Kultura jako plamka ślepa futurologii
Futurologia to fascynująca, ale bardzo labilna dziedzina – nawet pomimo tego, że teraz podbudowana jest teoriami naukowymi, a nie objawieniami, jak kto bywało w przeszłości. Tom Vanderbilt w tekście wspomina w magazynie 'Nautilus’, że znany historyk Lawrence R. Samuel jako jej piętę achillesową wskazał brak skuteczności w prognozowaniu kierunków i tempa postępu społecznego.
Na ruchomych schodach
Angielski fizyki i inżynier Archibald Low w 1924 roku w swojej książce 'Wireless Possibilities’ (’Bezprzewodowe możliwości’) pisał: ’za kilka lat będziemy mogli rozmawiać za pomocą kieszonkowego zestawu bezprzewodowego z naszymi przyjaciółmi podróżującymi samolotem albo wędrującymi ulicą’. Wizja spełniła się 3 września 1973 roku, kiedy firma Motorola zaprezentowała pierwszy egzemplarz przenośnego telefonu.
Z oczywistych względów nikt przed I wojną światową nie opublikował pracy o tym, że konflikt ten przyczyni się do emancypacji kobiet w odniesieniu do sfery pracy. Panie z konieczności masowo zastępowały na stanowiskach swoich wyruszających na front mężów oraz ojców.
Pod wpływem nagłego zewnętrznego przymusowego czynnika porzuciły swoje dotychczasowe role społeczne opiekunek domowego ogniska.
Jak wspomina Vanderbilt, futurologiczne filmy z lat 60. przedstawiające 'biuro przyszłości’ zawierały wiele trafnych prognoz technologicznych (np. prezentowały prototypy faksu), ale rażąco pomijały projekcje zmian podmiotowych – w tych 'wymarzonych’ biurach nie było kobiet. Zatem nawet zmiany społeczno-kulturowe wydające się naturalną kontynuacją zapoczątkowanych wcześniej procesów (kobiety w fabrykach) stanowią dla futurologii spory problem.
Okazuje się, że przewidywanie, kim będziemy, jest trudniejsze niż przewidzenie, co będziemy w stanie zrobić i za pomocą czego.
Futurolodzy nie tylko nie są w stanie prognozować konkretnych wydarzeń społeczno-kulturalno-politycznych oraz w konsekwencji tego, jak wpłyną one na społeczeństwa, które ich doświadczają. Nie są w stanie nawet przewidzieć, jak wymyślony przez nich wynalazek techniczny wpłynie na ludzkie zachowanie. Przecież nie każdy będzie go używać zgodnie z zamysłem twórcy. Wystarczy przejechać się ruchomymi schodami w londyńskim metrze w godzinach szczytu i policzyć biegających po nich ludzi w garniturach.
Nasze życie (zresztą na nasze własne życzenie) przyspiesza w takim tempie, że niektóre w zamyśle udogodnienia już w momencie wprowadzenia okazują się zdecydowanie zbyt wolne.
Nieprzewidywalna kultura
Historyczka Judith Flanders, pracując jako konsultantka przy tworzeniu gry 'Assassin’s Creed’, musiała nieustannie przypominać scenarzystom, aby usuwali z dialogów zwrot 'na zdrowie’, ponieważ ludzie zaczęli używać go dopiero w XX wieku. Jak wspomina, twórcy mieli ogromny problem ze zrozumieniem, że wcześniej podczas podnoszenia kielichów biesiadnicy nic nie mówili, bo po prostu nie odczuwali takiej potrzeby.
Anegdota ta ukazuje, że często zapominamy o tym, iż kultura ulega ciągłym zmianom, co jest jednym z powodów słabości futurologii w odniesieniu do tej sfery. Wciąż jeszcze pokutuje nastawienie na kulturowy status quo. Socjolog Kieran Healy zauważa, że przez długi czas 'kultura wyjaśniała, dlaczego sprawy pozostawały bez zmian, a nie dlaczego się zmieniały’. W tej perspektywie jest ona ’hamującym jednostkę monolitycznym blokiem biernie zinternalizowanych norm, które są jej przekazywane poprzez socjalizacje i kanonizowane przez tradycję’.
Sporym utrudnieniem w predykcjach dotyczących kultury jest także to, że często rządzi nią przypadek oraz efekt domina.
Jak opisuje Charles Duhigg w książce 'The Power of Habit’ (’Moc nawyku’), jednym z przełomowych wydarzeń w ewolucji praw gejów w USA była zmiana dokonana przez Bibliotekę Kongresu w odniesieniu do klasyfikowania książek o ruchu gejowskim. Przeniesiono je z kategorii 'Nienormalne stosunki seksualne, w tym przestępstwa seksualne’ do nowo utworzonej 'Homoseksualizm, lesbijstwo, wyzwolenie gejów, ruch homofilny’. Ta pozornie niewielka zmiana, mocno reklamowana przez aktywistów, pomogła utorować drogę innym, większym – rok później Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne przestało definiować homoseksualizm jako chorobę psychiczną.
W końcu nasza trudność w przewidywaniu zmian w kulturze wiąże się ze zniekształceniami poznawczymi. Mamy skłonność do przenoszenia naszych teraźniejszych preferencji kulturowych w przyszłość. Psycholog George Loewenstein nazwał to 'uprzedzeniem projekcyjnym’. Twierdzi, że ludzie 'mają tendencję do wyolbrzymiania stopnia, w jakim ich przyszłe gusta będą przypominały te obecne’.
Wiąże się to z 'iluzją końca historii’, czyli przekonaniem ludzi o tym, że tu i teraz osiągnęli 'moment przełomowy’, w którym w końcu stali się sobą.
Koniec historii przepowiadano już kilka razy. Robił to na przykład Hegel i wieki później Fukuyama (następnie rakiem się z tego wycofał), jednak ona nadal się toczy, bo wciąż jest wiele do poprawienia.
Zdjęcie główne: Cea/flickr.com (CC BY 2.0)
Tekst: PK