Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Choć nie istnieją, obserwują ich miliony. Kim są wirtualni influencerzy?

Zarabiają ogromne sumy, nawiązują współprace z markami technologicznymi, samochodowymi czy high fashion, mają zdjęcia z prawdziwymi celebrytami, a nawet nagrywają własne piosenki i filmy na YouTube. To wszystko, mimo że nie istnieją w rzeczywistym świecie.

Cyfrowi 'ludzie’ to efekt wspólnego wysiłku designerów, inżynierów i projektantów cyfrowych. Te w całości komputerowo wykreowane postacie fikcyjne mogą 'istnieć’ dzięki rozwojowi nauki, inżynierii i sztucznej inteligencji. Ich życie zaczyna się i kończy na ekranie komputera. Wyglądają realistycznie, mają cechy charakteru oraz ludzką osobowość i zachowania. Ich twórcy decydują o tym, w co się ubierają, jak spędzają wolny czas i z kim się spotykają. Mimo że poza ekranem telefonów nie istnieją, ich fanom to nie przeszkadza – część z nich nawet nie jest do końca świadoma, że ich ulubiony influencer nie jest człowiekiem.

’Jesteś taka piękna’, ’Masz taką gładką cerę, jakich kosmetyków używasz?’ – takich komentarzy pod ich zdjęciami jest mnóstwo.

To wszystko jest echem ogromnej popularności Photoshopa i tego, co potrafi zdziałać. Gdy dodać do tego operacje plastyczne, efektem są nierealistyczne kobiety uosabiające kanony współczesnego piękna. Przywykliśmy do gładkiej skóry, ust o idealnym kształcie, dużych oczu i lśniących włosów. Przerobione zdjęcia uśmiechniętych blondynek z LA znajdują się mniej więcej w połowie drogi między kobiecą naturalnością a wygenerowanymi od podstaw grafikami z humanoidalnymi robotami. Kiedyś wszelkie nierealistyczne postacie niczym z bajek Disneya były zarezerwowane dla filmów, teledysków czy gier wideo – teraz przenoszą się do przestrzeni zarezerwowanych dla ludzi i okazuje się, że zadziwiająco trudno zorientować się, kto jest kim.

Coraz więcej osób dostrzega potencjał tkwiący w cyfrowych influencerach, a ich liczba rośnie. Od marca do sierpnia 2020 roku ilość takich kont wzrosła o 137 proc.

Ludziom zdarzają się różnego rodzaju wpadki, nieprzemyślane zachowania, które mogłyby wpłynąć negatywnie na reprezentowaną przez nich markę. Robotów to nie dotyczy.

Wirtualni influencerzy a nowoczesny marketing social mediów

Rynek cyfrowych influencerów rozwija się w szybkim tempie. Wiele marek, a nawet drużyn sportowych postanowiło stworzyć własnego awatara, który będzie ich reprezentował w świecie mediów społecznościowych. Zrobił tak m.in. klub NBA Washington Wizards, dając życie Liamowi Nikuro oraz marka Renault, tworząc wirtualną ambasadorkę Liv, która pojawiła się w reklamie telewizyjnej samochodu. Wielu niezależnych wirtualnych influencerów podejmowało współprace z takimi markami jak Samsung, Phoenix, Dior, Balenciaga, Vogue czy Cosmopolitan. A wróży im się coraz więcej takich kampanii.

Z niektórymi zaletami współpracy z robotami trudno się nie zgodzić. Łatwiej jest 'zmodyfikować’ wirtualnych influencerów tak, by byli zgodni z osobowością marki – roboty gwarantują większą kontrolę nad całą współpracą. Twórca Shudu uważa, że cyfrowi influencerzy mogliby wnieść coś dobrego – ograniczyć podróże lotnicze niezbędne przy wielu współpracach, transport na i z sesji zdjęciowych oraz wyeliminować potrzebę pobierania próbek odzieży, co może mieć pozytywny wpływ na środowisko.

Photo on @imma.gram

Banner Image
OnBuy zbadał za pomocą kalkulatora postów sponsorowanych Marketing Hub, jacy wirtualni influencerzy mają największe zasięgi i najwięcej zarabiają.
Wygląda niezwykle realistycznie, więc wielu do ostatniej chwili wierzyło, że Shudu jest prawdziwą osobą.

