Dlaczego lubimy się upijać? Hipoteza pijanej małpy to wyjaśnia
Choć nie znaleziono bezpośrednich powiązań pomiędzy naszym piciem, a zachowaniami naszych przodków, to właśnie w tych zależnościach naukowcy doszukują się przyczyn ludzkiej słabości do alkoholu. Czy nasi ewolucyjni przodkowie regularnie przyjmowali alkohol w jakiejś postaci i stąd wzięła się nasza skomplikowana miłość do tej substancji?
Hipoteza „pijanej małpy” zakłada, że cząsteczka etanolu jest rutynowo spożywana przez wszystkie zwierzęta, które jedzą owoce lub piją nektar.
Pasteur już w XIX wieku odkrył naturalny proces fermentacji, wynikający z działania metabolicznego drożdży na cząsteczki cukru. Organizmy te produkują alkohol, żeby pozbyć się bakterii, swego największego wroga w walce o jedzenie. Następnie, alkohol jest kumulowany w owocach i nektarze, a jego cząsteczki, niczym dalekobieżny wabik, są uwalniane do środowiska, wskazując zwierzętom drogę do pożywienia. Ponieważ w lasach tropikalnych podaż owoców jest ograniczona i zawężona do niektórych obszarów, w najlepszym interesie zwierzęcia jest najeść do syta, kiedy tylko pojawi się ku temu okazja. Za pobudzanie apetytu nie odpowiada jednak tylko instynkt, ale również alkohol. Ten efekt pobudzenia apetytu, nazywany efektem 'aperitif’, jest również nam, ludziom dobrze znany. Zagadką pozostają te najprzyjemniejsze, psychoaktywne efekty spożywania alkoholu. Wiemy, że w lasach tropikalnych zasoby pokarmu są ograniczone i szczęśliwcy, którym uda się znaleść dojrzałe owoce, muszą je konsumować najszybciej jak to tylko możliwe, zanim pojawi się konkurencja. Pytanie, czy zwierzęta faktycznie się upijają? Choć nie zostały jeszcze przeprowadzone poważne badania naukowe dotyczące stopnia nietrzeźwości wśród zwierząt, to możemy przypuszczać, że upijają się one rzadko. Obserwowano co prawda zjawisko pijaństwa wśród szwedzkich łosi, które w nadmiarze konsumowały sfermentowane jabłka lub muszek jemiołuszek, które widziane były w stanie tak mocno wskazującym, że były chwilowo niezdolne do latania. Nie są to jednak sytuacje powtarzające się notorycznie.
Zwierzęta nie upijają się dlatego, że nie mogą sobie na to pozwolić. Na takie, chwilowo niedysponowane osobniki, czekają bowiem drapieżniki. Stopień upojenia kontroluje wśród zwierząt sama natura. Dzięki temu, że stężenia alkoholu w miąższu są niskie, zwierzęta i owady mogą nasycić się pokarmem, jeszcze zanim osiągną jego obezwładniający poziom w organizmie. Jedynym wyróżniającym się pod tym względem gatunkiem jesteśmy my. Miliony lat temu, kiedy nasi przodkowie przyjmowali wyprostowaną pozycję, nastąpiła u nich interesująca zmiana w fizjologicznej zdolności przetwarzania alkoholu. Dzięki sekwencjonowaniu DNA oraz rekonstrukcji enzymów naszych przodków wykazano, że w trakcie ewolucji nasza zdolność metabolizowania alkoholu wzrosła dwudziestokrotnie. Wszystko z powodu punktowej mutacji w naszym genomie, która zachowała się, gdyż schodząc z drzewa, uzyskaliśmy dostęp do wysoce sfermentowanych owoców spadowych. To, co kiedyś pomagało nam w bardziej wydajny sposób szukać pożywienia, stało się ważnym elementem naszej kultury i słabością. Przypuszcza się, że stała ekspozycja człowieka pierwotnego na cząsteczki alkoholu może być odpowiedzialna za nasze dzisiejsze skłonności do picia, częściowo motywowane głęboko zakorzenionymi mechanizmami układu nagrody w naszych mózgach. Głębsze zbadanie procesu ewolucji może pomóc nam zrozumieć pozornie nierozwiązywalny problem uzależnienia od alkoholu.
Źródło: Quartz