Każdego roku do kosza trafia aż jedna trzecia światowej produkcji żywności – łącznie aż 1,3 miliarda ton. Niekiedy zdatne do jedzenia pożywienie ze śmietników trafia do rąk osób, którym może się jeszcze przydać – bezdomnych czy freeganów. Ta druga grupa stawia właśnie na darmowe jedzenie, którego poszukuje w kontenerach, na przykład na tyłach supermarketów, co ma związek z wyznawanym przez nią antykonsumpcyjnym stylem życia. Wiele dużych sklepów często wyrzuca bowiem rzeczy zupełnie zdatne do spożycia – „brzydkie” owoce i warzywa czy produkty z napisem „najlepiej spożyć przed” (które, w przeciwieństwie do artykułów oznaczonych „najlepiej spożyć do”, nadają się do jedzenia także po podanym terminie).

Z drugiej strony nie we wszystkich krajach grzebanie w kontenerach ze śmieciami jest legalne – w świetle niemieckiego prawa uznaje się to za kradzież.

Biorąc pod uwagę wyliczenia uniwersytetu w Stuttgarcie, który ustalił, że Niemcy każdego roku marnują aż 13 ton jedzenia, ten zapis w prawie należałoby zmienić – takiego zdania jest minister sprawiedliwości Hamburga Till Steffen. Polityk z partii Zielonych przygotował wniosek, dzięki któremu dumpster diving stałby się w Niemczech legalny. Przedstawi go w tym tygodniu podczas konferencji w Lübeck.

Steffen chce zmian w kodeksie cywilnym i widzi dwa możliwe rozwiązania. W pierwszym wariancie wyrzucane przez sklepy jedzenie przestawałoby być ich własnością.

W drugim sklepy wielkopowierzchniowe byłyby zmuszone do oddawania żywności organizacjom charytatywnym – tak jak dzieje się to od 2016 roku we Francji.

Nie wiadomo jednak, czy inicjatywa Steffena doprowadzi do zmiany niemieckiego prawa – tamtejsze ministerstwo sprawiedliwości jest bowiem zdania, że w rzeczywistości ten konkretny przepis jest egzekwowany niezwykle rzadko. – Wyrzucając jedzenie, jego właściciel pokazuje, że zgadza się na to, by inni je wzięli – mówi rzecznik ministerstwa.

Zdjęcie główne: Daily Telegraph
Tekst: NS