O tym, jak wpleść architekturę w kolekcje modowe rozmawiamy z Natalią Siebułą
![O tym, jak wpleść architekturę w kolekcje modowe rozmawiamy z Natalią Siebułą .get_the_title().](https://www.f5.pl/wp-content/uploads/2021/02/patria2-1448x1024-1.jpg)
Natalia Siebuła to marka, którą z pewnością wyróżnia ponadczasowe wzornictwo, które nigdy nie wyjdzie z mody. I o to właśnie chodzi! O tworzenie ubrań, które będą towarzyszyć nam przez długie lata. Za marką nie stoją tylko perfekcyjnie dopracowane kolekcje. Natalia w swoje projekty wplata także piękno architektury, również tej zapomnianej i niedocenianej, którą chce w ten sposób zatrzymać w naszej pamięci na dłużej.
Z Natalią Siebułą rozmawiamy o funkcjonowaniu jej marki modowej oraz zdradzamy, skąd wzięła się u niej tak silna wrażliwość na piękno architektury.
![](https://www.f5.pl/wp-content/uploads/2021/02/kielcedworzecpks.jpg)
![](https://www.f5.pl/wp-content/uploads/2021/02/O4SrFBDw.jpeg)
Natalia, swoją markę tworzysz już od ponad 10 lat. Tak długa obecność w polskiej modzie na pewno niesie za sobą wiele zmian nie tylko w funkcjonowaniu marki, ale także w podejściu do biznesu. Opowiedz o swoich początkach w świecie mody, o tym, co się zmieniło i dlaczego odeszłaś od sezonowości w swoich projektach.
Tak, to długo, więc wiele się zmieniło przez ten czas w branży i we mnie. Choć tak naprawdę oprócz większej świadomości, zespołu powiększonego o moją mamę, która zajmuje się wszystkimi sprawami formalno-finansowymi oraz moją asystentkę, stałych współpracowników i ogólnym sprawniejszym działaniem, niewiele się zmieniło w samym funkcjonowaniu marki.
Wyrosłam z szycia miarowego, krótkich serii, lokalnego rzemiosła i przy tych wartościach trwam cały czas.
Szybka, masowa moda i jednosezonowe trendy były dla mnie od zawsze poza obszarem zainteresowań. Staramy się tworzyć rzeczy dobrej jakości i ponadczasowe wzornictwo, które aktualne jest dziś, ale będzie mogło towarzyszyć właścicielkom także za kolejne pięć lat. Kolekcje, które tworzę, są dostępne w sklepie internetowym w kolejnych sezonach – niektóre w regularnej sprzedaży, inne na specjalne zamówienie – dzięki temu nie wytwarzamy też presji i pędu zakupów. O wzorach sprzed kilku lat przypominamy też w nowych sesjach, stylizując je na inne sposoby. Tym samym nasze stałe klientki widzą rzeczy, które już mają w szafach, w nowej odsłonie. To także sprzeciw wobec krótkiego cyklu życia ubrań.
![](https://www.f5.pl/wp-content/uploads/2021/02/ulechasitarskiego.jpg)
![](https://www.f5.pl/wp-content/uploads/2021/02/wtychach.jpg)
Od samego początku tworzysz lokalnie? Jak znajdujesz swoich zaufanych rzemieślników? Zdradź nam szczegóły powstawania twoich ubrań.
Już od dłuższego czasu pracuję ze stałym kompletem rzemieślników, których znalazłam w lokalnej prasie. To Pani Ela i Pan Paweł, którzy na co dzień pracują w pracowni i odpowiadają za szycie wszystkich dostępnych modeli z kolekcji, ale i szycie miarowe. Nie korzystam z żadnych zewnętrznych producentów ani szwalni. Wszystko od A do Z powstaje w pracowni, co jest procesem trudnym i długotrwałym. Do naszych stałych współpracowników należą także małe zakłady plisowania czy hafciarnie, które pomagają nam w realizacji poszczególnych elementów. To małe, rodzinne zakłady z wieloletnią tradycją, które z pokolenia na pokolenie szkolą się w fachu. Dzięki ich pracy mogę realizować różne bardziej fantazyjne wzory, a przy okazji uczyć się od nich fantastycznych rzeczy.
![](https://www.f5.pl/wp-content/uploads/2021/02/wtychach4.jpg)
![](https://www.f5.pl/wp-content/uploads/2021/02/krynica.jpg)
Ubrania szyte na miarę to opcja dostępna dla każdej kobiety, czy projektujesz tylko suknie ślubne? To trochę już zapomniane podejście, któremu zapewne musisz poświęcić bardzo dużo czasu.
Faktycznie ten czas w zamówieniach jest kluczowy. Rzeczy na miarę nie powstają szybko, często mijają długie godziny zanim w ogóle przystąpimy do szycia. Od stworzenia projektu przez formę na miarę, czasem też prototypu do przymiarki mija cała wieczność. Jednak to dużo większa satysfakcja, która rekompensuje ten czas, ale i nerwy czy stres.
