Czekamy na fale na Bałtyku. Cold waves by Porsche 2024
W marcu 2023 roku na falach zimnego i kapryśnego Bałtyku odbyła się pierwsza edycja zawodów Cold waves by Porsche, o których pisaliśmy tutaj. Z miejsca wpisały się do światowego kalendarza eventów surfingowych. – Ta pierwsza edycja pokazała całemu światu, że surfing da się uprawiać na polskim wybrzeżu nad Bałtykiem. I do tego zimą! – mówi Janek Sadowski, prezes Polskiego Związku Surfingu.
Najlepsze fale łamią się na wschód od latarni morskiej we Władysławowie i to właśnie tam ponownie zmierzy się międzynarodowa grupa zawodników.
Druga odsłona wydarzenia przybierze identyczną jak w zeszłym roku i sprawdzoną już formułę. Największym wyzwaniem będzie niewątpliwie temperatura wody w morzu, która w zimie osiąga 1-2℃. Wymaga to od surferów przygotowania odpowiedniej odzieży w postaci pianek, butów i rękawic, które zapobiegają wychłodzeniu organizmu. Ponieważ to pogoda determinuje możliwość rozpoczęcia zawodów, planowana data Cold waves by Porsche będzie znana dopiero na 5-7 dni przed startem, a oficjalne potwierdzenie nastąpi 2-3 dni wcześniej, gdzieś między 6 a 21 marca. Warto więc śledzić alerty pogodowe i social media wydarzenia.
Tegoroczna edycja odbywa się pod hasłem ’We The Wave’, które nawiązuje do surferskiej społeczności i łączącej ją pasji. Od kilku tygodni rozmawiamy z przedstawicielami tej społeczności, szukając jakiegoś wspólnego mianownika, który mógłby ich opisać. To różni ludzie, tak samo jak drogi, które doprowadziły ich do surfingu, ale paradoksalnie wyłania się z tego kolorytu całkiem wyraźny i spójny obraz charakterów.
'Rzeczy, które są rzadsze, smakują lepiej.'
Część z nich wywodzi się z szeroko rozumianej kultury boardingowej, a pojedyncza deska okazała się zwieńczeniem poszukiwań pasji na wodzie. W Polsce, w przeciwieństwie do historii na świecie, surfing pojawił się jako ostatni. – Najpierw był windsurfing, później kite – wspomina Maciej Boszko, społecznik i legenda polskich sportów wodnych. – Wszystko zaczęło się w Polsce gdzieś w latach 80. od windsurfingu. O surfingu nikt wtedy nie myślał. Z prostej przyczyny. Warunki do wpływania na wingu i kite nad polskim morzem są fantastyczne, a do surfingu nie – dodaje. Przez wiele lat Bałtyk uchodził za morze, na którym nie da się surfować. – To zaczęło się zmieniać gdzieś w pierwszej dekadzie lat 2000, choć mamy doniesienia o pojedynczych przypadkach jeszcze w latach 90. Podobno Artur Turoski pływał w 1992 roku. Wtedy pojawili się pierwszy surferzy latem – mówi Janek Sadowski. – Problemem jednak nadal były odpowiednie fale, a w zasadzie ich brak. Bałtyk to akwen, który największy rozkołys ma w sezonie sztormowym, czyli od listopada do marca, kiedy temperatura wody jest najniższa, a polskie wybrzeże świeci pustkami. Tak zrodził się pomysł, aby spróbować zimą. – Nie mieliśmy wtedy jeszcze nowoczesnych neoprenowych pianek, więc zakładaliśmy na siebie po dwie zwykłe, a rękawice nurkowe zaklejaliśmy na przegubach taśmą klejącą, żeby nie dostawała się do środka woda. I tak surfing zimą na Bałtyku okazał się możliwy i całkiem niezły – mówi Janek.
'Surfing jest kwintesencją sportów wodnych.'
Kultura surfingowa ma swoje korzenie głównie na Hawajach, gdzie surfing jest integralną częścią tradycji i historii ludzi tam zamieszkujących, choć za popularyzację tego sportu i kultury z niego wynikającej odpowiadają głównie Amerykanie odwiedzający Hawaje w pierwszych dekadach po II wojnie światowej. To byli często weterani łodzi albo outsiderzy, którzy z morzem i falami związali swój los. Mieszkali blisko natury, spędzając na plaży większość życia. Stąd wziął się mit zawsze wyluzowanych, plażowych lekkoduchów, zgrabnie naszkicowany w filmie Point Break. A czekanie i szukanie fali często trwa dłużej niż samo pływanie. To na pewno jedna z kluczowych cech tej zajawki.
– Gdy zaczynaliśmy pływać na Bałtyku, nie było jeszcze profesjonalnych prognoz pogody typowo pod surfing, sugerowaliśmy się pogodą wiatrową, więc nieraz zdarzały się puste przeloty – wspomina Janek. – Ale po tym zdarza się taki dzień jak 13 grudnia dwa lata temu. Weekend, Władysławowo, temperatura w okolicach 3-4 stopni, odczuwalna jakieś -3, woda też ze 4 stopnie, świeci słońce, na plaży śnieg, fale jak marzenie, na spocie jakieś 100 osób i przychodzi burza śnieżna z piorunami. Chyba nikt nie wyszedł z wody, tylko wszyscy patrzyli, co się dzieje. Takie chwile łączą bardzo silnie.
Druga edycja Cold waves by Porsche odbędzie się między 6 a 21 marca. Dokładna data zależy od warunków pogodowych, dlatego warto śledzić alerty pogodowe i social media wydarzenia.
– Ponownie zapraszamy na plażę we Władysławowie wszystkich fanów sportów wodnych i kibiców. Jesteśmy pewni, że w tym roku zawody będą jeszcze bardziej emocjonujące – mówi Wojciech Grzegorski, dyrektor marki Porsche w Polsce.
Dzięki wsparciu i zaangażowaniu lokalnych władz, Porsche ma możliwość zorganizowania zawodów na dużą skalę, w dodatku otwartych dla oglądających. Patronaty nad wydarzeniem sprawują Burmistrz Władysławowa, Starosta Powiatu Puckiego oraz Dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni. Zawody odbędą się w wodzie o temperaturze 1-2˚C. Zawodnicy będą wyposażeni w pianki neoprenowe, buty i rękawice o grubości min. 5 mm. W Cold waves weźmie udział maksymalnie 24 zawodników w kategorii Men Open i 16 zawodniczek w Women Open. Rywalizować będą w 20-minutowych heatach, po 4 osoby w każdym. Z każdego heatu awansują 2 osoby z najlepszymi wynikami. Oceniać ich będzie 3 sędziów certyfikowanych przez International Surfing Association. Zwycięzcy i zwyciężczynie otrzymają unikatowe statuetki zaprojektowane przez biuro projektowe LANGE & LANGE oraz nagrody pieniężne, których łączna pula wynosi 12 tys. euro.
Porsche (i my również!) zaprasza wszystkich zainteresowanych do wspólnego kibicowania na plaży we Władysławowie. Tych, którzy nie będą mogli pojawić się nad morzem, zachęcamy do obserwowania relacji live na stronie www.coldwaves.pl
Materiał powstał we współpracy z Porsche
Fot. Krzysztof Jędrzejak, @jama_pv