Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Holenderski startup wyprodukował materiał z krowich odchodów. Przyszłość branży odzieżowej?

Holenderski startup chce robić ubrania z krowich odchodów, które stanowią olbrzymi problem i zanieczyszczają środowisko. Materiałami wykonanymi z odchodów interesuje się już kilku producentów odzieży, a projekt został nagrodzony przez H&M Foundation Global Change.
.get_the_title().

Krowie odchody potrafią być prawdziwym problemem. Szczególnie, jeśli mowa o środowisku naturalnym. Szacuje się, że w Nowej Zelandii aż 60 proc. dróg wodnych nie nadaje się do tego, aby w nich pływać właśnie z powodu spływu azotanów, fosforanów i bakterii pochodzących z gospodarstw. Unia Europejska próbuje regulować dopuszczalną ilość krowich „pozostałości” w gospodarstwie, określa też ilość odchodów, która może być używana jako nawóz naturalny. Skala zjawiska jest jednak spora. Szacuje się, że w samej Holandii aż 30-40 proc. nawozu naturalnego trafia na czarny rynek nielegalnych odpadów, bo rolnicy nie chcą płacić kar za nadprodukcję.

Holenderski startup Mestic wymyślił sposób na to, jak możemy sobie z tą kwestią poradzić w przyszłości. Okazuje się, że odpowiedzią jest recycling.

Z odpowiednio przetworzonych krowich odchodów można bowiem uzyskać wodę, bioplastik, koncentraty chemiczne, a także włókno celulozowe. Właśnie ta ostatnia substancja może pomóc w zamienieniu swojskiego obornika w tekstylia, papier i bioplastik.

Postrzegamy obornik jako odpad, coś obrzydliwego i śmierdzącego. Ale olej [używany do produkcji włókien] też nie jest na początku czysty i piękny. Przekształcając tę celulozę, trzeba pokazać ludziom ukryte piękno – mówi stojąca na czele Mestric Jalila Essaïdi.

Obecnie Essaïdi pracuje z grupą holenderskich rolników z Eindhoven nad rozpoczęciem produkcji materiałów na skalę przemysłową.

Jej pomysł spotkał się już z dużym odzewem, nagrodzony został nawet przez H&M Foundation Global Change, a Chivas Venture przyznał Holenderce czek na 200 tys. dolarów.

No dobrze, ale jak przetworzyć krowią kupę w coś mniej obrzydliwego? – Proces jest chemiczny i mechaniczny. Obornik to połączenie moczu i krowiej kupy, 80 proc. wody. Najpierw więc oddziela się część suchą od mokrej. Część mokra jest fermentowana, więc używamy rozpuszczalników w celu przekształcenia celulozy, która jest niczym innym, jak trawą i kukurydzą, którą jedzą krowy – tłumaczy Essaïdi. Jej zdaniem pomysł ten góruje nad przemysłem tekstylnym, gdyż krowi żołądek sam pracuje nad zmiękczeniem włókna, a więc proces jest bardziej energooszczędny. Brzmi to całkiem przekonująco, tylko czy ktoś z was zdecydowałby się na noszenie ubrania, o którym wiedziałby, że wcześniej było krowią kupą? Pewnie nie w najbliższej przyszłości. Essaïdi mówi jednak, że jej pomysłem zainteresowało się już kilku producentów odzieży, którzy deklarują, że chętnie skorzystają z pozyskanych w ten sposób tekstyliów. Nie są jednak specjalnie chętni do tego, aby informacje o pochodzeniu materiału umieszczać na metce. Chyba trudno się im dziwić.

Źródło: The Guardian

MOTO