Katowicka restauracja robi zbiórkę starych książek kucharskich i przepisów naszych mam i babć, by przetrwały jak najdłużej

Blok czekoladowy waszej mamy wspominany z rozrzewnieniem na spotkaniu klasowym przez wasze koleżanki i kolegów ze szkoły, a może pomidorowa babci, której nie dorównują nawet zupy z restauracji uhonorowanch gwiazdkami Michelina?
Większość z nas ma w pamięci takie danie z dzieciństwa, które zasługuje na miano dobra narodowego tego kraju.
Na przestrzeni lat trochę jednak te babcine gołąbki zdradziliśmy z ramenami, sushi czy burrito. Na swoje usprawiedliwienie deklarujemy, że i tak ani my, ani nikt inny nie zdołałby dorównać smakiem kunsztowi pierwowzoru, więc nie ma co się w ogóle na taki przepis porywać.
Stare książki kucharskie również zarastają kurzem na półce lub marnieją gdzieś w antykwariatach. Coraz mniej osób sięga po przepisy w drukowanej formie, bo wszystko, co nas interesuje możemy znaleźć na blogach kulinarnych, fanpage’ach czy specjalnych apkach w telefonie.
Wolumeny z pożółkłymi stronami i bez pięknych zdjęć mogą wydawać się przy nich niepraktyczne czy nieatrakcyjne.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Tymczasem to prawdziwa skarbnica kulinarnej wiedzy, zdecydowanie warta tego, by przetrwać w swojej oryginalnej formie i służyć kolejnym pokoleniom.
Stąd pomysł restauracji Śląska Prohibicja w Nikiszowcu, która 28 lipca rozpoczyna zbiórkę starych książek kucharskich oraz przepisów naszych mam, babć i cioć.

„Chcemy, aby te wszystkie wspaniałe smaki i zapachy zostały z nami na dłużej. Pochowane w kuchennych szufladach, samotne i zapomniane – niszczeją. Nie pozwólmy na to!” – czytamy na stronie wydarzenia „Półka szuka książki – zbieramy stare książki kucharskie”. Jeśli macie ochotę przyłączyć się do tej akcji, przynieście do ogrodu Śląskiej Prohibicji swoje dary. Tam można je przekazać kelnerom lub zostawić w specjalnej skrzyni.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Przy okazji tej wizyty warto spróbować obłędnej – jak wnioskujemy po opiniach gości – kuchni tej restauracji.
Przeglądamy menu i już wiemy, że Śląska Prohibicja trafia na listę miejsc do odwiedzenia przy okazji naszej następnej wizyty w Katowicach.
Malinówka, czyli krem z pomidorów z ricottą, brzoskwiniami, pesto lubczykowym i bagietką – to musi być niebo w gębie. Ulepce, czyli domowe ravioli z bobem, marynowanymi nowalijkami, sosem holenderskim, malinami, migdałami, gryką i świeżymi ziołami, brzmią równie dobrze. A mięsożerców na pewno zadowoli śląski klasyk – rolada wołowa z kiełbasą śląską z własnej wędzarni, kluskami śląskimi i modro kapustą.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Coś czujemy, że nasze drogocenne przepisy trafią w dobre ręce!
Zdjęcie główne: film „Julia i Julia”
Tekst: Kinga Dembińska