Jak Korea Południowa radzi sobie z problemem samotnych śmierci, których skala lawinowo rośnie
’Samotna śmierć’ staje się prawdziwą plagą w starzejących się i kurczących demograficznie społeczeństwach Azji (m.in. Korea Południowa, Japonia czy Chiny) i Europy. Zjawisko to dotyczy zgonów (z powodu choroby lub samobójstwa) osób mieszkających w pojedynkę, których ciała odnajdywane są dopiero po upływie dni, tygodni, a nawet miesięcy.
Reprezentatywnym przykładem jest Korea Południowa, gdzie w 2021 roku odnotowano 3378 takich śmierci. W 2017 roku liczba ta wynosiła 2412 zgonów.
Obok ujemnego przyrostu naturalnego, ubóstwa (dobrze zilustrowanego w hitowym filmie 'Parasite’), braku właściwego wsparcia socjalnego czy izolacji wielu ludzi, statystyki w tym zakresie pogorszyła jeszcze pandemia COVID-19. Co ciekawe, liczba mężczyzn dotkniętych 'samotną śmiercią’ była w Korei aż 5,3 raza wyższa niż kobiet, zaś 60 proc. zgonów obejmowało osoby w wieku 50 i 60 lat. Co przerażające, od 6 do nawet 8 proc. to młodzi ludzie w wieku 20 i 30 lat.
By zminimalizować skutki problemu, władze Korei Południowej ogłosiły w 2021 roku ustawę o zapobieganiu samotnej śmierci i zarządzaniu nią.
Nakazuje ona lokalnym samorządom stworzenie polityki pozwalającej na szybkie świadczenie pomocy osobom zagrożonym. Motywowana była m.in. licznymi badaniami wykazującymi pogorszenie warunków bytowych i mieszkaniowych w społeczeństwie (ponad 43 proc. Koreańczyków powyżej 65 lat żyło poniżej granicy ubóstwa), ale i epidemię samotności.
W efekcie kilka miast, m.in. Seul, Ulsan czy Jeonju, wprowadziło mobilne aplikacje dla osób żyjących w pojedynkę, które wysyłają wiadomość pod numer alarmowy, gdy telefon przez dłuższy czas jest nieaktywny.
Powstała też nieformalna 'instytucja’ tzw. obserwatorów sąsiedztwa, w ramach której członkowie społeczności odwiedzają gospodarstwa domowe w obszarach wrażliwych, w tym te usytuowane w piwnicach oraz popularne w Korei Południowej mieszkania podzielone. Czy taka polityka pozwoli nieco zmniejszyć przykre statystyki z 2021 roku?
Tekst: WM
Źródło zdjęcia głównego: The New York Times