Unia Europejska wkrótce zezwoli na sprzedaż jadalnych owadów

Nowa żywność, a pod tę kategorię podpadają wedle przepisów unijnych owady, to ściśle uregulowana kwestia.
.get_the_title().

Owady mogłyby stać się częścią naszej diety. Są lepsze dla środowiska naturalnego niż hodowla mięsa, co w dobie kryzysu klimatycznego ma niebagatelne znaczenie, łatwo przystosowują się do globalnego ocieplenia, mają dużo wartości odżywczych (duże ilości błonnika, cynk, żelazo, a także białko) i – podobno – są smaczne. A przynajmniej, co do tego ostatniego, dodatek ich tłuszczu nie wpływa na smak potrawy – tu szerzej pisaliśmy o eksperymencie, gdzie margaryna została zastąpiona właśnie tłuszczem owadów. Nie bez przyczyny mówi się więc, że owady są jedzeniem przyszłości. Problem jednak w tym, że do tej pory status prawny jadalnych owadów na terenie Unii Europejskiej nie był uregulowany.

Na mocy prawa unijnego nowa żywność, czyli taka, która nie była w powszechnym użytku przed 15 maja 1997, kiedy to zostało wprowadzone to rozporządzenie, powinna być autoryzowana Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady Unii Europejskiej.

Nowa żywność nie powinna zagrażać zdrowiu konsumentów, wprowadzać ich w błąd, a także różnić się od żywności, którą ma zastąpić w takim stopniu, że jej spożycie byłoby dla konsumentów niekorzystne odżywczo.

Początkowo kwestia, czy owady rzeczywiście podpadają pod kategorię „nowej żywności” nie była jasna – różne kraje w różny sposób interpretowały więc unijne przepisy. Od 2018 roku definicja została więc rozszerzona i nie budziła już wątpliwości – wszyscy, którzy chcieli sprzedawać owady do jedzenia, musieli najpierw uzyskać pozwolenie.

Wygląda na to, że stanie się to już wkrótce. W połowie roku mają zostać wydane pierwsze unijne pozwolenia na sprzedaż jadalnych owadów.

– Jeśli wszystko pójdzie gładko, rok 2020 będzie bardzo ważnym kamieniem milowym dla konsumpcji owadów w Europie. Już teraz współpracujemy z dużymi detalistami, ale potrzebują oni gwarancji UE, by mieć pewność, by promować owady. To samo dotyczy inwestorów – mówi Michiel Van Meervenne. Jego produkt, który nosi nazwę Kriket, to baton energetyczny ze sproszkowanymi świerszczami. Potencjalni producenci mają już strategię, która pomoże im w zwojowaniu rynku. Wiedzą, że konsumpcja owadów jest w krajach Unii Europejskiej obca kulturowo. Jednocześnie też widzą, że wiele osób jest zainteresowanych tym tematem – zwłaszcza ludzie młodzi, którym bliska jest troska o planetę, która przekłada się także na ich wybory. Jak myślicie, czy owady rzeczywiście w końcu podbiją nasze stoły i podniebienia?

Tekst: NS