Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Najlepsze zabawki nie mają oprogramowania – twierdzą specjaliści z Amerykańskiej Akademii Pediatrycznej

Amerykańska Akademia Pediatryczna opublikowała raport, który może pomóc rodzicom w odnalezieniu właściwej drogi między sklepowymi półkami. Wnioski: większość edukacyjnych, interaktywnych zabawek to ściema. Lepiej zainwestować w klocki albo lalkę.
.get_the_title().

Presja, by kupować dzieciom interaktywne zabawki i gry edukacyjne na tablety jest coraz większa. Wmawia nam się, że zaawansowane technologicznie urządzenia stymulują mózg, by efektywnie rozwijać różne umiejętności oraz stymulować kreatywność. Tymczasem, zdaniem doktora Alana Mendelsona, pediatry z NYU Langone Health w Nowym Jorku i współautora raportu Amerykańskiej Akademii Pediatrycznej, nie ma zbyt wielu badań naukowych, które potwierdzają, że tak rzeczywiście jest.

Większość edukacyjnych aplikacji dla dzieci koncentruje się tylko na umiejętnościach pamięciowych. Nie rozwijają natomiast kontroli impulsów, zarządzania emocjami i kreatywnego, elastycznego myślenia.

Co gorsza, mogą opóźniać rozwój społeczny, ponieważ nie uczą odczytywania mimiki twarzy, gestów czy wokalizacji w świcie niewirtualnym. Opóźniają i upośledzają rozwój zdolności komunikacyjnych czy negocjacyjnych. Nie uczą reagowania w sytuacjach niestandardowych. – Zabawki ewoluowały przez lata. Reklamy obiecują, że te nowoczesne, z wirtualną platformą będą miały pozytywny, edukacyjny wpływ na dziecko – ostrzega doktor Aleeya Healey, główna autorka raportu. – Z badań wynika, że jest odwrotnie. Najlepsze zabawki nie są krzykliwe, drogie lub wyposażone w aplikację. W tym przypadku proste naprawdę jest lepsze.

Idealne dla rozwoju są takie zabawki, którymi dziecko może bawić się w nieustrukturyzowany sposób z rodziną i przyjaciółmi. Powinny odpowiadać jego zdolnościom, jednocześnie zachęcając do rozwoju nowych umiejętności. Dobór właściwych zabawek jest niezwykle ważny, gdyż są one kluczem do rozwoju mózgu – nauki interakcji przy pomocy języka, wcielania się w role (nie te stereotypowe), rozwiązywania problemów, interakcji społecznych i aktywności fizycznej.

W raporcie, który ukaże się w styczniowym magazynie „Pediatrics”, Amerykańska Akademia Pediatrii przestrzega przed używaniem elektronicznych gadżetów jako zamiennika tradycyjnych zabawek i gier, bo to one napędzają wyobraźnię i pomagają w zdrowym rozwoju.

Oldschoolowe lalki, zwierzęta, samoloty, drewniane lub papierowe budynki, zabawkowe jedzenie albo ubrania pomagają w nauce słów, tworzenia opowiadań, opisywania uczuć. Wpływają na socjalizację poprzez naśladowanie. Przygotowują do radzenia sobie z prawdziwymi wydarzeniami i uczuciami. Klocki i układanki uczą rozwiązywania problemów, wspierają rozwój motoryczny i umiejętności komunikacyjne. Kolorowanki, kredki, plasteliny czy nawet naklejki budują kreatywność i rozwijają poczucie estetyki. Zabawki typu „push and pull”, “ride-on”, wszelkie pojazdy, kolejki – pomagają w rozwoju fizycznym i poprawiają koordynację. Wszystkie uczą interakcji, gdy dziecko bawi się z innymi – na przykład negocjacji zasad z rówieśnikami. – Nie chodzi o to, że gry wideo i zabawki elektroniczne nie mają swojego miejsca naszych domach, ale zwłaszcza w początkowych stadiach rozwoju, dzieci potrzebują przede wszystkim okazji do spotkań ze swoim otoczeniem w sposób praktyczny i namacalny – twierdzą autorzy raportu. Przez pierwsze dwa lata życia kontakt z ekranem nie jest zalecany. Między drugim a piątym rokiem sumaryczny czas korzystania z interaktywnych zabawek, telewizora i komputera powinien być krótszy niż jedna godzina dziennie. Jeśli chodzi o klocki albo lalki, nie ma żadnych ograniczeń.

Tekst: Aleksandra van den Born

FUTOPIA