Co się dzieje na granicy unijno-białoruskiej i jak do tego doszło?

Na polsko-białoruskiej granicy koczują tysiące migrantów. Skąd się tam wzięli, kto jest winien temu, że się tam znaleźli i co się z nimi stanie?

Nie widać szans na to, aby kryzys migracyjny na wschodniej granicy Unii Europejskiej miał się w najbliższej przyszłości zakończyć. To skomplikowane i złożone zjawisko, w które angażuje się wielu polityków, wiele państw i organizacji międzynarodowych, ale także wielu wolontariuszy, którzy chcą pomóc migrantom.

W pasie granicznym koczują obecnie tysiące osób, które znalazły się tam, poszukując drogi do Niemiec.

Z jednej strony media raportują o umierających migrantach, którzy nie otrzymują podstawowej pomocy medycznej, zmagają się z mrozem, głodem i chorobami. Z drugiej Straż Graniczna pokazuje obrazy mężczyzn wyposażonych w narzędzia, które mają służyć do ścinania drzew, radzenia sobie w terenie i forsowania granicy. Nikt nie tłumaczy, skąd je mają i komu zależy na tym, aby byli wyposażeni. Bo siekiera, sekator i łopata nie są pierwszymi przedmiotami, o których myśli się podczas ucieczki w poszukiwaniu lepszego życia – zazwyczaj myśli się raczej o dokumentach i pieniądzach.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Antoni Pawlicki (@antek_pawlicki)

Oni nie chcą ani tam, ani tu. Oni by chcieli do domu.

Na czym polega kryzys na granicy polsko-białoruskiej? Skąd są migranci i jak się tam dostali?

Kryzys humanitarny na granicy jest częściowo skutkiem niemieckiej polityki migracyjnej sprzed 6 lat. W 2015 roku kraj ten deklarował chęć przyjęcia migrantów, udzielenia im pomocy oraz wsparcia świadczeniami socjalnymi. To właśnie rozbudowany socjal jest największą zachętą dla migrantów, aby starać się dotrzeć do tego kraju.

Jednym z powodów jest również polityka prezydenta Turcji, Recepa Tayyipa Erdoğana. W ostatnich latach Turcja przyjęła miliony uchodźców, a Unia Europejska płaciła Erdoğanowi, aby ci nie zostali wypuszczeni do Europy. Chodziło głównie o południe Grecji i drogę morską. Sytuacja gospodarcza w Turcji uległa w ostatnim czasie pogorszeniu, a poparcie dla Erdoğana spada. – Szacuje się, że Turcja wydała na pomoc uchodźcom ponad 25 miliardów dolarów […], prezydent Erdoğan twierdzi, że 40w rozmowie z ‘Krytyką Polityczną’ mówi Adam Balcer. A to poniekąd skutek udzielania pomocy migrantom.

I choć sam Erdogan ostro krytykuje oskarżanie Turcji o napędzanie kryzysu migracyjnego, nazywając oskarżenia przejawami niewdzięczności, to nie sposób nie zauważyć, że Turcja odegrała pewną rolę w tym kryzysie, wprowadzając w ostatnich miesiącach więcej połączeń lotniczych do Białorusi.

Winę za to, co dzieje się obecnie na granicy, ponosi także Aleksandr Łukaszenka. Kurdowie z Syrii, Turcji i Iraku płacili od kilku do nawet kilkunastu tysięcy dolarów, żeby dostać się do Białorusi – w tym celu nierzadko sprzedawali wszystko, co mieli. Co więcej, sama Białoruś legalizowała pobyt migrantów, a wizy często były podbijane ‘hurtowo’, na lotnisku, od razu po wylądowaniu. A z Mińska droga na granicę z Unią Europejską, a później do Niemiec miała być łatwa – zapewniali związani z Białorusią przewoźnicy. Niektórzy obiecywali przewiezienie pod granicę, inni natomiast oferowali transport z gwarancją przedostania się na drugą stronę. Wielu migrantów nie wiedziało, na co tak naprawdę powinni się szykować i nie byli przygotowani na spędzenie wielu tygodni w lesie przy granicy.

