Czterodniowy tydzień pracy to kwestia dwóch dekad
Pomysł czterodniowego tygodnia pracy, który pojawił się już w latach 70. XX wieku, przewijał się od lat zarówno w dyskursie akademickim, jak i w mediach, pozostając jednak bardziej ciekawostką niż realną alternatywą. Obecnie, w czasie pandemii, przechodzi on do głównego nurtu i na usta czołowych polityków świata.
Koncepcja jest prosta – zamiast pięciu dni, pracujesz cztery, przy zachowaniu tej samej płacy.
Obecne są też inne warianty tego rozwiązania, które siłują się z 40-godzinowym tygodniem pracy – praca może odbywać się w rzeczywistości pięć dni w tygodniu, lecz przez sześć godzin dziennie. Wtedy mówimy o czterodniowym tygodniu pracy w sensie jego wymiaru godzinowego, tj. o przepracowaniu mniejszej liczby godzin niż czterdzieści. Pytanie jednak brzmi: czemu pracodawca miałby chcieć, żeby jego pracownik pracował mniej? Bo mu się to zwyczajnie opłaci.
Dzięki rozwojowi technologicznemu i automatyzacji pracy pracownicy są w stanie wykonać tyle samo pracy w krótszym czasie. Ponadto eksperymenty z tym rozwiązaniem pokazują, że zmienia ono podejście do pracy, zachęca do produktywności i ogranicza czas spędzony na prokrastynacji, bezproduktywnych spotkaniach, które mogły być załatwione e-mailem, czy innych martwych godzinach.
Pandemia stworzyła moment dla firm, aby wziąć się w garść i rozważyć bardziej radykalne rekonstrukcje miejsca pracy. To czas na eksperymenty i reewaluację tego, co znaczy produktywność.
Pomysł czterodniowego tygodnia pracy wszedł w ostatnim czasie do mainstreamu wraz z Andrew Yangiem, kandydatem w prawyborach partii Demokratów w 2020 roku. Lansował ten koncept, zainspirowany wypowiedzią Jacindy Ardern, nowej premier Nowej Zelandii. Uznała ona, że postpandemiczna odnowa ekonomiczna będzie szybsza dzięki trzydniowym weekendom. Pozwoli to na wzmożoną konsumpcję w czasie wolnym od pracy, a przez to też na większe zyski branży turystycznej, gastronomicznej i hotelarskiej, które szczególnie ucierpiały podczas lockdownu.
Takie założenie prowadzi do wniosku, że im więcej mamy czasu, tym więcej pieniędzy wydamy, aby ten czas spędzić przyjemnie.
Skrócenie wymiaru pracy, przy utrzymaniu lub zwiększeniu produktywności oraz zachowaniu takich samych pensji, będzie miało pozytywny wpływ na usługi i handel. Ponadto Ardern liczy na zapewnienie lepszej równowagi pomiędzy życiem osobistym a zawodowym, a zarazem zwiększenie produktywności. Możliwe, że po pandemii wrócimy do 'normalności’ i rynek pracy będzie wyglądał podobnie jak wcześniej. Możliwe jest też jednak, że dotknie nas globalny kryzys ekonomiczny, który będzie katalizatorem większych i jeszcze szybszych przemian. Z badań wynika, że nagłe i radykalne przejście na zdalny tryb pracy nie pogorszyło ani produktywności, ani nie wpłynęło negatywnie na etykę pracy (więcej piszemy o tym tutaj). Ponadto miało dobry wpływ na automatyzację, robotyzację i cyfryzację naszego sposobu pracy. Warto wspomnieć tu przypadek banku Pekao SA, który zapowiedział, że do czerwca 2021 roku zwolni 8 proc. swoich pracowników, co ma związek z przejściem bankowości do internetu, przyśpieszoną cyfryzacją podczas pandemii i zamykaniem niektórych placówek stacjonarnych. Właśnie przyśpieszona automatyzacja w czasie pandemii przyczynia się do zwiększonej produktywności pracowników, co może sprawić, że skrócenie czasu pracy do czterech dni po prostu zacznie się pracodawcom opłacać. Otrzymując takie same wyniki, będą mogli zapewnić zatrudnionym lepszy dobrostan psychiczny, przyciągnąć nowych pracowników i zaoszczędzić na kosztach wykorzystania przestrzeni i narzędzi do pracy.
