To jedyne polowania, jakie powinny się odbywać i być uwieczniane na zdjęciach
Polowanie to chyba ostatnie z wydarzeń, na których można spotkać wegetarian i wegan. Chyba, że pojawią się tam w ramach akcji protestacyjnej.
Nawet osoby, które jedzą mięso, często przyznają, że kompletnie nie zgadzają się z ideą zabijania zwierząt dla zabawy i adrenaliny. A pozowanie z dumą i uśmiechem na twarzy przy swoich trofeach wydaje się być szczytem bezduszności.
W odpowiedzi na makabryczne zdjęcia z regularnych polowań, którymi myśliwi często chwalą się na swoich social mediach, ostatnimi czasy zaczęły się tam pojawiać też fotki z łowów w wersji wege.
Przedstawiają one osoby – różnej rasy, płci i w różnym wieku, które z bronią – opcjonalnie w wersji „soft”, z jakimś narzędziem ogrodniczym – w ręku prezentują efekty polowań, które odbywają się głównie we własnym ogródku – na grządce z warzywami.
W roli trofeów występują tu bakłażany, marchew, papryczki, dynie, kalafiory i wszelkie inne dary natury.
Zdjęcia mają wywołać uśmiech na twarzach odbiorców i przypomnieć, jak przyjemnie dla oka prezentowałby się w świat, w którym z ręki człowieka, nie ginęłoby żadne zwierzę. Nie jest to akcja odnosząca się jedynie do samych polowań, bo, nie oszukujmy się, szanse na to, że któryś myśliwy uzna, że faktycznie warzywa w roli zdobyczy prezentują się tak samo dobrze, a może i lepiej niż zwierzęta, jest zerowa.
To raczej promocja wegetarianizmu i weganizmu, które mają wymierny efekt, jeśli chodzi o liczbę ocalałych dzięki nim zwierząt. Amerykańscy naukowcy podają, że od 2007 każdego roku ginie z rąk człowieka 500 milionów zwierząt mniej.
Domyślamy się, że niektórzy uznają tę zabawę za niepotrzebne epatowanie bronią, albo zaczną się zastanawiać, do czego tym ludziom ona służy poza tymi wege-polowaniami. Obstawiamy jednak, że żądni prawdziwej krwi myśliwi nie braliby udziału w zabawie skierowanej de facto przeciwko nim samym. A każde z prezentowanych tu zdjęć zasługuje na certyfikat cruelty-free.
Źródło zdjęć: za SadAndUseless.com
Tekst: KD