Teraz, kiedy ci sami Kurdowie chcą się wycofać, białoruskie wojsko im na to nie pozwala. Stosuje się tzw. ‘pushbacki’ – wyłapuje ludzi i siłowo wypycha ich z powrotem na pas przygraniczny. Migranci są uwięzieni na granicy z Polską, nie mogą się ruszyć ani w jedną, ani w drugą stronę. Wielu z nich brakuje pożywienia, wody, lekarstw, pomocy medycznej, środków niezbędnych do przeżycia i podstawowej pomocy humanitarnej. – Oni nie chcą ani tam, ani tu. Oni by chcieli do domu – mówi jedna z bohaterek dokumentu ‘Granica obojętności’, która mieszka na obszarze przygranicznym.

Zdjęcie: Markus Spiske, Unsplash

Transport migrantów na granicę organizują grupy powiązane z prezydentem Białorusi.

Jak jest skala tego zjawiska i dlaczego Białoruś wpuszcza migrantów akurat teraz?

Przy granicy znajdują się obecnie tysiące osób, ale ich dokładna liczba jest trudna do określenia. MSW podaje, że może to być nawet ponad 20 tysięcy. Do Mińska przyleciało mnóstwo przeładowanych migrantami samolotów, a w ostatnich tygodniach liczba tych samolotów się podwoiła. To znaczy, że migrantów na granicy będzie tylko przybywać.

Raportuje się także wiele zgonów, choć sporo pozostaje też niezauważonych i nie pojawiają się one w oficjalnych raportach. W ‘Granicy Obojętności’, dokumencie Antoniego Pawlickiego, mieszkańcy przygranicznych miejscowości tak mówią o sytuacji kobiet w ciąży na granicy.

Kolega odbierał martwy płód.
Czyli zdarzają wam się kobiety w ciąży? – dopytuje Pawlicki.
Tak. I to dość często.

Wiadomo o wielu kobietach, które w wyniku uwięzienia na granicy tracą ciąże. Dlaczego więc wybierają się w tak trudną i niebezpieczną podróż? Liczyli na zdobycie niemieckiego obywatelstwa dla urodzonych tam już dzieci – to ono gwarantuje otrzymanie pakietu świadczeń socjalnych, bo najprostszym sposobem na niemiecki paszport jest właśnie urodzenie się na terytorium danego kraju. Wtedy rodzice otrzymaliby obywatelstwo wraz z dzieckiem. Przynajmniej taki plan rysuje się z ich relacji.

Skalę tego kryzysu pokazuje fakt, iż wbrew zapewnieniom o szczelności polskiej granicy Niemcy odnotowują wyjątkowo wielu migrantów ze wschodu. Podczas gdy uwaga wszystkich koncentruje się głównie na Usnarzu Górnym i Kuźnicy, Kurdowie przekraczają granicę w innych miejscach. Białoruś masowo legalizowała pobyty migrantów na swoim terytorium, pieczętując wizy, często od razu na lotnisku. Częściowo chodziło o to, żeby zarobić na przewozach migrantów. Znaczna część przewoźników ma powiązania z białoruskim rządem, a za transport na Białoruś, legalizację pobytu i przewiezienie na granicę trzeba było zapłacić od 5 do 15 tys. dolarów.

Utrzymanie obecnej sytuacji na granicy jest Łukaszence na rękę – wie, że Unia Europejska nie chce przyjąć migrantów tak, jak miało to miejsce kilka lat temu. Co więcej: jest to także próba odwetu za sankcje nakładane na Białoruś przez UE oraz za próby odsunięcia Łukaszenki od władzy – w jego ocenie kandydująca na prezydentkę Białorusi Swiatłana Cichanouska była finansowana przez UE.

Zdjęcie: twitter.com/Straz_Graniczna

Putinowi zależy na destabilizacji sytuacji na wschodniej granicy UE także z powodu swojej polityki wobec Ukrainy.

Gdzie w tym wszystkim jest Putin i Rosja?

Z jednej strony Putin nie chce się wprost angażować w konflikt na granicy, bo z wielu względów sytuacji w Rosji zaczyna być napięta. Z drugiej jednak nikogo nie dziwi fakt, że zależy mu na destabilizacji sytuacji na wschodniej granicy UE.