W kontekście wprowadzania czterodniowego tygodnia pracy istotna jest również demografia – społeczeństwo się starzeje, a na rynek wchodzą nowe pokolenia. Ci pierwsi nie zawsze są w stanie pracować efektywnie przez czterdzieści godzin w tygodniu, ci drudzy – cenią sobie czas wolny i elastyczność.
Po rozłożeniu staje się tabletem.
Samsung Galaxy Z Fold2 5G
Oto kolejny rozdział w historii urządzeń mobilnych. Samsung Galaxy Z Fold 2 5G to smartfon, który zmienia kształt przyszłości. Złożony oddaje do naszej dyspozycji 6,2 calowy ekranem, a po rozłożeniu staje się w pełni funkcjonalnym tabletem oferując funkcjonalną przestrzeń do pracy i rozrywki, dając wiele nowych możliwości niedostępnych w klasycznych smartfonach. 7,6 calowy, inteligentny wyświetlacz Dynamic AMOLED 2X zapewnia nie tylko bogatą gamę kolorów, ale również dostosowuje częstotliwość odświeżania do tego, co aktualnie robimy, gwarantując płynne odtwarzanie treści i oszczędzając baterię.
Zaawansowany mechanizm zawiasu Galaxy Z Fold2 5G zapewnia doskonałą płynność podczas składania. Smartfon został zaprojektowany tak, aby po rozłożeniu można ustawić go pod dowolnym kątem, co zapewnia niesamowitą elastyczność i swobodę działania w przypadku rozmów wideo, czy korzystania z aplikacji, które wymagają więcej przestrzeni.
Nowatorska konstrukcja Galaxy Z Fold2 5G zapewnia jeszcze lepsze wsparcie w codziennych działaniach, sprawiając że smartfon elastycznie dostosowuje się do naszych potrzeb. Multitasking z Galaxy z Fold2 5G to czysta przyjemność – dzięki udoskonalonemu układowi wielu okien i opcji App Continuity możesz wykonywać wiele zadań z dwiema aplikacjami na ekranie zewnętrznym, przenosić je na ekran główny, otwierać trzecią aplikację na podzielonym ekranie, a następnie jednym dotknięciem wybrać okno, w których chcesz pracować lub grać.
materiał partnerski
Przepracowani ludzie pracują mniej wydajnie.
1. Większa produktywność
Jakie są korzyści z czterodniowego tygodnia pracy? Przede wszystkim – produktywność. Przepracowani ludzie pracują mniej wydajnie. Jeśli ma się dodatkowy dzień na realizację zainteresowań, spędzenie czasu z rodziną lub przyjaciółmi czy po prostu spanie i leżenie do góry brzuchem, jest się świeższym, bardziej wypoczętym i, co ważne, bardziej zadowolonym z życia. Zmniejsza się ryzyko, że taki pracownik będzie przepracowany czy przemęczony, a przez to też rzadziej weźmie zwolnienie lekarskie. Ponadto krótszy czas pracy pozwala na przewartościowanie niektórych bezproduktywnych rozwiązań w miejscu pracy.
Przykładowo, pracownik spędza średnio półtorej godziny na porządkowanie skrzynki mailowej, a dwie godziny na prokrastynacji na mediach społecznościowych. Zgodnie z badaniem Vouchercloud.com pracownik jest produktywny przez około dwie i pół godziny w ciągu dnia. Eksperyment Andrew Barnesa w Perpetual Guardian wykazał, że pracownicy ograniczają wszelkie zjadacze czasu, jeśli mają możliwość krótszej pracy. Przez to, w praktyce, krótszy czas pracy przekłada się na większą produktywność.
Z powodu obowiązków rodzicielskich bez pracy pozostaje obecnie około 2 miliony Brytyjczyków, a 89 proc. z tych osób to kobiety.