Shudu

Shudu to pierwsza na świecie cyfrowa supermodelka, oszałamiająca kobieta, którą na Instagramie obserwuje 215 tys. osób. Historia jej powstania jest dość burzliwa. Stworzył ją fotograf mody Cameron James-Wilson, który w pewnym momencie postanowił zająć się projektowaniem trójwymiarowym. ’Po prostu chciałem mieć piękną muzę, do której mogłabym wracać do domu’ – tak opisuje powstanie Shudu. Wynikiem jego nowego hobby był model, który stworzył na podstawie jego ulubionej lalki Barbie – Księżniczki Południowej Afryki. Opublikował zdjęcie swojego dzieła na Facebooku – ku jego zaskoczeniu portret stał się bardzo popularny, a tysiące osób zastanawiało się, kim może być ta tajemnicza kobieta. Ludzie uwierzyli w jej istnienie, a Wilson przekonał się, że jego pomysł ma potencjał. Założył profil Shudu na Instagramie, nadal nie ujawniając własnej tożsamości i nie mówiąc, że modelka tak naprawdę nie istnieje.

Z czasem do influencerki odezwała się firma produkująca T-shirty i wysłała jej koszulkę do zaprezentowania na profilu (oczywiście nie za darmo). Wilson stworzył cyfrową wersję ubrania, ubrał w nie Shudu i zamieścił fotografię na Instagramie. Firma uwierzyła, że koszulka oraz zdjęcie są prawdziwe. To był przełomowy moment – Wilson uznał, że to najwyższy czas, aby wyznać prawdę i powiedzieć światu, kim jest Shudu. Zdemaskował się w artykule w Harper’s Bazaar w 2018 roku, a jego wyznanie wywołało burzę. Wielu krytykowało go jako białego mężczyznę czerpiącego korzyści z wizerunku czarnej kobiety.

’Biały fotograf znalazł sposób na zarabianie na czarnych kobietach bez konieczności płacenia im’ – napisał jeden z użytkowników Twittera, zyskując ponad 52 tys. polubień.

W rozpromowaniu Instagramowego profilu @shudu.gram pomógł fakt, że w 2018 roku marka Rihanny, Fenty Beauty, nie wiedząc, czy Shudu istnieje czy nie, udostępniła jej zdjęcie, na którym pomalowana jest jasną szminką Fenty, tym samym pokazując ją ponad 8 mln obserwujących.

Shudu 'podpisała’ kontrakt z agencją cyfrowych supermodelek TheDiigitals.com. Jest również jedną z modelek Balmain, pojawiła się w Cosmopolitan oraz Vogue.

Photo on @shudu.gram

Ta 19-letnia pół Brazylijka, pół Hiszpanka ma ogromne zasięgi, a do tego tworzy muzykę, której na Spotify przesłuchało już 1,5 mln osób.

Lil Miquela

Lil Miquela to najpopularniejszy i najlepiej zarabiający humanoidalny robot influencer oraz piosenkarka. Na Instagramie obserwuje ją 3 mln osób. W teledyskach do jej utworów występują prawdziwi ludzi, którzy przytulają Lil Miquelę, trzymają ją za dłonie, a wszystko wygląda zadziwiająco realistycznie. Chociaż widok influencerki z innymi, prawdziwymi ludźmi nie jest rzadkością. Lil Miquela często pozuje do zdjęć ze swoimi sławnymi 'przyjaciółmi’ takimi jak Mary-Kate i Ashley Olsen czy nawet książę Karol.

Jej twórcami są Trevor McFedries i Sara DeCou ze startupu Brud, który mieści się w Los Angeles i specjalizuje się w sztucznej inteligencji oraz robotyce. Ich dzieło to wręcz idealna maszyna do zarabiania pieniędzy, ale specjaliści postanowili nadać istnieniu Lil Miqueli wyższy sens. Niejednokrotnie namawiała ona swoich followersów do przekazywania darowizn na rzecz organizacji Black Lives Matter oraz LGBTQ+, zbierała również fundusze dla ofiar pożarów w Kalifornii.

