostku, unikając jednocześnie wystrzeliwanych z armatek kul. Kul, które miały za cel zrzucić uczestnika, a ekipie realizującej program bombardowanie nimi kolejnych nieszczęśników przysparzało, jak widać na załączonym wyżej obrazku, sadystycznej radości.

5. Ball Cupping

Zwykły pinball? E tam! Znacznie ciekawiej jest przecież puścić piłkę w ruch, by ta, pokonując pełną przeszkód trasę, spadła nagle i niespodziewanie z wysoka nad głową zawodnika, który musi wykazać się refleksem i złapać ją do miski. Brzmi za prosto? No pewnie! Chwyt wiąże się jednocześnie z koniecznością zażycia gwałtownej błotnej kąpieli.

A jakie konkurencje należały do waszych ulubionych? Nowoczesna matematyka, wyścigi konne, podwaliny pod Wipeouta? A może jeszcze coś innego?

Tekst: Wojciech Michalski

TU I TERAZ