2. Więcej rodziców na rynku pracy
Skrócenie czasu pracy – albo w formie sześciogodzinnych dni, albo w formie czterodniowych tygodni – pomogłoby rodzicom w poprawieniu ich sytuacji na rynku pracy. Nieraz muszą oni rezygnować z kariery dla dobra swego potomastwa, jeden z rodziców musi zostać w domu i zajmować się dzieckiem.
Stało się to szczególnym problemem w czasie pandemii, gdy nie można zostawić podopiecznego pod opieką szkoły lub przedszkola. Czterodniowy tydzień pracy ogranicza więc również wykluczenie zawodowe młodych rodziców, którzy nie zawsze są w stanie pogodzić obowiązki zawodowe z rodzicielskimi.
Badanie brytyjskiego Rządowego Biura ds. Równości ocenia, że z powodu obowiązków rodzicielskich bez pracy są obecnie około dwa miliony Brytyjczyków, a 89 proc. z tych osób to kobiety. Czterodniowy tydzień pracy niekoniecznie usunąłby ten problem w całości, lecz na pewno pomógłby młodym rodzicom równoważyć czas poświęcony na obowiązki domowe i zawodowe.
Photo: Ketut Subiyanto, Pexels
Dojazdy, prąd, zużycie zasobów - wszystko przekłada się na produkcję zanieczyszczeń, które niszczą planetę.
3. Mniejszy ślad węglowy
Kraje, w których pracownicy pracują w krótszych wymiarach godzinowych, zwykle mają również mniejszy ślad węglowy. Niekoniecznie oczywista jest tu korelacja między dwoma faktami, ale skrócenie tygodnia pracy oznacza, że pracownicy nie muszą tak często dojeżdżać, a duże biurowce są używane tylko cztery dni w tygodniu. Tym samym przedsiębiorstwa pracujące jeden dzień krócej tworzą mniejszy ślad węglowy, przez co to rozwiązanie może nieść ze sobą korzyści dla środowiska. Jeden dzień mniej w pracy oznacza rzadsze podróże do biura, mniejsze wykorzystanie elektryczności i mniejsze zużycie wyposażenia.
Badanie przeprowadzone w stanie Utah, w którym wprowadzono czterodniowy tydzień pracy dla pracowników rządowych, wykazało, że przez pierwsze dziesięć miesięcy zaoszczędzono niemal dwa miliony dolarów na elektryczności i ograniczono emisję dwutlenku węgla o dwanaście tysięcy ton, dzięki temu, że biura były zamknięte przez jeden dzień w tygodniu dłużej. Wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy może więc mieć nie tylko zbawienny wpływ na dobrostan pracowników czy zyski pracodawców, ale też na przyszłość naszej planety.
Photo: Alexandr Podvalny, Pexels
Problemy, jakie napotkać może model czterodniowy, wynikają przede wszystkim z błędnego wprowadzenia go w życie – z chęci cięcia pensji lub ignorowania potrzeb klientów.
4. Jakie można popełnić błędy przy wprowadzaniu tego modelu?
Oczywiście jest też druga strona medalu – ten model może mieć dla biznesu pewne negatywne konsekwencje. Czterodniowy tydzień pracy oznacza w końcu, że dana firma będzie niedostępna jeden dzień w klasycznym tygodniu roboczym, co może wywołać niezadowolenie u klientów, którzy chcieliby tego dnia skorzystać z usług. Przedsiębiorca musi więc zgrać ze sobą dwa czynniki: potrzeby klientów i korzyści dla biznesu.
W przypadku przedsiębiorstw, które powinny, przynajmniej początkowo, być otwarte przez pięć dni w tygodniu, należy znaleźć rozwiązanie, które umożliwi podział pracy w taki sposób, aby poszczególni pracownicy pracowali maksymalnie cztery dni, lecz biznes pozostał otwarty przez pięć.
Koncepcja czterodniowego tygodnia pracy napotyka też trudności w związku ze złym podejściem pracodawców, którzy widzą to rozwiązanie jako możliwość obcięcia pensji pracownikom albo sposób na wydłużenie godzin pracy w ciągu pozostałeych czterech dni roboczych. Przez to traci na tym pracownik, a niektóre z wymienionych powyżej korzyści nie będą miały miejsca.
Photo: Anna Shvets, Pexels
Kto powiedział, że szkła nie da się złożyć?
