Ludzie stoją w kolejce na Mount Everest i umierają z wyziębienia i odwodnienia
Stojąc w korku na autostradzie, myślicie czasem, że gorzej już być nie może? Otóż może. I to o wiele. Gigantyczny zator ze wspinaczy utworzył się bowiem w pobliżu… szczytu Dachu Świata, czyli Mount Everest. Choć brzmi to kuriozalnie, sytuacja jest niestety tragiczna i pochłonęła już co najmniej 10 ofiar.
Ludzie umierali z wyziębienia i odwodnienia, uwięzieni przez wiele godzin w strefie śmierci, nie mogąc ruszyć się ani w przód, ani w tył.
Trudno nawet sobie wyobrazić, co musieli wtedy czuć. Poniższe zdjęcie błyskawicznie obiegło internet i z pewnością wkrótce znajdziemy je w większości plebiscytów na najbardziej pamiętną fotografię roku.
Its hard to believe but its a queue at Hilary step on Mount Everest. There is a traffic jam of people who want to climb Mt. Everest. Carrying capacity ?? pic.twitter.com/ROKEZEfDz1
— Parveen Kaswan, IFS (@ParveenKaswan) May 24, 2019
Przyczyną tak ogromnej „frekwencji” jest fakt, że w ciągu ostatnich dni maja otworzyło się okno pogodowe sprzyjające temu, by zaatakować szczyt będący obiektem westchnień wielu pasjonatów. W 2018 roku zdobyła go rekordowa liczba 807 osób. Tymczasem 21 maja do wspinaczki zapisanych było 122 chętnych, 22-go aż 297, zaś 23-go 172.
Jak podaje National Geographic jedną z ofiar góry jest Hinduska Anjali Kulkarni.
– Musiała długo czekać na dotarcie na szczyt i zejście. Nie mogła się cofnąć i zmarła, znieśli ją Szerpowie – powiedział w rozmowie z AFP organizator wyprawy.
Wśród ofiar są też obywatele krajów europejskich, jak choćby 44-letni Brytyjczyk Robin Haynes Fisher.
Traffic jam in the death zone.
Three more climbers die on overcrowded Mount Everest after Nepal issues record number of permitshttps://t.co/siYsU1XBLp pic.twitter.com/MXxp3JKJku
— AFP news agency (@AFP) May 24, 2019
Monumentalna góra po raz kolejny zamiast swym pięknem zapisze się w historii jako cmentarzysko. Co więcej, w wyniku topnienia śniegu i lodu stale odkrywają się ciała kolejnych śmiałków, którzy nie podołali niegdyś trudom wyprawy. Warto wspomnieć też o ogromnej liczbie pozostawianych za sobą przez wędrowców śmieci (między innymi części po namiotach i innym sprzęcie) oraz… odchodów, które nie rozkładają się przy tak niskich temperaturach. Każdego roku Szerpowie usuwają ich z góry niemal 12 ton. Ciekawy artykuł o gigantycznej liczbie niechcianych ludzkich pozostałości na Mount Evereście (co sezon przybywa tam nawet do 100 ton śmieci) znajdziecie na łamach Focusa.
Tekst: WM