Ser uzależnia niczym twarde narkotyki
Naukowcy z Uniwersytetu w Michigan zadali sobie pytanie, skąd u większości z nas taka miłość do pizzy (tak jakby pachnące, świeżo upieczone ciasto, ciągnący się ser i ulubione dodatki nie stanowiły wystarczającej odpowiedzi).
Skorzystali z 25-stopniowej skali uzależnienia od żywności Yale, umożliwiającej zmierzenie chorobliwego zamiłowania człowieka do konkretnych produktów spożywczych. Studentów poproszono, by umieścili na skali 384 produkty, które działają na nich najbardziej uzależniająco.
Wyniki? Ser zdetronizował wszystko inne, nawet czekoladę.
Winna jest kazeina obecna we wszystkich produktach mlecznych. Podczas procesów trawienia białko to może uruchomić receptory opioidowe, które z kolei zaczną produkować opiaty i… już nie jesteśmy w stanie oprzeć się kolejnej porcji.
Na miłośników mozzarelli i brie padł właśnie blady strach.
Czy jednak dla naszego organizmu nie ma różnicy, czy spożywamy ser, czy też sięgamy po kokainę albo amfetaminę? Nie ma co panikować. Owszem, ser uzależnia, ale naukowcy uspokajają, że w porównaniu z twardymi narkotykami jego wpływ na mózg nie jest absolutnie tak silny i destrukcyjny.
Celem badania nie było doprowadzenie do ruiny serowego lobby, a znalezienie dowodów na to, iż niektóre produkty spożywcze są silniej związane z uzależniającymi zachowaniami żywieniowymi. Chodzi zwłaszcza o te wysoko przetworzone i tłuste.
Im żywność jest bardziej przetworzona, tym łatwiej możemy się od niej uzależnić.
Co gorsze, według tej samej instytucji frytki miałyby takie samo działanie…
Tekst: Ola Oleszek