Samsung Galaxy Z Flip 5G
Poznaj smartfon, który wyznacza trendy. Galaxy Z Flip 5G trudno pomylić z jakimkolwiek innym. Unikatowa składana konstrukcja, ekran pokryty ultracienkim szkłem i charakterystyczny kolor nadają mu niepowtarzalny wygląd, który przykuwa uwagę. Galaxy Z Flip 5G składa się do zaskakująco kompaktowego rozmiaru, dzięki czemu z łatwością mieści się w dłoni, kieszeni lub małej torebce.
Wyjątkowy design to nie wszystko. Galaxy Z Flip 5G rewolucjonizuje sposób, w jaki korzystaliśmy do tej pory ze smartfonów – od rozmów przez obsługę ulubionych aplikacji czy mobilną fotografię. Teraz możemy zrobić jeszcze więcej bez konieczności trzymania smartfonu w dłoni.
Wyświetlacz Galaxy Z Flip 5G można złożyć i swobodnie umieścić w kieszeni, a po rozłożeniu wystarczy go ustawić pod dowolnym kątem, aby uchwycić więcej– od selfie, przez grupowe ujęcia, aż po nocne ujęcia. Bez konieczności korzystania z lampy błyskowej, czy statywu. Do tego bateria wystarczająca na cały dzień i gotowość na hiperszybką łączność 5G. Z Galaxy Z Flip 5G nigdy nie przegapimy powiadomienia, SMS-a czy połączenia. Dyskretny, dotykowy ekran umieszczony na zewnątrz urządzenia wyświetla najważniejsze informacje nawet gdy Galaxy Z Flip 5G jest zamknięty. Po rozłożeniu wyświetlacz Galaxy Z Flip 5G automatycznie dzieli się na dwa 4-calowe ekrany, dzięki czemu można łatwo wyświetlać obrazy, treści lub filmy w górnej części wyświetlacza, a w dolnej części sterować nimi. Wyświetlacz Dynamic AMOLED zapewnia niezwykle żywe i wyraźne barwy oraz chroni oczy przed zmęczeniem dzięki filtrowi światła niebieskiego.
materiał partnerski
No dobrze, wiemy już, jak to wygląda w teorii. Teraz przejdźmy do praktyki.
Japoński Microsoft
Często przywoływanym eksperymentem jest ten, który przeprowadzony został w japońskim oddziale Microsoftu. Wyniki są oszałamiające – produktywność skoczyła o 40 proc., a pracownicy rzadko korzystali ze zwolnień lekarskich i jednodniowych urlopów. 90 proc. pracowników uznało, że woli czterodniowy tydzień pracy. Ponadto wydatki na prąd spadły o 23 proc., a, co być może zaskakujące, zużycie papieru o 59 proc. – Pracuj krótko, odpoczywaj dobrze i dużo się ucz – powiedział prezes i dyrektor generalny Microsoft Japan Takuya Hirano.. – Chcę, aby pracownicy pomyśleli i doświadczyli, w jaki sposób mogą osiągnąć te same wyniki przy 20 proc. krótszym czasie pracy. Trzeba mieć jednak na uwadze, że ten projekt trwał zaledwie kilka miesięcy i pracownicy mieli tego świadomość. Mógł tu więc działać jakiś mechanizm psychologiczny, który sprawił, że pracownicy zachowywali się i pracowali inaczej. Na przykład dlatego, że chcieli, aby wyniki eksperymentu były pozytywne.
Perpetual Guardian
Dlatego najważniejszym eksperymentem zdaje się być ten, który został przeprowadzony w liczącej 240 pracowników firmie powierniczej Perpetual Guardian w Nowej Zelandii, należącej Andrew Barnesa, który dzięki sukcesowi i wydaniu książki stał się nieformalnym ambasadorem czterodniowego tygodnia pracy. Rozpoczął on swój eksperyment w marcu 2018 roku i był on obserwowany i oceniany przez przedstawicieli Szkoły Biznesu oraz Uniwersytetu Technologicznego z Auckland. Sześciotygodniowy projekt został ostatecznie wydłużony permanentnie, po tym, jak pracownicy stwierdzili, że ich zadowolenie z pracy i zaangażowanie znacząco wzrosło, stres zmalał i polepszyła się równowaga pomiędzy życiem zawodowym a osobistym. Zyski firmy nieznacznie wzrosły, lecz zmalał koszt operacyjny, dzięki mniejszym zużyciu prądu. Eksperymentem zainteresował się nawet nowozelandzki minister stosunków pracy, Iain Lees-Galloway, który ocenił wyniki jako 'fascynujące’.
