Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

70 zespołów i zaskakujący uczestnicy wyścigu o stworzenie szczepionki przed COVID-19

Światowa Organizacja Zdrowia opublikowała dokument, który pokazuje, jaka jest skala tego wyścigu.
.get_the_title().

Tysiące naukowców pracują obecnie nad szczepionkami przeciw koronawirusowi. Trzy spośród opracowywanych szczepionek znajdują się w fazie testów klinicznych, co napawa optymizmem. Musimy sobie oczywiście zdawać sprawę, że opracowanie szczepionki trwa zazwyczaj kilkanaście miesięcy, jeśli nie lata… Chociaż wiadomo, że wszyscy czekamy na cud. Póki co musimy się uzbroić w cierpliwość.

70 potencjalnych szczepionek trafiło na zaktualizowaną listę WHO z 11 kwietnia. Prace prowadzą giganci farmaceutyczni, mniejsze spółki biotechnologiczne, ośrodki akademickie i organizacje non-profit.

To trzecia epidemia wywołana przez koronawirus, z jaką mierzymy się w tym stuleciu, po Sars-CoV-1 i MERS, ale jak dotąd nikt nie opracował skutecznej szczepionki. Tym razem pandemia osiągnęła niespotykane dotąd rozmiary, a SARS-CoV-2 rzucił nam wszystkim nie lada wyzwanie. Naukowcy starają się więc przyśpieszyć prace jak mogą. Niektóre szczepionki są już w drugiej fazie testów klinicznych na ludziach – m.in. ta opracowywana przez chińską firmę biotechnologiczną CanSino. Nadzieje są też pokładane w amerykańskich startupach Inovio Pharmaceuticals i Moderna, które też pracują już na etapie testów na ludziach. W wyścigu dobrze sobie radzą również dwa duże koncerny – Johnson & Johnson oraz Sanofi.

Ten wyścig ma też swoje „gwiazdy”

Wśród ludzi, w których pokładane są wielkie nadzieje, jest z pewnością szef olbrzymiej grupy naukowców pracujących obecnie nad szczepionką na Uniwersytecie Oksfordzkim. Profesor Adrian Hill, szef Jenner Institute z University of Oxford jest jednym z najważniejszych specjalistów zajmujących się szczepionkami na świecie, mierzących się z malarią, ebolą czy HIV.

O szczepionce opracowywanej przez stu naukowców z Oxfordu mówi się zatem najwięcej. W zeszły czwartek rozpoczęto pierwsze kliniczne próby na ludziach. Naukowcy dostali rządowe wsparcie w wysokości 20 mln funtów, a ich szczepionka budzi jak dotąd największe nadzieje. Powstała na bazie wirusa pobranego od szympansa, który następnie został genetycznie zmodyfikowany, tak aby przenosić część koronawirusa i wytwarzać odporność w ludzkim organizmie. Badacze zapowiadają produkcję szczepionki jeszcze przed oficjalnymi wynikami testów. Mają też wsparcie Billa Gatesa. Twórca Microsoftu jest gotów pokryć koszty stworzenia i dystrybucji szczepionki przeciw COVID-19, a za pośrednictwem Fundacji Billa i Melindy Gatesów chce wyprodukować na dużą skalę szczepionkę z Oxfordu, jeśli tylko okaże się skuteczna.

O co chodzi z tytoniem? 

Na opublikowanej przez WHO liście podmiotów pracujących nad szczepionką znalazła się kanadyjska firma biofarmaceutyczna Medicago. To dość zaskakujące, zwłaszcza w kontekście tego, z czego powstaje szczepionka i kto za tym stoi. Za Medicago stoi koncern tytoniowy Philip Morris International, a naukowcy wykorzystują… liście tytoniu. Firmie udało się wyizolować cząstkę wirusopodobną z genu wirusa w zaledwie 20 dni, co umożliwiły liście tytoniu, z których pozyskiwane są przeciwciała do szczepionek. Latem tego roku mają się rozpocząć badania kliniczne. Tytoń jest tu wykorzystywany jako bioreaktor, który może szybko wytwarzać przeciwciała. Naukowcy wszczepili wirusopodobne cząstki COVID-19 w rośliny tytoniu. Jej liście po pewnym czasie zaczynają produkować przeciwciała. Medicago ma już spore doświadczenie w pracach nad szczepionkami – przeciw H1N1 w 2009 roku oraz przeciwko wirusowi świńskiej grypy. Tą ostatnią opracowała w zaledwie 19 dni. W 2012 roku firma w ciągu miesiąca wyprodukowała 10 mln dawek szczepionki.

Nikotyna pojawia się zresztą w kontekście koronawirusa coraz częściej i to w dość zaskakującym świetle.

Francuscy badacze podejrzewają, że palacze rzadziej łapią koronawirusa i chcą testować wpływ nikotyny na zachorowanie na COVID-19. W tym celu zamierzają wykorzystać plastry nikotynowe podobne do tych używanych przy rzucaniu palenia. Obecnie czekają na zgodę na rozpoczęcie testów klinicznych. Zresztą nie tylko oni zauważyli pewną zależność między nikotyną i COVID-19 – zaobserwowano ją już w Chinach. Pod koniec marca w czasopiśmie ”New England Journal of Medicine” ukazał się artykuł naukowców z Chin, którzy zwrócili uwagę, że na każde 1000 osób zainfekowanych SARS-CoV-2 palacze stanowili jedynie 12,6 proc. grupy. Odsetek palaczy w społeczeństwie chińskim wynosi 28 proc.

Nie zachęcamy oczywiście do palenia, chociaż należy podkreślić, że koncerny tytoniowe zaliczyły w marcu i kwietniu spore wzrosty w porównaniu ze styczniem i lutym. Nie wszystkim 2020 ułatwił noworoczne postanowienie.

zdjęcie główne: profesor Adrian Hill, szef Jenner Institute z University of Oxford

ZDROWIE