Indywidualne przymiarki to także okazja do inspirujących spotkań. Klientki, które wybierają ten model zamówienia, to osoby świadome, wrażliwe, niekupujące pod wpływem impulsu – rozumieją, że to będzie to dłuższy proces zakupowy i są zdeterminowane.
Z tych spotkań wywiązują się też długotrwałe relacje i przyjaźnie, z których bardzo się cieszę. W ostatnich latach faktycznie mam bardzo dużo ślubnych realizacji, które są dedykowane szyciu miarowemu, ale modele z regularnych kolekcji także wykonujemy pod konkretne wymiary.
![](https://www.f5.pl/wp-content/uploads/2021/02/lipinski3-scaled.jpg)
![](https://www.f5.pl/wp-content/uploads/2021/02/kielcedworzec.jpg)
Swoją drogą te satynowe i koronkowe dzieła to coś pięknego!
Bardzo mi miło, choć tych koronek jest u mnie właśnie mało. Te ślubne kolekcje to trochę alternatywa dla klasycznej mody ślubnej, takiej, którą wszyscy znamy. Panny młode, z którymi mam przyjemność pracować, mają często śluby mniej konwencjonalne: na łące, w lesie, w romantycznych i emocjonalnych dla nich przestrzeniach. I oczywiście chcą w dzień zaślubin wyglądać wyjątkowo, ale szukają kreacji, która nie będzie jednorazowa. Dlatego już podczas pierwszych przymiarek dużo rozmawiamy, sprawdzając modele w różnych opcjach i stylizacjach, które są bardziej codzienne. Dzielimy komplety, topy przymierzamy do jeansów, a długości sukien ustalamy też pod letnie buciki, dzięki temu po uroczystości dziewczyny mogą się nimi dłużej cieszyć i swoje kreacje zabrać chociażby na wakacje.
![](https://www.f5.pl/wp-content/uploads/2021/02/ladek2.jpg)
![](https://www.f5.pl/wp-content/uploads/2021/02/radomskinot.jpg)
Wiemy, że w swoich projektach często inspirujesz się architekturą, a na fotografiach z sesji zdjęciowych twoich kolekcji widzimy modernistyczne budynki czy zapomniane miejsca. Dlaczego zdecydowałaś się wpleść architekturę w swoją markę modową?
Miniona epoka jest dla mnie interesująca nie tylko ze względu na architekturę – to czas eksperymentu we wszystkich dziedzinach sztuki. To rozkwit literatury, muzyki, wzornictwa, mody czy filmu. Moim zdaniem to czasy, w których wciąż można odkrywać fantastyczne historie, często niedocenione ze względu na panujący wówczas ustrój. I choć brzmi to niebywale, okazuje się, że i architektura jest bardzo ulotna. Niedocenione obiekty znikają z mapy kraju zupełnie zapomniane, stając się chociażby Biedronkami. Obiekty, które fotografujemy, to nie tylko mury. To fascynujące, że skrywają tak barwne miejsca i postaci, ale i mniejsze obiekty sztuki. W nich kryje się talent, wyobraźnia i umiejętności. Ja roboczo tę naszą pracę z architekturą dzielę sobie na kilka rozdziałów. Najważniejszym z nich są obiekty, które chcemy (razem z moją stałą ekipą – fotografem Piotrem Czyżem, producentką Katarzyną Zielińską i stylistą Mateuszem Kołtunowiczem) ocalić od zapomnienia.
To obiekty, które szykują się do modernizacji lub przebudowy i nie zobaczymy ich już w oryginalnym kształcie czy wyposażeniu. Do tych obiektów należy fotografowany przez nas Puławski Dom Chemika czy kielecki dworzec PKS.
Do kolejnych rozdziałów zaliczam socjalistyczne osiedla, w których szukamy pierwotnych założeń architektów – w zeszłym roku spacerowaliśmy po Tychach i lubelskim osiedlu im. Juliusza Słowackiego zaprojektowanym przez Zofię i Oskara Hansenów. Odwiedzamy także domy własne artystów – dom Hansenów w Szuminie, kopułowy dom profesora Witolda Lipińskiego czy mieszkanie na warszawskim powiślu Lecha Sitarskiego. Możliwość zajrzenia do prywatnego i niesamowitego świata tych artystów to ogromna przygoda. To, co łączy te wyżej wymienione obiekty, to na pewno wizje, które realizowali w swoich mieszkaniach, które bez wątpienia pomagały im w ucieczce od szarej i często pewnie trudnej rzeczywistości PRL-u. Czwarty rozdział naszych podróży to polskie uzdrowiska – tutaj nie ograniczamy się już do konkretnego okresu historycznego. Pokochaliśmy unikalny mikroklimat, bogactwo naturalne, poszanowanie pięknej architektury i nostalgiczną atmosferę panującą w tych miejscach. Pierwszą ślubną historię fotografowaliśmy w malowniczej hali zdrojowej Uzdrowiska Świeradów Zdrój, drugą w przepięknym basenie wybudowanym bezpośrednio nad bijącym źródłem wody leczniczej Uzdrowiska Zdrój Wojciech w Lądku Zdroju, a rok temu w kilku obiektach Krynicy Zdrój.
