Pierwszy mały modułowy reaktor jądrowy uzyskał certyfikat w USA

Pojedyncza elektrownia jądrowa mogłaby pomieścić do 12 takich reaktorów.
.get_the_title().

Ożywienie energetyki jądrowej, mniejsze koszty, większe bezpieczeństwo. To tylko niektóre z wielu hipotetycznych perspektyw, jakie wiązałyby się z zestandaryzowaniem na rynku małych, modułowych reaktorów atomowych. Pierwszy krok w tym kierunku właśnie został wykonany – amerykańska Komisja Regulacji Jądrowych (NRC) zatwierdziła projekt firmy NuScale.

Aktualnie więcej konwencjonalnych elektrowni atomowych jest zamykanych, niż otwieranych, czego powodem są zwłaszcza koszty napraw. Z kolei budowa nowego obiektu generującego energię z rozszczepienia atomów, w zależności od jego specyfiki, to koszt kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu mld zł. Powodem jest też kiepski PR tej praktycznie bezemisyjnej branży, związany głównie z obawami społeczeństwa dotyczącymi bezpieczeństwa.

O przełomowości małych modułowych reaktorów ma stanowić przede wszystkim to, że będą powstawać na taśmie montażowej, po czym zostaną przesłane do docelowej destynacji (dotychczas prace zawsze trwały na miejscu).

Standardowa elektrownia ma pomieścić 12 takich modułów. Każdy z nich jest w stanie wygenerować moc 50 megawatów, co stanowi 5 proc. wydajności konwencjonalnych reaktorów. Projekt NuScale, liczący 23 metry wysokości, ma też mieć wbudowany pasywny system chłodzenia, który nawet w przypadku utraty mocy zapobiegnie ryzyku stopienia reaktora.

Firma twierdzi, że podpisała już 19 wstępnych umów z podmiotami w USA i na całym świecie.

Czy właśnie tak już niedługo będzie wyglądać przyszłość energii jądrowej?

Tekst: WM
Źródło zdjęcia głównego: Gigazine

FUTOPIA