Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Maserati Levante GTS, czyli włoski przepis na luksusowego SUV-a z sercem Ferrari

Silnik V8 w Levante GTS świetnie oszukuje kierowcę. Daje takiego „kopa”, że można odnieść wrażenie prowadzenia znacznie lżejszego auta sportowego.
.get_the_title().

Niszowe auta z Włoch mają w sobie coś, dzięki czemu potrafią dostarczać emocji nawet wtedy, kiedy stoją zaparkowane. Wyszukany design zachwyca pięknymi liniami i przywiązaniem do detali. Dla Włochów samochody to przepełniony pasją styl życia, który wyznają już od kilku dziesięcioleci. Odrobinę tego inspirującego klimatu można poczuć między innymi w Katowicach, gdzie obok salonów Ferrari i Maserati znajduje się La Squadra Ristorante, czyli jedno z moich ulubionych miejsc na restauracyjnej mapie Polski. Jest to przestrzeń wystawowa poświęcona motoryzacji, gdzie wśród unikatowych aut można skosztować kuchni opartej na tradycyjnych przepisach oraz składnikach pochodzących z Włoch. Tym razem zawitałem tam przy okazji odbierania do testu wyjątkowego modelu z zaprzyjaźnionego salonu Maserati Pietrzak. Majestatyczne Levante GTS urzekło mnie od pierwszego rozruchu. Wybudzenie jednostki V8 dostarczyło endorfin nie tylko mi, ale też wszystkim osobom, które akurat znajdowały się w okolicy.

Weekend spędzony z tym autem dał mi wiele powodów do zachwytów na jego temat. Maserati zabrałem w podróż do Wisły, by sprawdzić jego możliwości na krętych drogach Beskidu Śląskiego.

Wymagająca trasa z pięknymi widokami znajdowała się zaledwie kilka kilometrów od miejsca, w którym nocowałem. Bliskość Przełęczy Salmopolskiej, czyli drogi wojewódzkiej nr 942 z Wisły do Szczyrku, to jedna z atrakcji dla zmotoryzowanych gości Hotelu Aries. Więcej o moim pobycie w tym niedawno otwartym obiekcie z bogatą ofertą SPA przeczytacie tutaj.

Na hotelowym parkingu, wśród wielu pospolitych samochodów wysokich klas, GTS był najbardziej egzotyczny i zdecydowanie najgłośniejszy. Oto 5 cech, dzięki którym wspominam ten model wyjątkowo dobrze:

1. Przywiązanie do stylistycznych detali

Ostry trójząb Maserati to mój ulubiony emblemat spośród wszystkich marek motoryzacyjnych. Ogromny, charakterny logotyp dumnie zdobi potężną atrapę chłodnicy z pionowymi żebrami. Znakami firmowymi ozdobione są też słupki D, dzięki którym nikt nie pomyli Levante z popularnymi, mniej prestiżowymi SUV-ami. W egzemplarzu testowym opływowe linie nadwozia i agresywne przetłoczenia na masce podkreślał lakier Blu Emozione. Ciekawą konfigurację kolorystyczną dopełniały też czarne felgi Anteo o średnicy 21 cali, a także czerwone zaciski hamulcowe. W ramach opcjonalnego pakietu Nerissimo samochód otrzymał czarne wykończenia, jak grill, boczne lusterka czy cztery końcówki układu wydechowego. Wersja GTS wyróżnia się między innymi przeprojektowanymi, bardziej agresywnymi zderzakami. W przednich nadkolach znalazły się charakterystyczne dla marki potrójne wloty powietrza.

Masywny przód Levante GTS wygląda wściekle we wstecznym lusterku, więc kierowcy szybko uciekają przed nim z lewego pasa ruchu. Samochód wygląda jednak jeszcze lepiej przy bliższym i dłuższym poznaniu, bo z każdej strony przyciąga wzrok pięknymi szczegółami.

2. Ekskluzywne i komfortowe wnętrze

Pierwsza rzecz, na jaką zwróciłem uwagę po zajęciu miejsca w kabinie Maserati, był cudowny zapach naturalnej skóry, którą obszyte było wszystko dookoła – fotele i tylna kanapa, kierownica, cała deska rozdzielacza, tunel środkowy i boczki drzwi. Sportowego charakteru dodawały perfekcyjnie wykonane przeszycia czerwoną nicią, czarna podsufitka z alcantary oraz wykończenia z włókna węglowego z matowym splotem. Materiały oraz spasowanie poszczególnych elementów zrobiły na mnie wybitne pierwsze wrażenie. Fotel okazał się być nie tylko efektowny wizualnie, ale też bardzo wygodny. Zapewniał komfort termiczny dzięki wentylowaniu i podgrzewaniu, a także posiadał regulację w aż dwunastu płaszczyznach. Dobranie optymalnej pozycji ułatwiały przesuwane przy pomocy przełącznika pedały. Na elektrycznie regulowanej kolumnie kierownicy umieszczono długie, metalowe łopatki do zmiany biegów. W dobie wszechobecnych ekranów stosowanych przez producentów aut w Maserati postawiono na tradycyjny obrotomierz i prędkościomierz. Kunsztownym detalem był też analogowy zegarek na szczycie deski. Włoska estetyka cieszy oko!

W kabinie pasażerskiej testowego Levante GTS można było poczuć się wykwintnie dzięki obszernej liście wyposażenia dodatkowego. Wystarczy wspomnieć o takich udogodnieniach jak czterostrefowa klimatyzacja czy system nagłośnienia przestrzennego Bowers&Wilkins.