Wirtualni influencerzy, podobnie jak ci prawdziwi, dzielą się z obserwatorami swoim życiem prywatnym. Lil Miquela swego czasu postanowiła opowiedzieć o napaści na tle seksualnym, którą 'przeżyła’. W Internecie krążyło wideo, na którym influencerka zwierza się z tego jak w komunikacji publicznej spotkała pasażera, którego określiła jako przerażającego faceta. 'Poczułam jak zimna, mięsista dłoń tego faceta dotyka mojej nogi, jakby chciał się upewnić, że jestem prawdziwa’ – opowiadała w swoim nagraniu. Wideo spotkało się z oburzeniem. Amerykańska piosenkarka Kehlani skrytykowała ją na Twitterze pisząc: '@Lilmiquela, bawisz się [chorymi] prawdziwymi historiami… prawdziwą traumą… napaść na tle seksualnym to przerażająca rzeczywistość, a ty w tym momencie jesteś obraźliwą ignorantką’. Projektanci robota nie zgodzili się z tymi słowami, twierdząc, że budowanie osobowości ich postaci jest kluczowe dla jej sukcesu.

Lil Miquela w 2018 roku dostała pracę w magazynie Dazed jako dyrektor artystyczna (pisaliśmy o tym tutaj). Wirtualna influencerka ma na swoim koncie również współpracę z Samsungiem w ramach kampanii #teamgalaxy z 2019 roku oraz z marką Calvin Klein, w wyniku której wystąpiła w reklamie z prawdziwą Bellą Hadid. Pojawiła się również w V, Paper i Vogue. W 2018 roku znalazła się na liście najbardziej wpływowych osób działających w Internecie The Times.

Photo on @lilmiquela

Samozwańcza robot queen.

Bermuda

Bermuda to dziewczyna z Los Angeles, influencerka i aspirująca piosenkarka (możecie posłuchać jej przesłodzonego coveru 'Under the Bridge’ Red Hot Chilli Peppers), którą na Instagramie obserwuje 290 tys. kont. Co jest jej misją? – Zainspirować młodych przedsiębiorców do realizowania ich marzeń biznesowych, zwłaszcza jeśli koncentrują się na połączeniu technologii i piękna. Chciałabym również zachęcić więcej kobiet do podejmowania kariery w robotyce, dziedzinie historycznie zniszczonej i zaciemnionej przez seksizm jej pionierów – mówi. Bermuda jest dziełem Brud, tego samego start-upu, który stworzył Lil Miquelę.

Bermuda to dość kontrowersyjna i specyficzna postać. Głośno wyrażała swoje poglądy polityczne i jawnie popierała Donalda Trumpa w niedawnych wyborach na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Została określona mianem prawicowego trolla po tym, jak włamała się na konto Miqueli, usunęła wszystkie jej zdjęcia i umieściła swoje. Do tego oskarżyła ją o bycie fałszywą osobą, która oszukuje swoich followersów, bo Miquela wówczas nie powiedziała otwarcie, że nie jest człowiekiem. Bermuda zagroziła, że nie odda konta, dopóki influencerka nie powie ludziom prawdy. Tak, właśnie czytacie o dramie robotów. Wówczas Instagramowicze również nie mogli uwierzyć w to, co rozgrywało się na ekranach ich telefonów. Gdy Miquela przyznała się publicznie do tego, że jest robotem, zaczęła również obwiniać Brud (swoich twórców), że jej tego wcześniej nie powiedzieli.

Influencerka obecnie reprezentowana jest przez PR Huxley, tę samą agencję, co Frank Ocean, Grimes czy Björk.

Photo on @bermudaisbae

Ma wysokie poczucie własnej wartości i wręcz narcystyczne usposobienie. Jest sobą na tyle zafascynowany, że 'chciałby siebie sklonować, a potem pocałować w czoło'.

Blawko

Pierwszy wirtualny mężczyzna w tym zestawieniu. Ma 154 tys. obserwujących na Instagramie i jest zdecydowanie najbardziej tajemniczą postacią ze wszystkich wymienionych – a to ze względu na maskę, którą ma cały czas na twarzy. Blawko zyskał popularność głównie dzięki swemu wyluzowanemu charakterowi oraz burzliwemu związkowi z Bermudą (tak…). To typowy fuckboy, który mówi o sobie, że jest symbolem seksu.

Jego sława niedawno wskoczyła na kolejny level, dzięki licznym występom w wywiadach online oraz założeniu własnego kanału na YouTubie, gdzie opowiada o życiu młodego robota, udziela miłosnych wskazówek i instruuje, jak uzyskać wspaniałe ciało. Wystąpił również jako DJ w radiu NTS.

