Zjeść Warszawę wiosną. Podpowiadamy, gdzie można się nieźle rozsmakować
![Zjeść Warszawę wiosną. Podpowiadamy, gdzie można się nieźle rozsmakować .get_the_title().](https://www.f5.pl/wp-content/uploads/2019/03/DSC_0740.jpg)
1. Restauracja J:, ul. Klimczaka 17
![](https://www.fpiec.pl/wp-content/uploads/2019/03/DSC_0941.jpg)
Jeśli nie macie jeszcze planów, to koniecznie jedźcie na Wilanów! Jeśli jednak je macie, to nadal podtrzymujemy – jedźcie i jedzcie w restauracji J:. Miejsce, w którym dowodzi Janek Paszkowski, jest otwarte od końca ubiegłego roku i zasługuje na wielkie brawa. W menu znajdziemy całodniowe śniadania na słodko oraz na słono – od tostów francuskich, przez omlety, po różne opcje z jajkami w roli głównej.
Na szczególne wyróżnienie zasługują miękkie tosty z chałki, do których można domówić jajko na miękko.
Zjedliśmy te z kawowym kremem twarożkowym, makiem, obsypane granatem i polane hojnie miodem. Niebo! Kusiły nas też ich wytrawne wersje (np. z krokietem ziemniaczanym, brokułem i szczypiorkowym beszamelem), ale chcąc spróbować też dań głównych, tę przyjemność zostawiliśmy sobie na następną wizytę.
![](https://www.fpiec.pl/wp-content/uploads/2019/03/DSC_0926.jpg)
Czytając kartę dań głównych, już wiedzieliśmy, że będzie to ciężki wybór.
Janek podpowiada, że każda ich pozycja jest u podstawy wegańska, a dobrać do niej można wedle upodobań: szarpanego indyka, jajo, chrupiące tofu bądź kurczaka w panko. I jest to doskonała opcja, bo zadowala każdego!
Dań w karcie nie ma dużo, co jest jak najbardziej na plus. Każda opcja, a są cztery: Batat, Bakłażan, Kalafior i Burak, składa się z talerza wypełnionego pożywnym węglowodanem (np. czarna quinoa, pęczak, ryż jaśminowy lub czerwony), dalej mamy dodatek warzyw (nie sposób wymienić ich wszystkich!), do tego oryginalny sos (np. cytrusowy tahini, rozmarynowy, jogurtowy z curry, korzenny balsamiczny) i zostaje nam już tylko wybranie wspomnianego mięsnego lub wegetariańskiego dodatku.
Nie mogliśmy nie podpytać o tofu, którego używa Janek – jest koreańskie i dosłownie rozpływa się w ustach.
![](https://www.fpiec.pl/wp-content/uploads/2019/03/DSC_0928.jpg)
Restauracja J: to zdecydowanie obowiązkowy punkt do odnotowania na kulinarnej mapie Warszawy, a moc kolorów i smaków, jakie serwuje kuchnia klasyfikuje ją jako wiosenny must eat.
Piękno w postaci jedzenia.
W niedziele są też poranne brunche, podczas których można jeść do woli w rodzinnym i przyjacielskim gronie. Zanosi się też na sezonowe wariacje karty, także polecamy śledzić!
2. MariCruz_mission burrito, ul. Zgoda 3
![](https://www.fpiec.pl/wp-content/uploads/2019/03/DSC_0309.jpg)
To tu zajdźcie na wyśmienite burrito! Misją Mari Cruz jest serwowanie jego kalifornijskiej wersji – tortilla jest przygotowywana na parze, a następnie hojnie wypełniana dodatkami i od razu zwijana. Porcja jest przeogromna i zdecydowanie nasyci na długo. W menu znajdziemy buritto w wielu wersjach: z szarpaną wołowiną (szczególnie nam posmakowała), z kurczakiem, jest też opcja wegetariańska z marynowanymi bocznikami bądź po prostu z guacamole i serem wegańskim.
Każdy kęs możemy polewać salsami do woli, na stolikach czeka salsa verde, czyli kolendrowo-limonkowy sos na bazie zielonych tomatillos lub ostra salsa cruda z dojrzałych pomidorów. Obie z autorskich receptur.
![](https://www.fpiec.pl/wp-content/uploads/2019/03/DSC_0358.jpg)
![](https://www.fpiec.pl/wp-content/uploads/2019/03/DSC_0296.jpg)
Warto spróbować również kukurydzianych nachosów i domowych sals: pico de gallo i przepysznego guacamole. Niedługo będą też nachosy w wersji fullwypas, czyli zasypane marynowanym mięsem i dodatkami.
