Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Flâneuring, czyli metoda na pandemiczne czasy

Poznaj francuski styl życia z XIX wieku.
.get_the_title().

W nieukończonym dziele niemieckiego filozofa Waltera Benjamina „Pasaże” znajdujemy następujący fragment: „W 1839 roku było rzeczą wytworną brać z sobą na spacer żółwia. Daje to wyobrażenie o tempie flâneura”. Żółwi krok umożliwiał niespieszną kontemplację miasta, eksplorowanego bez planu – zarówno tego papierowego, jak i mentalnego.

Źróło: www.ilpuntoquotidiano.it

Chociaż francuski czasownik flâner (z francuskiego „włóczyć się”) jest znacznie starszy, stworzenie flâneura jako figury historycznej jest przypisywane Charlesowi Baudelaire’owi i jego słynnemu esejowi „The Painter of Modern Life” z 1863 roku, w którym czytamy: „Być poza domem, a mimo to czuć się wszędzie jak w domu; widzieć świat, być w jego centrum, a jednocześnie pozostać ukrytym przed światem”.

Skoro flâneur w języku francuskim oznacza spacerowicza, flâneuringiem czy flâneurowaniem można zatem określić sztukę uważnego spacerowania.

W ciągu ostatniego stulecia sztuka ta stała się stylem życiem, filozofią chodzenia. Flâneur to bowiem kolekcjoner momentów, koneser stający się przybyszem we własnym mieście. Pytanie „Dokąd teraz?” nie rodzi się w jego umyśle z niepokoju, ale z ciekawości i zdumienia wobec nieznanego. Flâneura nie interesuje oficjalna fasada miasta, ale jego nieodkryte, niszowe zakątki – utajona rzeczywistość tuż za rogiem mieszczańskiego życia.

Flâneur w charakterze przypomina ulicznego fotografa, który kolekcjonuje swoje kadry podczas bezcelowego włóczenia się po zakątkach miast i miasteczek. Aparat, który staje się przedłużeniem oka fotografa-spacerowicza, dyskretnie chwyta życie w całej swej okazałości (o fotografii ulicznej w dobie pandemii pisaliśmy tu).

Zdobycz jest jedynie pretekstem. Droga staje się celem samym w sobie.

Czy zatem flâneur to alternatywna ikona w świecie agresywnego konsumpcjonizmu? Izolacja, do której zmusiła nas pandemia, przerywając zobowiązania i plany na przyszłość, sprawiła, że na chwilę zwolniliśmy. Bez harmonogramu i planu dnia zostaliśmy niejako przymuszeni do przypomnienia sobie tego, o czym zapomnieliśmy: obserwowania i słuchania świata, który jest w zasięgu naszych „bezpiecznych” dwóch metrów. Być może właśnie to miał na myśli Horacy, pisząc słynne „Carpe diem”, którego tłumaczenie to w istocie kontemplacyjne „bądź w chwili obecnej”, zamiast konsumpcyjnego „wykorzystuj okazję”. –Nie wystarczy rozpraszać się życiem, trzeba też spojrzeć na siebie. Jak dotąd uciekaliśmy przed sobą, jakbyśmy byli swoimi najgorszymi wrogami – mówi filozof i socjolog Umberto Galimberti w rozmowie z magazynem „Vanity Fair”.

Źródło: Louis Huart, Physiologie du flâneur

Flâneuring może jednak przybierać formy dalekie od pożądanego efektu, choć sytuujące się tuż obok. Flâneur w języku francuskim to obok spacerowicza również próżniak i leń. Uważajmy więc, by nie zapędzić się w kozi róg, przyjmując pozę zaabsorbowanego sobą dandysa, snobistycznego miłośnika witryn sklepowych czy roszczeniowego turysty, dążącego jedynie do wygody. Wydaje się, że kluczem do owocnego flâneurowania jest spostrzeżenie: idę przed siebie, bez konkretnego celu – a więc bez oczekiwań; z ufnością, że każdy kolejny krok przyczyni się do fascynujących odkryć – niekoniecznie wielkiego na pierwszy rzut oka kalibru. Czas na refleksję do dziś jest przywilejem, choć z pewnością bardziej przystępnym niż w XIX wieku.

Można zatem uznać, że nigdy nie było lepszego czasu na przyjęcie stylu życia flâneurów.

To czas, kiedy naszej uwagi dopominają się sprawy odłożone „na potem”. Często przyjemne – jak dokończenie niedoczytanej książki, spacer uliczką, do której nigdy nie mieliśmy śmiałości zajrzeć czy przejrzenie „zdezaktualizowanych” zdjęć. Często mniej przyjemne – jak uporządkowanie piwnicy czy wzajemnych relacji. Naśladowanie flâneura nie oznacza zatracenia się we własnych doznaniach. Chodzi raczej o uważność, refleksję i zrozumienie, być może również naukę pokory wobec świata, który jest większy i mniej przewidywalny niż nam się wydawało. „Nie każdy błądzi, kto wędruje” – pisał J.R.R. Tolkien i tego się trzymajmy.

Zdjęcie główne: kolaż / Kaja Kurczuk
Tekst: Kaja Kurczuk

TU I TERAZ