MRL Recruitment
Firma konsultingowa z Wielkiej Brytanii, MRL Recruitment, przeprowadziła w 2019 roku sześciomiesięczny okres próbny dla czterodniowego tygodnia pracy. – Jako szef, możesz zdobyć szybkie zwycięstwo, pozwalając swoim pracownikom wyjść jednego dnia trochę wcześniej. Więc wyobraź sobie, że mówisz im, że dostaną pełną pensję za pracę tylko cztery dni w tygodniu. Ludzie będą chcieli do ciebie dołączyć i nie będą chcieli odejść. – powiedział założyciel firmy David Stone w wywiadzie dla 'Wired’. Później w artykule na swojej stronie napisał: 'Nie wierzę, że zapewnianie tylko pakietów zdrowotnych i dostęp do doradców (co już robimy) są wystarczające, aby otrzymać szczęśliwe i produktywne miejsce pracy’.
Wyniki eksperymentu były zadowalające – utrzymanie personelu wyniosło 95 proc., produktywność wzrosła o 25 proc., a także wzrosło ogólne zdrowie pracowników. Nieobecności spadły o 40 proc., ponieważ personel był bardziej wypoczęty dzięki trzydniowemu weekendowi.
Radioactive PR
Kolejną historią sukcesu jest brytyjska firma Radioactive PR, która przeprowadziła test przez miesiąc w 2018 roku, ale ostatecznie utrzymała model na stałe. Jednak w tym przypadku trochę dano, trochę odebrano – pracownicy pracują jeden dzień mniej w tygodniu, lecz ich urlopy zostały skrócone z dwudziestu pięciu do dwudziestu dni. Tak czy inaczej, pracownicy otrzymali w ten sposób łącznie czterdzieści cztery dodatkowe dni wolnego w ciągu roku.
– Budujemy prawdziwą kulturę zaufania w naszym zespole, na każdym poziomie, zaufania w to, że jesteśmy w stanie dostarczyć wyniki, jakich nasi klienci chcą i oczekują – powiedział założyciel firmy Rich Leigh. – Od dawna uważałem, że przepracowanie i nierealistyczne oczekiwania co do czasu personelu są sprzeczne z wynikami. Dobrze jest wiedzieć, że zarówno obecnym, jak i przyszłym pracownikom oraz ich rodzinom oferujemy coś, co nie jest jakimś pozornym dodatkiem do pracy, ale czymś, co pozytywnie wpływa na ich życie osobiste i zawodowe.
Rzeczywiście, pracownicy uznali, że ich równowaga pomiędzy sferami życia znacząco się usprawniła, rzadziej też brali zwolnienia lekarskie i urlopy.
Unilever Nowa Zelandia
Niedawno głośno zrobiło się o nowozelandzkim oddziale Unilever, który przeprowadza roczny projekt czterodniowego tygodnia pracy, zaczynając od grudnia 2020 roku. Nick Bangs, dyrektor oddziału, napisał na firmowej stronie: ’Inicjatywa opiera się na ambicjach firmy Unilever w zakresie poprawy dobrobytu zarówno pracowników, jak i biznesu. Chodzi o usunięcie barier, które ograniczają tworzenie wartości i spowalniają nas, a także skupienie naszej energii na wywieraniu wpływu i osiąganiu wyników. Naszym celem jest mierzenie działań na podstawie wydajności, a nie czasu. Uważamy, że stare sposoby pracy są przestarzałe i nie nadają się już do celu. Zaczerpnęliśmy inspirację od Andrew Barnesa i jego zespołu w Perpetual Guardian. Mamy nadzieję, że próba zaowocuje tym, że Unilever będzie pierwszą globalną firmą, która zastosuje sposoby pracy zapewniające namacalne korzyści dla pracowników i biznesu’.