![](https://www.f5.pl/wp-content/uploads/2021/02/lublin3.jpg)
![](https://www.f5.pl/wp-content/uploads/2021/02/ladek.jpg)
Skąd wzięła się u Ciebie ta wrażliwość na estetykę?
Myślę, że każda marka powinna stać za jakimiś wartościami. Dziś samo atakowanie klienta produktami dla mnie jest nawet nie na miejscu. Staram się z czułością i uwagą obserwować otaczający świat i tym samym pokazywać przez kampanie coś ciekawego, przybliżać sylwetki wyjątkowych postaci. Ale też czasem dodać swoim odbiorcom otuchy czy pokazywać w czasach epidemii uroki życia codziennego. Piszemy o miłości, uczuciach czy pogodzie – jakieś impresje codzienności, ale też snujemy wymyślone historie o podboju kosmosu 🙂
![](https://www.f5.pl/wp-content/uploads/2021/02/radomskinot2.jpg)
![](https://www.f5.pl/wp-content/uploads/2021/02/lublin2.jpg)
Skąd bierzesz pomysły na nowe lokacje dla sesji zdjęciowych ubrań? Tworząc nową kolekcję, inspirujesz się najpierw miejscem czy w pierwszej kolejności szukasz odpowiedniej przestrzeni dla nowych projektów?
Można powiedzieć, że wszędzie. W fachowej literaturze o architekturze, ale i lokalnej prasie, filmach, polskiej kronice filmowej czy wycieczkach krajoznawczych. Te obiekty jednak w chwili obecnej są dla mnie najważniejsze, szukanie w nich jakiegoś klimatu światła i emocji. One nadają kształt kolekcji, ale to są inspiracje bardzo luźne. Daje sobie pozwolenie na swobodne przeplatanie przeszłości z teraźniejszością.
![](https://www.f5.pl/wp-content/uploads/2021/02/lipinski4-scaled.jpg)
![](https://www.f5.pl/wp-content/uploads/2021/02/lech-sitarski.jpg)
W obecnym czasie nie sposób nie zdać tego pytania. Czy pandemia wpłynęła na funkcjonowanie twojej firmy?
Oczywiście. Nie będę opowiadać o tych negatywnych emocjach, które wywołuje, i szeregu ograniczeń. Ogromnie tęsknię za spotkaniami z moimi klientkami, które mogłabym ujrzeć wreszcie bez maseczki, zobaczyć ich uśmiech lub grymas nie tylko w oczach, ale i na ustach. To na pewno czas sporej próby i odporności. Z drugiej strony ze względu na mniej zamówień miarowych zyskałam dużo czasu na różne eksperymenty w pracowni, na prototypowanie nowych wzorów i stworzenie nowej zakładki w sklepie, gdzie lądują pojedyncze sztuki modeli powstałych ze ścinków gromadzonych przez lata w naszej pracowni, które tworzymy sobie w między czasie, bez pospiechu. W normalnym trybie nigdy nie było na to szans.
![](https://www.f5.pl/wp-content/uploads/2021/02/lublin4.jpg)
![](https://www.f5.pl/wp-content/uploads/2021/02/lublin.jpg)
Na koniec zdradź nam jeszcze, czy masz już wizje nowych kolekcji? Mamy nadzieję, że nie zabraknie w niej plisów!
Za kilka dni wreszcie ruszamy na bardzo wyczekiwaną przeze mnie sesje, którą chciałam pierwotnie zorganizować w listopadzie jako prezent na moje 30 urodziny, niestety obostrzenia pokrzyżowały nam plany.
To wyjątkowy dla mnie obiekt, który mam nadzieje zachwyci także wszystkich miłośników architektury i nie tylko.
Zaraz potem odwiedzimy kolejne uzdrowisko – także plany są i pomysłów na nowe opowieści też na szczęście nam nie brakuje. A co do plisów – będą na pewno. Nie tylko ze względu na ich spektakularny wygląd, ale także na moje Panie, które się tym zajmują. Są niesamowite, a czas spędzony z nimi jest dla mnie ogromną wartością.
![](https://www.f5.pl/wp-content/uploads/2021/02/radomskinot4.jpg)
![](https://www.f5.pl/wp-content/uploads/2021/02/swieradowzdroj.jpg)
Rozmawiała: Marta Mankiewicz