Aha! Jest jeszcze Aqua de Jamaica, czyli woda hibiskusowa. Nie za słodka, z nutą cynamonu, z tajnej receptury.
![](https://www.fpiec.pl/wp-content/uploads/2019/03/DSC_0375.jpg)
Nie możemy też nie wspomnieć o wystroju miejsca, który od razu przykuwa uwagę.
Są świecące, kolorowe neony, dopracowane malunki ścienne, hasła i drobiazgi dobrane ze smakiem.
Bajery dla klienteli? Proszę bardzo! Zmywalne tatuaże, kwadratowe ulotki z widokami Kalifornii w stylu polaroid, neon, któremu po prostu trzeba zrobić zdjęcie, a ławeczka przed wejściem to odwrócony most Golden Gate! Ups! Mieliśmy nie podpowiadać, bo podobno szykuje się konkurs z pytaniem o inspirację na jego dizajn.
![](https://www.fpiec.pl/wp-content/uploads/2019/03/DSC_0319.jpg)
Jednak najważniejszy jest smak, którego naprawdę nie brakuje!
Lokal mieści się w samym centrum, jest otwarty do późna i przyjmie każdego wygłodniałego wieczornego (i nie tylko) podjadacza. Dobry kebab nie jest zły, ale zamieńcie go czasem na porządne burrtio! Zgoda?
3. Na Bałkany, ul. Koszykowa 47
![](https://www.fpiec.pl/wp-content/uploads/2019/03/unnamed-file.jpg)
Kuchnia bałkańska ma do zaoferowania bardzo wiele. Doskonale wiedzą o tym właściciele restauracji Na Bałkany i serwują samo dobro z owocami morza i mięsem na czele. Lokal powstał z miłości do Bałkanów, fascynacji ich kulturą i smakami, a mieści się przy Koszykowej 47, tuż obok Placu Konstytucji.
W sezonie ogródków zapowiada się na pełną sielankę na leżakach i drinki na bazie Rakiji, popularnego trunku z bałkańskich stron, który w lokalu gra pierwsze skrzypce i to na jego bazie przygotowywane są koktajle.
Ale do sedna i do potraw.
Na początek, wzięliśmy pod lupę klasyk ichniejszej kuchni, czyli kajmak i niech was czasem nie zdziwi, że zaczynamy od deseru! Kajmak to też słony serek z mleka i tłustej śmietanki, który rozpływa się w ustach. Tutaj serwowany jest na trzy sposoby: ze szczypiorkiem, klasyczny i buraczany.
Do tego własnego wyrobu lepinja, czyli drożdżowa, mięciutka bułeczka i już od startu jesteśmy zadowoleni. Bardzo.
![](https://www.fpiec.pl/wp-content/uploads/2019/03/DSC_0645.jpg)
Smażona papryka nafaszerowana serem sirene i szpinakiem, podana z ajvarem i sosem z wędzonej śliwki nie wymaga komentarza. Co prawda obawialiśmy się, że pełna nadzienia czerwona papryczka skąpana w tłuszczu nie będzie strzałem w dziesiątkę, jednak okazała się bardzo ciekawą i smaczną przystawkową opcją.
![](https://www.fpiec.pl/wp-content/uploads/2019/03/DSC_0698.jpg)
Z mięsnych dań warto zdecydować się na Cevapcici, czyli grillowane kotleciki z jagnięciny, podane z pomidorowym bulgurem, który jest ugotowany w punkt i miło łączy się z mięsnym kęsem.
Fanom owców morza też polecamy iść Na Bałkany.
Zjecie tu przepyszne czarne linguini z hojną ilością muli, kalmarów i krewetek w winno-maślanym sosie, krewetki w towarzystwie chorizo bądź ośmiornicę na masełku.
Jest też prawdziwa bałkańska uczta z owocami morza dla dwojga, a więc opcja idealna na wieczorne randkowanie.
![](https://www.fpiec.pl/wp-content/uploads/2019/03/DSC_0753.jpg)
W restauracjach bardzo cenimy także dbałość o ostatni punkt jedzeniowego programu, czyli deser. Restauracja podtrzymuje wysoko postawioną poprzeczkę, a nawet strąca ją swoimi świetnymi deserami. Brownie, które miło rozpływa się w ustach oraz bałkański bałagan, czyli ciasto filo przekładane jogurtem z miodem i sosem owocowym, kradną nasze serca i osładzają nasze drobne wyrzuty sumienia po obfitej i pysznej kolacji.
