Wyginęła jedna z największych ryb na świecie. Gatunek liczył sobie 200 mln lat
Wiosłonos chiński był największą słodkowodną rybą w wodach Chin. Jego naturalnym środowiskiem była rzeka Jangcy i jej dopływy. Największe okazy dorastały nawet do 7 metrów i ważyły aż 500 kg! Gatunek liczył sobie aż 200 mln lat. Przetrwał więc niesamowite zmiany – był świadkiem wymarcia dinozaurów i plejozaurów (czyli wodnych gadów), a także mógł obserwować ewolucję wielu gatunków. Widział, jak Chiny stały się najludniejszym krajem na Ziemi. II połowa XX wieku nie była jednak wesołym czasem dla tych ryb – i niestety przyczyną są działania człowieka.
W latach 70. wiosłonosy były odławiane na ogromną skalę – rocznie wyławiano średnio aż 25 ton tych ryb. W rezultacie w 1989 roku trafiły na listę zagrożonych gatunków.
To jednak nie wystarczyło, by je uratować, a liczba wiosłonosów systematycznie spadała. Ostatni okaz był widziany w 2003 roku, gdy złowili go naukowcy z Chińskiej Akademii Nauk Rybołówstwa.
Przez lata naukowcy poszukiwali okazów wiosłonosa chińskiego – zastawiali sieci i przeczesywali targi rybne. Bezskutecznie.
Teraz naukowcy oficjalnie uznali ten gatunek za wymarły. Ich zdaniem doszło do tego między 2005 a 2010 rokiem.
Odpowiednie działania ochronne zostały niestety podjęte za późno. Należało to zrobić przed rokiem 1993, kiedy to, zdaniem naukowców, gatunek wymarł funkcjonalnie, czyli nie był w stanie się rozmnażać. Próby odtwarzania populacji tej liczącej sobie 200 mln lat ryby powinny się zacznie znacznie wcześniej, tymczasem doszło do nich dopiero w XXI wieku. Wiosłonos był jedynym przedstawicielem rodzaju Psephurus. Nie był jednak jedynym gatunkiem, który żył w Jangcy i został narażony na wyginięcie. Pod koniec 2019 roku na listę zagrożonych gatunków trafił żółwiak szanghajski – sądzi się niekiedy, że ostatnia dwójka przedstawicieli tego gatunku może jeszcze pływać w wodach tej rzeki, jednak nie jest to wysoce prawdopodobne. Do krytycznie zagrożonych gatunków należy także aligator chiński.
Tekst: NS