Algierka nie została obywatelką Francji, bo nie podała ręki urzędnikowi

Podczas ceremonii nadania francuskiego obywatelstwa w 2016 roku w pobliżu Grenoble pochodząca z Algierii kobieta odmówiła uściśnięcia ręki państwowego urzędnika, a także jednego z lokalnych polityków. Tłumaczyła to wówczas swoimi przekonaniami, gdyż islam zabrania zazwyczaj kobietom jakiegokolwiek fizycznego kontaktu z obcymi mężczyznami.
Francuski sąd nie wykazał się zrozumieniem wobec jej systemu wartości i po dwóch latach od tamtego wydarzenia uznał zachowanie Algierki za „symboliczny dowód na to, że nie jest ona zasymilowana”. W lokalnym prawie stanowi to wystarczający argument, by móc odebrać obywatelstwo. I tak właśnie się stało.
W jego posiadanie Algierka weszła dzięki poślubieniu w ojczystym kraju Francuza (już w 2010 roku), co umożliwiło jej uzyskanie w dogodnym dla niej czasie paszportu innego państwa.
Kobieta decyzję sądu określiła nadużyciem władzy.
I rzeczywiście, tak radykalny ruch w kontekście, w gruncie rzeczy, symbolicznego niuansu wzbudził u wielu osób oburzenie pokrewne poniższemu.
Don't just love #freedom and #equality.
Way to go #france. Keep up the good work.
Nice one to add to your assualts against religious freedom.
BBC News – Algerian woman denied French citizenship over handshake https://t.co/14rMraXksM#Islamophobia— Dija Yusuf (@DijaBaniHashim) April 25, 2018
Warto jednak pamiętać, że asymilacyjne spory, jak choćby ten dotyczący noszenia burek w przestrzeni publicznej, trwają we Francji już od dawna. Niemniej decyzja dotycząca Algierki nieszczęśliwie zbiegająca się w czasie z zaostrzeniem przez Francję prawa migracyjnego, o czym pisaliśmy tutaj, w oczach wielu osób z pewnością zmieni zdanie o życzliwej wobec migrantów polityce państwa Macrona.
Tekst: WM
Źródło: BBC, radiozet.pl