5 pozytywnych skutków koronawirusa dla środowiska
Każdego dnia z coraz większym niepokojem cały świat śledzi informacje o kolejnych zachorowaniach na COVID-19. Obok kwestii zdrowotnych szczególny (i zasadny) lęk budzi to, jakie piętno ten gigantyczny kryzys odciśnie na kondycji przedsiębiorstw i liczbie miejsc pracy. Czy wyhamuje on nieco globalny pęd do zysku i zmniejszy nierówności i dysproporcje, czy też odbije się głównie na ludziach zatrudnionych, generując ogromne bezrobocie, biedę i chaos? Ze wszystkimi tymi problemami trzeba będzie zmierzyć się za jakiś czas. Na szczęście w całym aktualnym szaleństwie można też znaleźć promyk nadziei. Mowa tu o… pozytywnym wpływie koronawirusa na stan klimatu. Pisaliśmy już m.in. o mniejszej emisji gazów cieplarnianych w Chinach czy powrocie zwierząt do naturalnych siedlisk, ale z danych wyłaniają się już też pierwsze większe prawidłowości.
1. Ogólny spadek zanieczyszczeń oraz emisji gazów cieplarnianych w Europie i USA
Nakaz izolacji obywateli sprawił, że oprócz Chin (choć spadki prawdopodobnie są tam tymczasowe) znacznie mniejszą emisję pyłów i szkodliwych gazów cieplarnianych (zwłaszcza NO2 i CO2) możemy zaobserwować w USA i Europie.
Powyższe nagranie i grafika ilustrują skalę zmniejszenia produkcji dwutlenku azotu, odpowiednio, nad Włochami i w Nowym Jorku.
Wizualnie robi to ogromne wrażenie, a przecież w mniejszym lub większym stopniu tendencja jest widoczna dla praktycznie wszystkich zmagających się z pandemią krajów. Analogicznie dotyczy to również dwutlenku węgla. Natura łapie nieco oddechu i można chyba zaryzykować tezę, że otrzymała niespodziewanego sprzymierzeńca w walce z globalnym ociepleniem.
2. Globalna redukcja liczby podróży samochodowych, a tym samym ilości wytwarzanych toksyn i spalin
Traffic and pollution levels across the U.S. have dropped amid the #COVIDoutbreak. @DescartesLabs processed data from #Sentinel-5P satellite and compared it to March 10-22 of last year. Here’s what they found: pic.twitter.com/DTk2QSRjLy
— Pattrn (@pattrn) March 24, 2020
Turystyka (zarówno zorganizowana, jak i na własną rękę) praktycznie stanęła w miejscu. Globalny efekt jest mniej więcej taki, jak w Stanach Zjednoczonych, gdzie bombardowane znacznie mniejszą ilością spalin i toksyn powietrze błyskawicznie się oczyszcza.
Tylko w Nowym Jorku ruch samochodowy zmniejszył się w ostatnim czasie o niemal 40 proc., zaś generowane przez pojazdy zanieczyszczenia według szacunków badaczy z Columbia University aż o 50 proc.
W co najmniej dwucyfrowych widełkach (ruch mniejszy średnio o 10 do 40 proc.) mieszczą się też statystyki spadku w ruchu samochodowym w większości innych walczących z epidemią miejsc.
3. Koszmar i dramat branży lotniczej ulgą dla klimatu
O fatalnym wpływie branży lotniczej na środowisko pisaliśmy wielokrotnie, jednak takiej wolty nikt chyba się nie spodziewał – nie będzie przesadą stwierdzenie że sytuacja w tym sektorze jest szokująca.
Trudno jeszcze o całościowe szacunki dotyczące skali spadku zanieczyszczeń, bo te przyjdą z czasem, ale dotychczasowe twarde dane z Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych mówią o prawdopodobnych stratach znacznie przekraczających 100 mld dolarów i mniejszej o 67 mln liczbie pasażerów za styczeń i luty.
A przecież dane za marzec i kwiecień będą zapewne jeszcze gorsze.
4. Zaostrzona ochrona i większe możliwości przeżycia dla zwierząt
Lęk przed odzwierzęcymi chorobami – za źródło koronawirusa specjaliści uważają łuskowce – spowodował, że coraz więcej krajów wprowadza obostrzenia związane z polowaniami na zwierzęta i handlem nimi.
Zwłaszcza tym nielegalnym. Zrobiły to między innymi Chiny i Wietnam. Jeśli dodać do tego poprawę stanu coraz większej liczby siedlisk (np. kanały w Wenecji), to i fauna ma szansę wiele zyskać. Oczywiście nie można zapominać o tym, że bieżąca sytuacja wiąże się też z problemami np. dla bezdomnych zwierząt, o opiekę nad którymi teraz trudniej, jednak staramy się w tym tekście skupiać na pozytywach. Być może przełoży się to również na mniejszą konsumpcję mięsa.
5. Długofalowa zmiana nawyków społecznych?
Tak zupełnie serio: jeśli nie teraz, to kiedy?
Globalna świadomość tego, jak kruchy jest porządek społeczny, który w ostatnich dekadach stworzyliśmy i jak bezbronni jesteśmy wobec dowolnych wahnięć ze strony natury, właśnie w dobie kryzysu powinna dać ludzkości bodziec do zmiany. Bardziej ekologiczne i empatyczne, wspólnotowe podejście mogłoby zapewnić długoterminowe odejście od dewastujących środowisko praktyk ku odnawialnym źródłom energii. Pytanie tylko, czy jako społeczeństwa jesteśmy na to gotowi, czy gdy sytuacja się (oby) uspokoi, znów zamiast wsparcia i partnerstwa wszyscy staną do niezdrowej rywalizacji oraz ekonomicznej gonitwy i rozpasania.
Tekst: WM
fot. główne: Alex Delamadeleine @alexdelamadeleine