Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Koniec tanich imprezowni dla backpackersów. Tajlandia chce zmienić swój model turystyki na bardziej zrównoważony

Obleganą przez turystów Tajlandię w zeszłym roku odwiedziło 40 mln obcokrajowców. Pandemia koronawirusa gwałtownie zatrzymała masowy napływ turystów i choć boleśnie odczuła to gospodarka, w azjatyckim kraju coraz częściej mówi się o wykorzystaniu aktualnej sytuacji do radykalnej zmiany modelu turystyki.
.get_the_title().

Wyspa Koh Phangan to obowiązkowy przystanek wielu backpackersów i imprezowniczów. Jeszcze w latach 80. jawiła się ona jako bardziej atrakcyjna – „dzika” i „autentyczna” – alternatywa dla innych pobliskich wysp, które dosięgnęła już komercjalizacja wynikająca z dynamicznego rozwoju masowej turystyki. Koh Phangan kusiło więc hipisowskim klimatem, przyciągało miłośników dziewiczej natury czy podróżników, których nie zniechęcał brak elektryczności. W takich właśnie okolicznościach odwiedzający Koh Phangan przed trzydziestoma laty bawili się na plaży, tańcząc w świetle księżyca.

Opowieści o magii tego miejsca szybko się rozeszły – niedługo później przewodniki rozpisywały się o wyspie, a uczestnictwo w tamtejszym Full Moon Party stale trafiało na bucket listy młodych podróżników.

Koh Phangan / Zdjęcie: Daniel Bull / BBC

Nietrudno zgadnąć, że wyspa stała się ofiarą własnego sukcesu. Mimo że ogromna większość mieszkańców Koh Phangan żyje z turystyki, nie są oni zadowoleni z kierunku, w jakim ona poszła. Większość wizyt na wyspie to pobyty zaledwie kilkudniowe – turyści zaglądają tu, żeby poimprezować i lecą dalej, bo na trasie podróży po regionie przystanków jest wiele. Podróżują z ograniczonym budżetem, wybierając zwykle najtańsze noclegi, a nie pozostawiają po sobie nic oprócz zaśmieconych plaż. Dodatkowo, ze względu na ogromną popularność turystyki imprezowej, Koh Phangan przyciągnęła gangi handlujące alkoholem i narkotykami, co przełożyło się na wzrost przemocy na wsypie. Do tragicznego wydarzenia doszło w 2013 roku, kiedy w związku z porachunkami grup przestępczych zginął w wyniku postrzału brytyjski turysta.

Full Moon Party na Koh Phangan / Zdjęcie: Daniel Bull / BBC

Odkąd z początkiem pandemii koronawirusa Tajlandia zamknęła się na turystów, Koh Phangan po raz pierwszy od lat przypomina to spokojne, pełne zachwycającej przyrody miejsce, które 30 lat temu zaczęli podbijać przyjezdni z zachodu. Mimo że sytuacja lokalnych mieszkańców jest obecnie niezwykle trudna, wydają się oni doceniać ten okres, w którym wyspa, jak i oni sami mogą odetchnąć. I choć wyczekują powrotu obcokrajowców, chcą, aby turystyka odbywała się teraz na nowych, bardziej zrównoważonych zasadach.

Ideą jest odejście od modelu turystyki kilkudniowej, niskobudżetowej i imprezowej. Właściciele lokalnych pensjonatów chcieliby teraz stawiać na pobyty nawet kilkutygodniowe.

Ze względu zarówno na kwestie środowiskowe, jak i ryzyko zakażenia wynikające z częstych podróży bardzo możliwe, że będziemy coraz bardziej skłonni do spędzenia dłuższych wakacji w jednym miejscu. Mieszkańcy Koh Pha Ngan zauważają, że takie kilkutygodniowe pobyty pozwoliłyby odwiedzającym na prawdziwe poznanie miejsca i lokalnej społeczności, na wytworzenie pewnego rodzaju więzi, co stanowiłoby obopólną korzyść. Priorytety długoterminowych turystów są też na pewno inne niż w przypadku backpackersów. Mieszkańcy wyspy liczą więc, że scena imprezowa zostanie ograniczona, za to rozwinie się sektor usług kosmetycznych i medycznych oraz ekoturystyka.

Koh Phangan / Zdjęcie: Daniel Bull / BBC

Koh Phangan nie jest odosobnionym w skali kraju przypadkiem. Nie ma wątpliwości co do tego, że rozwój turystyki wymknął się z Tajlandii spod kontroli, dlatego sytuacja wywołana pandemią koronawirusa tylko przyczyni się do głębokich zmian w sektorze.

Póki co tajski rząd mówi o stopniowym otwieraniu niektórych regionów kraju na turystów, ale ich liczby miałyby być ograniczone do 1200 miesięcznie.

Ceny lotów przez jakiś czas pewnie utrzymywać się będą na wysokim poziomie, a po przylocie obowiązkowe będzie odbycie w Tajlandii 14-dniowej kwarantanny. Powrót masowej turystyki jest więc póki co i tak mało prawdopodobny.

Zdjęcie główne: Daniel Bull / BBC
Tekst: Agata Dawid