Odwołany pokaz w Szanghaju, oskarżenia o rasizm i żenujące wypowiedzi duetu Dolce&Gabbana
Domenico Dolce i Stefano Gabbana ciężko pracują na to, aby więcej mówiono o ich nieprzemyślanych wypowiedziach, niż o bajecznie pięknych pokazach. Gdyby włoski duet działał pod kierownictwem któregoś z wielkich koncernów, obaj panowie z pewnością już dawno pożegnaliby się ze stanowiskiem dyrektorów artystycznych. Nie pierwszy raz szokują świat mody swoimi rasistowskimi poglądami i komentarzami, a te, jak pokazuje przykład Galliano, rzadko kiedy uchodzą projektantom na sucho.
Tym razem Dolce&Gabbana oberwało jednak mocniej niż zwykle. Wielki pokaz w Szanghaju, na który duet szykował się od miesięcy, tysiące potencjalnych klientów i sumy, które podaje się w milionach, zostały ostatecznie odwołane na zdecydowaną prośbę chińskich władz.
Zamiast o włoskiej nocy w Szanghaju cały świat mówi dziś o bulwersującym połączeniu włoskiej mentalności i chińskiej tradycji.
To połączenie zaprezentowane w kampanii Dolce&Gabbana stało się początkiem wielkiej afery i kolejnego kryzysu wizerunkowego włoskiego domu mody.
W kampanii promującej szanghajski pokaz i nową kolekcję D&G widzimy modelkę, która musi sprostać zjedzeniu włoskich potraw za pomocą tradycyjnych chińskich pałeczek. Nieporadność oraz komentarze lektora przetłumaczone na angielski, insynuują niezdolność Azjatki do poradzenia sobie z prostą czynnością jedzenia. Azjatycka społeczność odebrała video oraz całą kampanię „D&G Loves China” jako przejaw rasistowskiego traktowania ich tradycji oraz próbę pokazania Azjatów jako ludzi gorszych od włoskiej nacji.
I być może na tych zarzutach by się skończyło, gdyby nie fakt, że Diet Prada opublikował rozmowę Stefano Gabbana z modelką Michaelą Tranovą.
W rozmowie aż roi się od rasistowskich komentarzy i niestosownych wypowiedzi Gabbany, który pisze między innymi o „ignoranckiej, śmierdzącej chińskiej mafii”.
Wiadomość szybko obiegła social media na całym świecie i stała się ostateczną przyczyną odwołania pokazu w Szanghaju. Jaka jest odpowiedź włoskiej marki? „Moje konto zostało zhakowane, nie mam z tym nic wspólnego, nasz dział prawny wyjaśnia tę kwestię” — tak komentuje całą sprawę Stefano Gabbana. Tymczasem hasztag #boycottdolce radzi sobie znacznie lepiej niż żenujące tłumaczenia ze strony pana Gabbana.
Tekst: Malwa Wawrzynek
Zdjęcia: D&G Loves China Campaign