Pokolenie milenialne zdaje się mieć inny system wartości. Przesuwamy się do ekonomii postmaterialnej. Ludzie cenią sobie nienamacalne przeżycia bardziej niż rzeczy, a do realizacji przeżyć potrzebują posiadać czas.
Hiszpania może być pierwszym krajem, który wprowadzi 4-dniowy tydzień pracy ustawowo.
Hiszpania
To rzecz jasna bardziej skomplikowana operacja i należałoby przeanalizować potrzeby i przewidywania dotyczące każdej z gałęzi gospodarki, a także, co kluczowe, pożytek dla kraju.
Obecnie wprowadzenie ustawowo czterodniowego tygodnia pracy, poza wspomnianą na początku premier Nowej Zelandii Jacindą Ardern, rozważa hiszpański rząd. Tam jednak to rozwiązanie wiązałoby się z proporcjonalnym obniżeniem pensji, ponieważ celem jest dla Hiszpanów obniżenie bezrobocia poprzez zwiększenie etatów. Bezrobocie jest tam najważniejszym problemem, szczególnie wśród młodych – w tej grupie przekracza 40 proc.
Tak czy inaczej, jeśli plan zostanie wcielony w życie, będzie to pierwszy eksperyment z tym modelem na poziomie krajowym i do jego sukcesu lub porażki wszyscy będą w przyszłości nawiązywać za każdym razem, gdy pomysł z wprowadzeniem czterodniowego tygodnia pracy ponownie stanie się tematem dyskusji. Będzie to w końcu eksperyment i na wielką skalę, i w długim okresie.
Photo by Jose Llamas on Unsplash
Zwolennikami czterodniowego tygodnia pracy była też angielska Partia Pracy, która forsowała ten pomysł przed wyborami w 2019 roku. Pomysł popiera również premier Finlandii Sanna Marin.
Anglia i Finlandia
Laburzyści przegrali wybory i ich plan póki co nie ma szans na realizację. Przyczynili się jednak do rozpoczęcia krajowej dyskusji na ten temat, oferując w swoim programie skrócenie czasu pracy do trzydziestu dwóch godzin w tygodniu. Nie dotyczyłoby to jednak wszystkich gałęzi gospodarki. Niemniej Konserwatyści szczególnie zwracali uwagę na to, jak wielkie dodatkowe koszty poniosłaby służba zdrowia, w której liczy się każdy pens. Tutaj pojawił się istotny problem, jaki napotyka czterodniowy model – jest ograniczony do tylko niektórych sfer pracy, głównie usługowych. Taka też była odpowiedź laburzystów – rozwiązanie będzie przeanalizowane pod kątem użyteczności i korzyści w konkretnych sferach rynku pracy.
Niemniej jeden z polityków Partii Pracy John McDonnell uważa, że czterodniowy tydzień pracy będzie korzystny w radzeniu sobie z ekonomicznymi skutkami pandemii i nie należy zwlekać z jego wprowadzeniem. Wystosował nawet list do Borisa Johnsona, Angeli Merkel, premiera Hiszpanii Pedro Sancheza i innych liderów politycznych w Europie, w którym przedstawił swoją propozycję. Ten model pomaga w ratowaniu miejsc pracy, ogranicza zużycie energii, pozytywnie wpływa na konsumpcję oraz środowisko, przez co byłby skuteczny w walce ze skutkami pandemii.
Zwolenniczką rozwiązania jest też premier Finlandii Sanna Marin, która lansowała ten pomysł krótko po objęciu rządów w 2019 roku. Nad projektem takiej ustawy wciąż trwają prace i konsultacje, a jedną z najgłośniejszych zwolenniczek jest ministra spraw społecznych i zdrowia Aino-Kaisa Pekonen. W Finlandii rozwiązanie skupione ma być na skróceniu czasu pracy – dostępne są więc dwa warianty: sześć godzin przez pięć dni lub osiem godzin przez cztery dni.
Photo: Oleg Magni, Pexels
Żeby wprowadzić ten model w Polsce, należy wpierw rozwinąć automatyzację w miejscu pracy i uregulować problem nadgodzin.