4. AMUNI, ul. Górnośląska 24
![](https://www.fpiec.pl/wp-content/uploads/2019/03/1-7.jpg)
To zupełnie nowe, jeszcze gorące miejsce, gdzie szefem kuchni jest znany z Mamma Marietta Andrea Scarantino. Restauracja skupia swoją uwagę wokół nurtu „Slow Food”, czyli blisko jej do tradycyjnych produktów, najlepszej jakości i otrzymywanych tylko z dobrego źródła, które jest w zgodzie ze środowiskiem.
Lokal mieści się na ulicy Górnośląskiej i zachwyca eleganckim wystrojem oraz dbałością o detale.
W menu znajdziemy rzecz jasna włoskie smaki, zaczynając od bruschetty w wersji z pomidorami, ndują, czyli ostrą włoską kiełbasą lub z gorgonzolą, miodem i orzechami włoskimi. Jest też burrata oraz breasola z ricottą i granatem.
![](https://www.fpiec.pl/wp-content/uploads/2019/03/2-5.jpg)
Będąc w AMUNI raczej nie obejdzie się bez spróbowania makaronu. Do wyboru spaghetti z pomidorami San Marzano i dojrzewającym 2 lata parmezanem, domowe tagliatelle, lasagne z radicchio i grzybami bądź ravioli z gorgonzolą i włoskimi orzechami.
Skoro nie obeszło się bez makaronu, nie zapomnijcie i o pizzy, bo to właśnie nią szczyci się restauracja. Jest klasyczna pizza z sosem pomidorowym, pizza bianche, pizza faszerowana, pizza w opcji wegańskiej oraz pizza gourmet.
Pizza gourmet to nowość nawet we Włoszech – dodatki kładzie się na niej dopiero gdy ciasto wyjdzie z pieca.
Co prawda ceny w AMUNI mogą odstraszyć, ale wiedząc, że restauracja jest wyjątkowa pod względem dbałości o dobór składników, z których korzysta, można od czasu do czasu pozwolić sobie na tę włoską przyjemność.
5. YaThai, ul. Chmielna 36
![](https://www.fpiec.pl/wp-content/uploads/2019/03/DSC_0223.jpg)
Prawdziwa świeżynka serwujące autentyczną kuchnię tajską, gdzie nie znajdziecie obszernej karty oferującej imitacje pad thaia i podrabianą sałatkę z papai. U nich jest tak jak być powinno, czyli autentycznie.
Szefowie kuchni robią wszystko sami, nie używają gotowych past, a swoje receptury opracowali na podstawie własnych doświadczeń z azjatyckich podróży kulinarnych.
Właścicielami są Marcin Wojtasik i Przemysław Milanowski – ich poprzednia restauracja Yatta Ramen porwała już niejednego wielbiciela ramenu. Teraz przyszedł czas na tajskie.
![](https://www.fpiec.pl/wp-content/uploads/2019/03/DSC_0229.jpg)
Lokal od progu przenosi nas w iście tajski klimat. Bar z blachy falistej, podwiązane kable pod sufitem, kolorowe dzbanki, a w nich tajska herbata oraz menu wydrukowane na białej kartce papieru, obowiązkowo z miniaturką zdjęcia. Cała Azja! Kto ją odwiedził, od razu będzie miał takie skojarzenie. Punkty na wejściu zdobyte.
![](https://www.fpiec.pl/wp-content/uploads/2019/03/DSC_0218.jpg)
Jeśli chodzi o menu, możemy wybierać spośród sześciu dań. Jest Massaman Curry, czyli klasyk z południa kraju, w wersji z wołowiną bądź wege (z bakłażanem). Jest też pikantna TomYum z owocami morza, Chiang Mai Khao Soi, czyli kokosowy bulion z prażonym makaronem, z kawałkiem kurczaka i wołowiny w towarzystwie jajecznego makaronu i sporej ilości kolendry. Smaczny i ostry oraz w ilości, której można nie dać rady.
![](https://www.fpiec.pl/wp-content/uploads/2019/03/DSC_0208.jpg)
Dla wzdychających z utęsknieniem do królującej w Tajlandii sałatki Som Tam mamy dobrą nowinę – Yathai zrobi wam tą autentyczną!
Zielona papaja, która w restauracjach często jest zastępowana przez inny składnik, u nich występuje w swojej postaci i w towarzystwie jedynych słusznych dodatków.
Polecamy spróbować w opcji z ich wyrobu autorską kiełbasą.
W menu, do pełni szczęścia brakuje tylko deseru, który obiecują wprowadzić. Mamy nadzieje, że będzie to mango sticky rice!
Tekst i zdjęcia: Marta Mankiewicz