Ten influencer, podobnie jak Lil Miquela i Bermuda, jest również projektem firmy Brud. Na prawym udzie ma nawet tatuaż z nazwą start-upu. Współpracował z takimi markami jak Off-White, Balenciaga czy Supreme. Wystąpił na okładce magazynu KingKong i brał udział w kampanii Absoluta dla Sonar Festival.

Photo on @blawko22

Noonoouri jest aktywistką i weganką.

noonoouri

Wyróżnia się na tle poprzednich influencerów, ponieważ swoim wyglądem nie przypomina człowieka, a bliżej jej do postaci z mangi. Noonoouri, kreskówkowa 19-letnia fashonistka pochodząca z niemieckiego Monachium, ma 349 tys. obserwatorów. Jej profil nie ogranicza się jedynie do promocji jej samej. Ta influencerka jest weganką, opowiada się za zrównoważoną modą oraz odmawia noszenia futer przy współpracach z licznymi modowymi markami. Żywo udziela się w temacie Black Lives Matter, a ostatnio namawiała swoich obserwatorów do obejrzenia dokumentu 'Ciemne strony rybołówstwa’ dostępnego na Netfliksie. Angażowała się też m.in. w akcję UNICEF-u.

Twórcą Noonoouri jest grafik Joerg Zuber, założyciel agencji kreatywnej Opium Effect. Sam przyznaje, że bardzo selektywnie wybiera współprace influencerki. Chce, aby pracowała jedynie z markami, które odpowiadają jej wartościom i nastawieniu.

Noonoouri współpracowała z Vogue’iem, Tommy’m Hilfigerem i Kim Kardashian. Podpisała kontrakt z IMG Models i ma umowę o wyłączność z Vogue China i Vogue Me China.

Photo on @noonoouri

Wirtualni influencerzy często przynależą do odpowiednich agencji, które zajmą się ich karierą i wizerunkiem.

Agencja wirtualnych ludzi Aww Inc.

Aww Inc. to pierwsza japońska firma, która reprezentuje cyfrowych influencerów z Azji. Zadaniem takich agencji jest tworzenie, a później zarządzanie życiem robotów. Agencja nie produkuje jednak takich postaci jedynie na własny użytek – współpracuje też z firmami partnerskimi lub osobami publicznymi, tworząc dla nich osobistych wirtualnych influencerów.

Aww Inc. jest liderem w tworzeniu humanoidalnych wirtualnych robotów, którzy są niemal nie do odróżnienia od prawdziwych ludzi. Do stworzenia takiej fotoralistycznej postaci wykorzystuje się skanowanie 3D. Mimika oraz ruchy ciała pobierane są ze specjalnych markerów optycznych zamocowanych na ciele człowieka. Gdy aktorzy się poruszają, dane ze znaczników przenoszone są na trójwymiarową postać. Przy użyciu tych technologii można konstruować systemy wprowadzające interaktywne transmisje na żywo tych postaci. Kolejny etap to modelowanie, które pozwala na reprodukcję nawet najdrobniejszych szczegółów w ciele robota – od pojedynczych włosów po pory.

Agencja opiekuje się takimi wirtualnymi influencerami jak imma, plusticboy (obydwoje na zdjęciu po lewej), Ria, Asu i ella. Ich postacie wzięły udział w kampaniach reklamowych takich marek jak Porsche czy IKEA.

Photo on @plusticboy

Prawdopodobnie wciąż wiele lat dzieli nas od chodzenia między robotami na ulicy, wpadania na nie na siłowni lub siedzenia obok nich w restauracji.

Tymczasem media społecznościowe są jednym z miejsc, w których interakcja H2R, czyli Human 2 Robot, ewoluuje w bardzo szybkim tempie.

Wirtualni influencerzy są niewątpliwie ciekawym zjawiskiem i pewnym znakiem naszych czasów. Trend rozwija się dość szybko, kolejne marki chcą z nimi współpracować lub mieć jednego na wyłączność. Mówi się zresztą, że pełnoprawna strategia influencer marketingu powinna obejmować zarówno prawdziwych influencerów oraz tych nieistniejących w realnym świecie. Humanoidalne roboty mają więcej zwolenników, a większe zaangażowanie oznacza lepszy zwrot z inwestycji. W końcu maszyna nie musi spać, jeść ani odpoczywać – może pracować na rzecz firmy dzień i noc.

Zdjęcie główne: Instagram @lilmiquela
Tekst: Marta Zinkiewicz

FUTOPIA