Dlaczego sytuacja w Rosji jest napięta, a Putin ma wystarczająco problemów na własnym podwórku? Głównie dlatego, że z wielu powodów spada mu poparcie. W kraju program szczepień okazał się być absolutną porażką, a w efekcie odnotowuje się coraz więcej zachorowań na Covid-19. Dodatkowo Rosja staje w obliczu kryzysu gospodarczego, który wpłynie na jakość życia obywateli. Otwarty konflikt tylko pogorszyłby sytuację w kraju i jeszcze bardziej odbił się na poparciu dla Putina.

Z drugiej strony ten konflikt już istnieje, a działania Putina mają wpływ na to, jak się potoczy. Po pierwsze: prezydent Rosji legitymizuje Łukaszenkę jako prezydenta Białorusi. Po wyborach w sierpniu 2020 roku kilkadziesiąt państw (w tym Polska) nie uznało ich wyniku. Zaniepokojenie wyraziły NATO, ONZ i OBWE (Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie), a Unia Europejska nałożyła na Białoruś sankcje. Po drugie: zwiększyła się aktywność wojsk Rosyjskich na granicy z Ukrainą, a destabilizacja sytuacji w UE sprzyjałaby Putinowi w działaniach w tym rejonie.

Zdjęcie: en.kremlin.ru/press/photo

Mur, propaganda sukcesu i brak perspektyw na przyszłość.

Jak radzi sobie z tym polski rząd i co na to Unia?

Polski rząd, nawet jeśli spodziewał się nadchodzącego kryzysu, to nie przygotował się na niego w porę – reaguje na bieżąco i uprawia propagandę sukcesu. Wokół Usnarza Górnego i Kuźnicy utworzono strefę objętą stanem wyjątkowym. Dziennikarze nie mają do niej wstępu, a wolontariusze i medycy są represjonowani – spuszcza się powietrze z opon karetek i wybija szyby w ich samochodach. Polska Straż Graniczna łapie migrantów, którzy przedostali się przez granicę i odwozi ich z powrotem. Migrantom nie zapewnia się podstawowej pomocy: wnioski o azyl nie są przyjmowane, a na pomoc medyczną mogą liczyć tylko osoby, które nie mogą się samodzielnie poruszać.

Jeżeli nie mogą chodzić albo mają plączące, chore dzieci, to odwożą ich na posterunek straży granicznej. Natomiast jak znajdują zdolnych do chodzenia, to pakują ich do samochodu i od razu wywożą na granice. Ile jest w stanie człowiek wytrzymać takiego ping-ponga? – mówi jedna z bohaterek ‘Granicy Obojętności’.

W celu ochrony Polski i Unii Europejskiej przed migrantami rząd ma zamiar wybudować mur na całej długości granicy z Białorusią. Jego koszt to 1,6 miliarda złotych. Plany zakładają, że budowa ruszy w grudniu i potrwa sześć miesięcy, najpóźniej do lipca 2022 roku.

Unia Europejska nie chce wpuszczać migrantów, a jej stanowisko jest jasne: stawia na ochronę granic. Nawet Niemcy, które jeszcze kilka lat temu optowały za przyjęciem migrantów, dzisiaj nakłaniają do wspierania Polski i popierają budowę muru na granicy.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Grupa Granica (@grupagranica)

Granice [UE] są testowane. Zagrożenie dla jednego z państw członkowskich jest zagrożeniem dla wszystkich. Nie będziemy tego tolerować – mówi wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Margaritis Schinas. UE wzywa także do wprowadzenia jeszcze ostrzejszych sankcji wobec białoruskiego reżimu, a działania Łukaszenki nazywa wojną hybrydową.

Co stanie się z migrantami na granicy? Human Rights Watch wzywa Unię Europejską, by przekonała polski rząd do podjęcia działań na granicy. Polska miałaby zapewnić migrantom tymczasową relokację i umożliwić im sprawiedliwy i godny dostęp do ochrony prawnej i medycznej. Upomina się także o dopuszczenie dziennikarzy do strefy objętej stanem wyjątkowym.

Zdjęcie: instagram.com/mjrhill
Tekst: MS
Zdjęcie główne: instagram.com/mjrhill

TU I TERAZ