Made in China zdominuje elektryczne samochody
Sprzedaż elektrycznych aut w Norwegii w 2018 roku sięgnęła 50 proc. całej krajowej sprzedaży (możecie o tym przeczytać tutaj). To rekord na skalę całej Europy, jednak nie Eurazji, a tym bardziej całego świata.
W roku ubiegłym rekordowa sprzedaż została bowiem odnotowana w Chinach, gdzie sprzedano więcej egzemplarzy pojazdów elektrycznych niż w reszcie krajów całego świata łącznie.
Chiński rząd na przestrzeni ostatniej dekady przeznaczył blisko 60 mld dolarów, aby zbudować zaplecze dla przemysłu motoryzacyjnego, który zacznie wypierać samochody napędzane konwencjonalnymi paliwami. Plany Pekinu na następne lata są równie imponujące.
W obecnej sytuacji żaden kraj nie podjął się takich inwestycji związanych z elektromobilnością jak Chiny. Ale znowu, żadne państwo nie ma takiego samego potencjału i zdolności inwestycyjnej co azjatycki gigant.
Jeśli założenia przedsięwzięcia spełnią się, przyszłość Chin będzie związana z czystszym powietrzem, redukcją importu ropy i objęciem zaszczytnego miejsce lidera technologicznego w nowych branżach high-tech.
Wszystko zaczęło się od tworzenia elektrycznych dwukołowców na przełomie XX i XXI wieku. Od roku 1999 Chiny stały się odpowiedzialne za 99 proc. produkcji szacowanej obecnie na 250 mln egzemplarzy. To blisko sto razy więcej niż globalna liczba elektrycznych samochodów. Doświadczenie zdobyte przy budowie mniejszych konstrukcji jest teraz wykorzystywane do przyspieszenia elektryfikacji „czterokołowców” – od samochodów, po pojazdy komunikacji miejskiej.
Mocną stroną Chin jest łańcuch dostaw komponentów i niezależność od rynków zagranicznych. Obecnie w Chinach działa ponad stu producentów samochodów, którzy stawiają na energię elektryczną, a także tysiące przedsiębiorstw, które dostarczają komponenty w branży automotive.
Najistotniejszymi i najdroższymi komponentami w przypadku aut elektrycznych są akumulatory, których w Chinach nie brakuje.
Kraj ten ma obecnie ścisłą kontrolę nad globalnym zaopatrzeniem technologii elektrycznej.
Baterie składają się z czterech podstawowych elementów: anody, katody, separatora i elektrolitu. Według raportu Yano Research Institute, Chiny kontrolują od 50 do nawet 77 proc. globalnego rynku surowców potrzebnych do produkcji tych komponentów. To tylko wstęp do statystyki, która przemawia na korzyść azjatyckiego giganta.
Przykładem elektrycznego samochodu produkcji chińskiej, który wejdzie także na rynek europejski, jest Byton M-Byte. SUV EV rzuca na kolana nie tylko designem, ale przede wszystkim mocą obliczeniową, której nie da się przeoczyć w kabinie pojazdu. Wchodząc do wnętrza Bytona, oczom ukazuje się gigantyczny, szeroki ekran na górze deski rozdzielczej, pod przednią szybą. Ma 48 cali, czyli tyle, co telewizor w waszym salonie. Dla lepszego zobrazowania wielkości tego wyświetlacza – to tak, jakby położyć obok siebie 24 smartfony.
Równie ciekawy jest 7-calowy ekran, który zlokalizowany jest na kierownicy. Producent zapewnia, że gadżet nie przeszkadza umieszczonej obok poduszce powietrznej. Chiński SUV będzie mieć akumulatory o pojemności 71 lub 95 kWh. Moc – w zależności od wersji – 272 lub 408 KM. Deklarowany zasięg mocniejszej wersji wynosi 520 km.
Chiński rynek ma wiele do zaoferowania i coraz mniej się tego wstydzi. Pora przygotować się na elektryczną rewolucję w motoryzacji.
Tekst: Piotr Myśków