Tede – król polskich beefów
Tede w trybie „konfrontacja” to najlepszy polski raper. Łączy timing na bicie, inteligentną szyderę, marketingowy instynkt i bezczelny showmanship. To właśnie na tym polu najczęściej deklasuje rywali. Najgłośniejszy rozdział to oczywiście „Tede vs Peja” – konflikt, który eksplodował po incydencie w Zielonej Górze (2009) i ukształtował obie kariery. TDF odpowiadał seriami: od mini-albumu Note2 Errata, przez świąteczny miks A/H24N2, po dalsze dogrywki; po drugiej stronie padła lawina kontr-dissów, m.in. na albumie Czarny wrzesień, a Tede nie mógł grać latami koncertów w Poznaniu. Później potyczki z Onarem i Płomieniem 81. To był poligon, na którym Tede „nauczył się” wojny totalnej: szybkich ripost, budowania narracji i grania emocjami publiki.
Najnowszy front to w tej chwili wojenka z Mesem i Winim. Po tym, co pokazał dziś ten drugi po 3 tygodniach 'produkcji’ ,zamknięty bezapelacyjnym zwycięstwem TDF.
Najpierw pojawiły się 64 Lajny czyli bezpośrednia odpowiedź na zaczepki Tego Typa Mesa w wywiadzie u Winiego. W kawałku TDF punktuje przeciwnika za „jazdę na zakręcie”, dokłada diagnozę ego i używek.
„Narcystyczna osobowość, wymienione zamki
jeszcze trochę z prochem ziomek i zabiorą klamki”
Tede wraca tu do „wersji 2000” klasyczne, bezlitosne pióro, staroszkolny sznyt i brzmienie z rozpoznawalnym DNA Wielkiego Joła. To był bezapelacyjny demontaż taki, w którym pointy same rozchodzą się po sieci.
Później dorzucił jeszcze 88 Lajny celnie wymierzone w Winiego, który upatrzył w tym beefie szansę, aby w końcu stać się raperem.
Tede gniecie oponentów jak tyvek i przede wszystkim odpowiada szybko surowym, ale umówmy się, umiejętnie ostylowanym materiałem, bo to nie ma być jak klip promujący płytę. Jego wersy są pisane jak stand-up: precyzyjne puenty, odwrócenia, meta-żarty, punchline’y budowane na kulturze wspólnej. Zamiast histerii, kpiący dystans. Potrafi przeskoczyć między rejestrami: od surowej nawijki po szyderę i autoparodystyczny humor, co utrudnia kontrę (bo co odpowiesz na żart z własnego wizerunku?).
Fajnie oglądać, jak ten 50-letni grzyb zachowuje świeżość 20-latka. Ukłony panie Jacku.