Millenialsi, przestańcie być tacy toksyczni

Zaczynając od kredytów, a kończąc na kulturze pracy. Co millenialsom nie wyszło?
.get_the_title().

Wartości, na których opiera się świat millenialsów, ostatnimi czasy bywają coraz częściej krytykowane – i słusznie, bo niektóre z nich nie niosą za sobą nic dobrego. Pandemia obnażyła wady systemu pracy i pozwoliła wielu osobom na zastanowienie się nad własną relacją z pracą – czy aby na pewno stres i ciągły pośpiech powinny być nierozłącznie związane z życiem zawodowym? Sami millenialsi zaczynają rezygnować z własnych ideałów, które coraz bardziej tracą na aktualności. Również dorastające pokolenie Z widzi pewne wady i toksyczne elementy kultury, którą starsze pokolenie sobie same stworzyło i wie, że nie chce powielać tych schematów.

Toksyczna jest przede wszystkim presja, którą millenialsi wzajemnie na siebie wywierają.

Millenialsi stworzyli pewne kulturowo przyjęte ideały, do których wielu z nich dążyło – duże zarobki, udany związek, szczęśliwe dzieci, wakacje co kilka miesięcy, wypracowane zdrowe nawyki, takie jak odpowiednie odżywianie i siłownia, 7-8 godzin snu, równowaga między życiem zawodowym a prywatnym oraz stabilność psychiczna i emocjonalna – i to najlepiej do 30 lub maksymalnie 40 roku życia. Dokonanie tego wszystkiego nie jest możliwe, a usilne dążenie do osiągnięcia maksimum w każdym w tych aspektów życia jest wyniszczające.

Chęć posiadania czegoś na własność jest zdecydowanie bliższa millenialsom niż przedstawicielom pokolenia Z. Wielu wpadło w tę pułapkę i uwiązani kredytem zdecydowali się na wybór stabilnej finansowo pracy zamiast tej wymarzonej, w której mogliby się spełniać. Ilu z nich obecnie żałuje takiego wyboru, narzekając na obecny styl życia i marząc o rzuceniu wszystkiego, co udało im się zbudować do tej pory? Zdecydowanie zbyt wielu.

Kolejnym błędem millenialsów było bezrefleksyjne podążanie za pewnymi normami kulturowymi.

Oczywiście ich sposób rozwoju, budowania kariery i życia od najmłodszych lat wpajali im rodzice, którzy chcieli, aby ich dzieci miały wszystko to, na co oni nie mogli sobie pozwolić. Gdy millenialsi dorastali, studia były czymś zupełnie normalnym i naturalnym. Niewielu zastanawiało się, czy będą im do czegokolwiek potrzebne – każdy szedł tą ścieżką i tym sposobem wszyscy wzajemnie się na to nakręcali. Podobnie wygląda kwestia posiada dzieci. Pokolenie Z zupełnie inaczej podchodzi do tego tematu, analizując swoje własne potrzeby i sprzeciwiając się stereotypowi, że jedyną formą spełnienia kobiety jest bycie matką. A tymczasem wielu zapracowanych, niemających na nic czasu millenialsów sadza swoje dzieci przed tabletami, wierząc, że zbliżają się do osiągnięcia spełnienia.

dylan nolte/Unsplash.com

Normalizacja kultury pośpiechu i przepracowania jest jednym z największych oszustw późnego kapitalizmu, który najbardziej dotknął millenialsów.

Wielu z nich na początku swojej kariery zawodowej dało się nabrać na pozory stwarzane przez korporacje. Modne wnętrza, piłkarzyki i darmowe pączki potrafiły latami maskować złe zarządzanie, zostawanie po godzinach, ciągły stres, a nawet molestowanie seksualne. Takie miejsca z czasem tworzyły atmosferę hiperkonkurencyjności, generując fałszywą potrzebę ciągłego udowadniania swojej sprawności, skuteczności w dążeniu do sukcesu i tego, że praca jest w życiu najważniejsza. Efektem takiej kultury pracy są kierownicy, którzy oczekują od swoich pracowników 200 proc. normy w zamian za tę samą pensję i rezygnację z życia osobistego.

Zjawiskiem, które ‘wynagradza’ pracownikom funkcjonowanie w takim systemie, jest kult przepracowania. Ludzie zaczęli wręcz gloryfikować utożsamianie swego życia z pracą, zawstydzając tych, którzy tego nie robią. Skala przepracowania stała się równoznaczna z wartością danego człowieka, bo chwalenie się swoim zapracowaniem okazało się być sposobem na zakomunikowanie swojego statusu.

To pandemia stała się punktem zwrotnym dla wielu millenialsów oraz przedstawicieli młodszego pokolenia.

Umożliwiła spojrzenie z dystansu na dotychczasową kulturę pracy i wszechobecny pęd. Zamknięte bary, kawiarnie czy granice państw uświadomiły wielu, że to wszystko nie ma tak naprawdę większego znaczenia. Do prawdziwego komfortu życia niezbędne jest zdrowie psychiczne i wewnętrzny spokój.

Zdjęcie główne: Alex Serge
Tekst: MZ

SURPRISE