Czy partie Zielonych staną się liderami europejskiej polityki?

Odkąd władzę w Amsterdamie przejęła Partia Zielonych, recykling wszedł tam na zupełnie inny poziom – ograniczono ilość samochodów przez wprowadzenie droższych taryf parkingowych, papier toaletowy jest odzyskiwany z oczyszczalni ścieków, by następnie mieszać go z asfaltem i wyciszać uliczny hałas. W planach jest zamknięcie elektrowni węglowej, zmiana sposobu ogrzewania z gazowego na elektryczne oraz wiele innych inicjatyw. Od kwietnia ubiegłego roku Partia Zielonych jest najpopularniejszym ugrupowaniem holenderskiej lewicy, ale czy Amsterdam jest zwiastunem szerszego europejskiego trendu?
.get_the_title().

Przez dziesięciolecia Amsterdam był bastionem holenderskiej Partii Pracy, jednak demografia miasta uległa zmianie i większość, jaką byli robotnicy zajęli wielokulturowi yuppies. W wyniku tego w marcu ubiegłego roku Partia Zielonej Lewicy zajęła pierwsze miejsce w wyborach samorządowych. Femke Halsema, nowa burmistrzyni i była liderka Zielonej Lewicy, odmówiła wówczas wprowadzenia krajowego zakazu noszenia burek w budynkach jej miasta, usunięto wtedy także słynny napis: I amsterdam, przy którym uwielbiali pozować turyści, a który politycy Zielonej Lewicy uznali za oznakę komercjalizacji miasta.

Zieloni w Niemczech osiągnęli podobny poziom poparcia w październiku, wyprzedzając niegdyś potężnych Socjaldemokratów (SPD). W Luksemburgu koalicja zielonych objęła władzę w listopadzie i szybko zniosła opłaty za korzystanie z transportu publicznego.

W debacie publicznej coraz częściej poruszane są kwestie zmian klimatycznych, migracji czy nierówności społecznych, a to daje Zielonym pole do zaprezentowania się wyborcom jako lepsza alternatywa dla prawicy i przejęcia przywództwa europejskiej lewicy.

Politolodzy twierdzą, że wzrost zainteresowania partiami Zielonych odzwierciedla logikę prawicowych grup populistycznych.

Obecnie mamy do czynienia z dużą polaryzacją wokół globalizacji i narodowości, co sprzyja zarówno Zielonym jak i radykalnej prawicy – twierdzi Emilie van Haute z Uniwersytetu Libre w Brukseli.

Kolejny wielki sprawdzian nadejdzie podczas majowych wyborów do Parlamentu Europejskiego. Grupa Zieloni – Wolny Sojusz Europejski (EFA) należy do mniejszych grup w parlamencie z zaledwie 50 z 751 miejsc. Prawdopodobnie jednak nadchodzące wybory zmniejszą ogólny udział trzech największych ugrupowań: centroprawicowej EPP, centrolewicowej S&D i liberalnej ALDE. Zieloni EFA mogą więc po prostu skończyć z dużo większymi wpływami niż w przeszłości.

Jednak poza Niemcami, Holandią i Belgią nie widać żadnych oznak zielonej fali. Zielone partie w krajach nordyckich nadal pozostają daleko w tyle za partiami socjaldemokratycznymi o ustalonej pozycji.

Natomiast w Europie Środkowej i Wschodniej wykształceni wyborcy miast, którzy mogliby poprzeć Zielonych, mają tendencję do popierania innych partii. W Polsce i na Węgrzech, gdzie władzę sprawują populistyczni nacjonaliści, miejscy liberałowie popierają głównie partie centrum. W Rumunii i Bułgarii mogą oni popierać antykorupcyjne partie, takie jak Unia Ratowania Rumunii czy partia Tak, Bułgaria!

W Europie Południowej trudności gospodarcze sprawiły, że postmaterialistyczne wartości Zielonych – takie jak środowisko czy tożsamość kulturowa – stały się przeszkodą.

W 1989 roku 11,5 proc. Włochów wymieniało ochronę środowiska jako ważną kwestię – prawie tyle samo co w Wielkiej Brytanii. Jednak do 2008 roku, po dwóch dekadach stagnacji, ta wartość jest istotna zaledwie dla 2,4 proc., czyli znacznie poniżej poziomu większości północnej Europy. Jest to też skutek tego, że kwestia troski o środowisko we Włoszech – jak na przykład sprzeciw wobec projektów infrastrukturalnych – została w większości uchwycona w programie populistycznego Ruch Pięciu Gwiazd. Również we Francji pojawiło się ostatnio wyzwanie dla Zielonych – ruch żółtych kamizelek, których protesty rozpoczęły się w opozycji do podatku paliwowego, wprowadzonego przez rząd Macrona w celu realizacji celów paryskiego porozumienia klimatycznego.

Poseł Eickhout uważa, że błędem Macrona było wprowadzenie podatku węglowego bez wsparcia finansowego dla tych, których podatek ten najbardziej obciąża.

Aby rozwiązywać takie problemy, partie Zielonych poszerzyły swoje platformy daleko poza kwestie środowiskowe. W Niemczech nas przykład poseł Habeck zaproponował gwarancję zabezpieczenia społecznego – podobną do bezwarunkowego dochodu podstawowego – by przekonać wyborców klasy robotniczej, że partia ta jest dla wszystkich, nie tylko dla eco-freaków.

Wnioski? W rzeczywistości żadna partia Zielonych nie utrzymywała 20 proc. poparcia w sondażach. To sprawia, że ich ambicja przewodzenia lewicy europejskiej wydaje się strzałem w ciemno. Mark Blyth, profesor polityki europejskiej na Uniwersytecie Brown twierdzi, że w sytuacji upadku partii socjaldemokratycznych, wyborcy o lewicowych poglądach nie mają już dużego wyboru. – Lewica jest słaba lub martwa, chyba że przekona młodzież entuzjazmem, który przyciągają Zieloni – mówi.

Tekst: Anna Opas
Źródło: economist.com

TU I TERAZ