Kazus polski
Najważniejsze dla nas pytanie brzmi: co z tą Polską? Czy czterodniowy tydzień pracy zostanie tu wprowadzony? Należy zwrócić uwagę na to, że ów model jest przede wszystkim modelem dla sektora usługowego. W Polsce, gdzie kluczowym obszarem jest przemysł, wprowadzenie ustawowo czterodniowego dnia pracy jest obecnie niemożliwe. Poza tym, aby ten pomysł odniósł sukces, konieczna jest daleko idąca automatyzacja miejsca pracy i chęć Polaków do przełamywania zastanych schematów, słowem: progres, na który będzie trzeba jeszcze trochę poczekać. Rozwiązanie jest więc obecnie skierowane do najbardziej rozwiniętych krajów z olbrzymimi sektorami usługowymi. Jeśli Polska jest krajem, który wciąż się rozwija i goni kraje Zachodu, wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy będzie w tym momencie ograniczeniem rozwoju, na który nie można sobie pozwolić.
Do tego dochodzi problem nadgodzin. Z raportu Randstad wynika, że prawie 75 proc. Polaków zostaje w pracy po godzinach, a 20 proc. z tych osób nie jest za to w żaden sposób wynagr adzana. Jeśli model czterodniowy nie ma być rozwiązaniem kompletnie fikcyjnym, problem nieewidencjonowanych nadgodzin musi zostać wpierw rozwiązany.Niemniej, zgodnie z badaniem ADP, model czterodniowy ma w Polsce wielu zwolenników – aż 37 proc. ankietowanych Polaków stwierdziło, że zdecydowałoby się na taki system pracy. Jest to wysoki odsetek, biorąc pod uwagę fakt, że wciąż nie odbyła się na ten temat społeczna dyskusja.
Photo by Valik Chernetskyi on Unsplash
Możemy dyskutować o tym, kiedy i którą ścieżką dojdziemy do tego rozwiązania lub też, który z modeli wydaje się potencjalnie najskuteczniejszy. Nie zmienia to faktu, że – tak jak w przypadku wielu innych rewolucji na rynku pracy – w końcu obudzimy się w rzeczywistości, w której czterodniowy tydzień pracy stanie się w większości państw standardem.
W 1930 roku John Maynard Keynes przewidywał, że sto lat później technologia będzie tak zaawansowana, że ludzie będą pracować piętnaście godzin tygodniowo. Niewątpliwie nieco pomylił się w obliczeniach, ale miał rację w tym, że ludzie z czasem będą pracować coraz mniej. Pod koniec XIX wieku w Stanach Zjednoczonych przeciętny pracownik w fabryce pracował średnio sześćdziesiąt godzin w tygodniu. Wówczas czas pracy wynosił od dziesięciu do szesnastu godzin dziennie, sześć dni w tygodniu. Ośmiogodzinny dzień pracy pojawił się dopiero na początku XX wieku, w Polsce – w 1918 roku. Pięciodniowy tydzień pracy zapoczątkował Henry Ford w 1926 roku, za nim podążyły inne firmy, a z czasem, aby zharmonizować rynki, inne kraje.
W Polsce sobota stała się dniem wolnym dopiero w 1980 roku – wolna sobota była jednym z postulatów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego. To porozumienie zostało początkowo złamane, przez wprowadzenie tylko dwóch wolnych sobót w miesiącu, lecz w końcu, pod koniec PRL-u, wszystkie soboty były wolne od pracy.
Pomysł wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy jest najbardziej popularny w Hiszpanii (62,6 proc. ankietowanych chętnych), Wielkiej Brytanii (61,2 proc.), Holandii (60,4 proc.) i Francji (60,4 proc.), zgodnie z badaniem ADP. Należy mieć też na uwadze wchodzące na rynek pracy nowe pokolenie pracowników – generację Z, a także zwiększającą się grupę pracujących milenialsów. Milenialsi są obecnie największą grupą pracowników, którzy, według ankiety Deloitte, wysoce cenią sobie elastyczny grafik pracy.
Zdjęcie główne: Alex Kotliarskyi/Unsplash
Tekst: Miron Kądziela