Premiera opowiadającego o Davidzie Bowiem filmu „Stardust” pierwotnie miała się odbyć w tym tygodniu, podczas Tribeca Film Festival. Z oczywistych względów festiwal został jednak przeniesiony na inny termin, a więc twórcy filmu zdecydowali się na inną metodę dystrybucji.

Za jakiś czas produkcja dostępna będzie na jednej z platform streamingowych, póki co jednak nie są znane szczegóły.

„Stardust” opowiada o pierwszej podróży Bowiego do Stanów Zjednoczonych, która odbyła się w 1971 roku. 24-letni muzyk chciał wówczas zrobić karierę za oceanem, okazało się jednak, że Amerykanie nie są jeszcze na niego gotowi. To stało się dla artysty inspiracją do stworzenia słynnej persony Ziggy’ego Stardusta. W sieci pojawił się właśnie pierwszy klip z filmu. Osiemdziesięciosekundowy fragment to rozmowa Bowiego, w którego rolę wciela się znany z serialu „Lovesick” Johnny Flynn, z Ronem Obermanem, rzecznikiem wytwórni Mercury Records (w tej roli komik Marc Maron, znany m.in. z serialu „GLOW”).

„Chciałem nakręcić film o tym, co sprawia, że ktoś zostaje artystą; co go tak naprawdę napędza do tworzenia sztuki. Tym kimś jest David Bowie, człowiek, o którym zwykliśmy myśleć, że jest gwiazdą lub jednym ze swych alter ego, czyli Ziggy Stardust, Alladin Sane, Thin White Duke. To ktoś, kogo widziałem tylko z dużej odległości, za maską […]. Nawet jego perfekcyjnie zaaranżowana śmierć nie zbliżyła go do bycia zwykłym człowiekiem” – powiedział reżyser „Stardust”, Gabriel Range. Rage wraz z Christopherem Bellem napisał także scenariusz produkcji.

Na koniec warto jednak dodać, że „Stardust” nie otrzymał błogosławieństwa od spadkobierców muzyka – Duncan Jones, syn Bowiego, nie dał twórcom praw do muzyki artysty.

Zamiast przebojów głównego bohatera produkcji w filmie usłyszymy więc piosenki z epoki.

Zdjęcie główne: „Stardust”
Tekst: NS