Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Vogue, Beyoncé, Tyler Mitchell i sprawa kilku kontrowersji

Wrześniowa okładka amerykańskiego wydania Vogue była przedmiotem wielu plotek i domysłów. Zaczęło się od informacji, że Beyoncé przejmuje całkowitą kontrolę nad sesją okładkową i robi wszystko pod swoje dyktando. Jak rzeczywiście wyglądała praca nad najważniejszym numerem w roku i kim jest 23-letni fotograf, który dostał szansę jedną na milion?
.get_the_title().

Tyler Mitchell to młody, zdolny, czarnoskóry chłopak, który swoim stylem zachwycił dwie najbardziej wymagające osoby w branży: Beyoncé i Annę Wintour. Warto nadmienić, że Mitchell został wybrany do wrześniowej sesji Vogue przez redaktor naczelną, a nie przez piosenkarkę, jak kilka dni temu podawały media.

Plotki o całkowitej kontroli Beyoncé nad sesją krążyły już przed publikacją i w końcu sam Mitchell postanowił je sprostować za pomocą wpisu na Twitterze.

Czy to oznacza, że Beyoncé jednak nie pociągała za żadne sznurki, a sesja, która powstała i która totalnie nie wpisuje się w estetykę amerykańskiego Vogue’a, jest nową, zaskakującą wizją redaktor naczelnej? Nie do końca.

Tyler Mitchell for Vogue September 2018

Mitchell na Instagramie i w projektach, które realizował do tej pory, dał się poznać jako fotograf portretujący niemal wyłącznie Afroamerykanów. Jego zdjęcia nie skrzą się pięknem, idealną formą i perfekcyjną kompozycją.

Można odnieść wrażenie, że Mitchell pokazuje ludzi takimi, jacy są, a także prezentuje ich w dosyć nietypowych pozach i kontekstach.

Zanim ta estetyka przykuła wzrok Beyoncé, została doceniona przez jej młodszą siostrę Solange, która miała już przyjemność pracować z młodym fotografem i filmowcem. Mitchell nie wziął się więc znikąd, na okładkę Vogue’a zapracował swoją pracą i wyróżniającym się podejściem do portretu.

Praca i talent popłaciły, bo dzisiaj Mitchell może pochwalić się tytułem najmłodszego (obok Davida Bailey z 1943 roku) fotografa w historii Vogue, który miał szansę kreować okładkę tego magazynu. Irving Penn dostąpił tego zaszczytu w wieku 26 lat, a to wiele mówi nie tylko o talencie Mitchella, ale także o czasach, w jakich żyjemy. Internet i social media dają szansę każdemu.

Po drugie jest on pierwszym czarnoskórym fotografem w 126-letniej historii magazynu, który sfotografował najważniejszą w roku, wrześniową okładkę.

To rzeczywiście spore osiągnięcia jak na 23 lata życia, a Mitchell planuje już kolejne projekty. Jak sam mówi, chce robić zdjęcia, które pokażą czarnoskórą społeczność z innej perspektywy. Jakiej? Zajawkę przyszłych prac można zobaczyć na Instagramie fotografa, na którym artysta kreuje własny sposób ukazywania ciała i sylwetki czarnoskórych modeli.

Wybór Mitchella na fotografa nie był jednak jedyną małą kontrowersją związaną z ostatnim numerem amerykańskiego Vogue’a. Zaraz po ukazaniu się zdjęcia okładkowego Internet zawrzał, oskarżając Beyoncé, Wintour i fotografa o bezczelne kopiowanie okładki wrześniowego wydania Vogue UK, na której pojawiła się Rihanna. Powód? Kwiecisty turban, który obie artystki mają na głowie. Chociaż sesje różnią się całkowicie i estetyką, i stylistyką, a oba numery były drukowane niemal w tym samym czasie, co wyklucza wzajemne inspiracje, amerykańska okładka wizerunkowo sporo straciła na tym, że ukazała się kilka dni po wydaniu brytyjskim.

Wizerunek tego wydania cierpi także w jeszcze jednym, chyba w tym wszystkim najistotniejszym punkcie. Chociaż Beyoncé ostatecznie nie postawiła Wintour przed faktem dokonanym w kwestii wyboru fotografa, nie ulega wątpliwości, że miała spory wpływ na kształt i cenzurę drukowanego materiału, który ukazał się przy okazji sesji.

Beyoncé słynie z ogromnego dystansu do udzielania wywiadów, który wynika z wielokrotnego rozczarowania tym, co po miłej rozmowie z dziennikarzem ukazało się w prasie. Biorąc pod uwagę jej status, pozycję i wpływy, nie powinno dziwić, że artystka bardzo ostrożnie podchodzi do treści publikowanych za jej zgodą. Latami pracowała na to, aby wywalczyć sobie zawodowe i prywatne życie, którym cieszy się obecnie, niepotrzebne są więc jej kolejne plotki i sprostowania słów, których nie wypowiedziała.

Niepokojący jest jednak fakt, że w wyniku precyzyjnej kontroli nad własnym wizerunkiem, cierpi autentyczność i niezależność prasy. Cenzura w prasie nie jest niczym nowym, jednak oddanie całkowitej kontroli nad tym, co zostaje wydrukowane, a co z pewnością idzie do kosza, zaprzecza istocie prasy w ogóle. Kiedyś pracą dziennikarza było umiejętne rozszyfrowanie rozmówcy i zadawanie mu takich pytań, aby prędzej czy później uzyskać odpowiedź na te najtrudniejsze z nich. Chociaż Beyoncé napisała dla Vogue felieton, zamiast udzielić wywiadu, sama zadecydowała o tym, co ukaże się w najpopularniejszym amerykańskim magazynie dla kobiet. I chociaż powiedziała sporo o swoim prywatnym życiu, brakuje tu poczucia, że odkryła przed nami coś, czego sama nie planowała odkrywać. A kiedy publikacja drukowana jest całkowicie pod dyktando rozmówcy, praca dziennikarza i rola prasy staje pod wielkim znakiem zapytania.

Bez względu na kontrowersje, które krążą wokół ostatniego wydania Vogue’a, sesję i felieton jej towarzyszący można zaliczyć jako sukces dla wszystkich stron.

Vogue uzyskał ekskluzywną wypowiedź artystki, a Beyoncé pokazała się niemal całkowicie sauté w nietypowej, ale bardzo klimatycznej sesji w najbardziej prestiżowym numerze w roku.

Odkryła także część prywatnych tajemnic i sprostowała to, co wymagało sprostowania. Najwięcej jednak na tej współpracy ugrał bez wątpienia Mitchell, który pokazał się jako młody, niekonwencjonalny artysta z wielkim potencjałem na przyszłość.

"When I first started, 21 years ago, I was told that it was hard for me to get onto covers of magazines because black people did not sell. Clearly that has been proven a myth," says @Beyonce in our September issue cover story. "Not only is an African American on the cover of the most important month for Vogue, this is the first ever Vogue cover shot by an African American photographer." She adds, "It’s important to me that I help open doors for younger artists. There are so many cultural and societal barriers to entry that I like to do what I can to level the playing field, to present a different point of view for people who may feel like their voices don’t matter." Tap the link in our bio to read the full story. Photographed by @tylersphotos, fashion editor @tonnegood, Vogue, September 2018.

Post udostępniony przez Vogue (@voguemagazine)

Tekst: MW

FASHION