3. Symfonia silnika Ferrari

Pod długą maską umieszczona została podwójnie turbodoładowana jednostka V8 o pojemności 3,8 litra z rodziny silników F154 Ferrari. W różnych wersjach pojemnościowych motory te występowały również w modelach 488, Portofino, F8, a nawet w niedawno zaprezentowanej Romie. W Maserati Levante GTS parametry silnika nie są tak wyśrubowane jak w sportowych samochodach z Maranello, ale i tak robią wrażenie samymi liczbami – moc to 530 KM, a maksymalny moment obrotowy to aż 730 Nm. Jak jest w praktyce? Sprawdzałem to w sportowym trybie jazdy, który poprawia reakcję na gaz, utwardza i obniża pneumatyczne zawieszenie, a przede wszystkim otwiera klapy w wydechu.

Gdy rozbrzmiewa ośmiocylindrowa symfonia, zaczyna dziać się magia, a samochód zupełnie zmienia swoją charakterystykę. Z komfortowego i wygodnego staje się brutalnie zrywny i głośny.

Charakterystyka oddawania mocy przypomina turbodoładowane samochody z poprzedniej epoki motoryzacji. Od około 3 tysięcy obrotów, kiedy zaczynają pompować obydwie turbosprężarki, ciało nagle wciskane jest w oparcie fotela, a krajobraz za oknem zaczyna się szybko rozmywać. Pierwszemu wgnieceniu pedału gazu towarzyszy doznanie szoku połączonego z odrobiną przerażenia. Kolos o masie własnej wynoszącej ponad 2 tony nagina zasady zdrowego rozsądku, przyspieszając do 100 km/h w zaledwie 4,2 sekundy! Mało tego, gdy większość samochodów osobowych zaczyna ograniczać elektroniczny kaganiec, Levante GTS dalej się rozpędza – prędkość maksymalna wynosi absurdalne 292 km/h!

4. Zwinność na górskich drogach

Nawet na stromych podjazdach mocy nie brakowało ani razu, ale ciasne nawroty Przełęczy Salmopolskiej ujawniły znaczną wagę samochodu. Mimo to czułem sporą pewność podczas szybkiej jazdy po serpentynach.

Skrzynia biegów o ośmiu przełożeniach posłusznie redukowała biegi podczas wciskania lewej łopatki. Błyskawiczna przekładania ZF świetnie współpracuje z silnikiem Ferrari, a napęd Q4 w ułamkach sekundy rozdziela moment obrotowy między osie. Kontrolę nad trakcją wspiera też system pneumatycznego zawieszenia z adaptacyjnymi amortyzatorami, które ma aż 6 poziomów ustawień. W trybie sportowym nadwozie maksymalnie zbliża się do asfaltu, a w offroadowym zwiększony prześwit pozwala na odrobinę zabawy poza utwardzonymi drogami. Układ hamulcowy jest skuteczny, ale jeżdżąc Levante GTS po krętych, wymagających trasach, feeling na pedale hamulca nie był taki, jakiego bym oczekiwał. W aucie o takiej mocy czułbym się pewniej, gdyby był ostrzejszy. Przyzwyczajenia wymagają też przytwierdzone na stałe, niepodążające za kierownicą łopatki zmiany biegów. Na wejściu i wyjściu z nawrotu wolałbym mieć je zawsze pod ręką, ale na szczęście są długie, więc stosunkowo łatwo jest do nich sięgnąć i wybrać odpowiednie przełożenie.

5. Luksusowe GT do dalekich podróży

Jazda w górach sprawiła mi sporo frajdy, ale najbardziej relaksujące okazało się dostojne pokonywanie kilometrów drogami szybkiego ruchu. Podczas trasy do i z Wisły Levante GTS pokazało charakter prawdziwego grand tourera.

W DNA tego mocnego samochodu dominuje gen luksusu.

Przestronna kabina oferowała szereg udogodnień godnych klasy premium. W trybie komfortowym samochód jest cichy, a pneumatyczne zawieszenie przyjemnie tłumi nierówności drogi. Dużo spokoju zapewnia też świadomość olbrzymiej mocy drzemiącej pod prawym pedałem. Układ napędowy w każdej chwili gotowy jest sprawnie rozpocząć i zakończyć manewr wyprzedzania. W długiej trasie kierowcę mogą nieco odciążyć elektroniczne systemy jak aktywny tempomat, system utrzymujący pojazd na pasie ruchu, asystent martwego pola czy rozpoznający znaki drogowe.

Maserati Levante GTS to remedium na jesienną chandrę. Dźwięk silnika V8 potrafi momentalnie poprawić nastrój, a doskonałe przyspieszenie błyskawicznie zostawić wszystkie problemy daleko za sobą. Uniwersalny charakter samochodu pozwoli cieszyć się nim jednak przez cały rok, w każdej podróży, a nawet w lekkim terenie. Egzemplarz, którym jeździłem (pochodzący z 2019 roku, zachowany w doskonałym stanie i z niewielkim przebiegiem), został wystawiony na sprzedaż przez salon Maserati Pietrzak. Dla najbardziej wymagających klientów w ofercie Maserati jest też wyjątkowa wersja Trofeo z wzmocnionym do 580 KM silnikiem, mechanizmem różnicowym o ograniczonym poślizgu, a także body kitem z elementami z włókna węglowego. Mam uzasadnione przypuszczenia, że to jedne z ostatnich modeli Maserati z ośmiocylindrowymi silnikami. Nawet supersportowy MC20, który zaprezentowany został we wrześniu, napędzany jest już jednostką V6. W tym roku pokazano też pierwszą hybrydę w historii marki. Motoryzacja zmienia się na naszych oczach, dlatego tym bardziej doceniam Levante GTS. Wkrótce takie samochody bezpowrotnie przejdą do historii.

Tekst i zdjęcia: Krystian Kaleta

MOTO