Fake-miasta z całego świata
Austriacki fotograf Gregor Sailer odwiedził 25 sztucznych miast na całym świecie. Efektem jego podróży jest projekt fotograficzny o nazwie „Potemkin villages”, czyli wioski potiomkinowskie. Tytuł nawiązuje do rosyjskiego gubernatora Grigorija Potiomkina, który w 1787 roku miał zorganizować cesarzowej Rosji Katarzynie II wycieczkę w dół Dniepru, aby pokazać, jak wielkim sukcesem okazała się kolonizacja terenów odbitych niedawno Turkom osmańskim.
Jak mówi legenda, Potiomkin w tym celu zmontował kilka przenośnych wiosek, które stawiano, gdy łódź z cesarzową na pokładzie zaczynała już wyłaniać się na horyzoncie.
Historię tę poddaje się obecnie w wątpliwość, jednak fałszywe miasta do dziś powstają na całym świecie. Aby je udokumentować, Sailer zawitał do 7 krajów na różnych kontynentach – Szwecji, Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Chin, Stanów Zjednoczonych i Rosji.
W jakim celu buduje się sztuczne miasta? Powody są różne. Jedno z nich, leżące na północny wschód od Moskwy, to w zasadzie przepisana na nowo legenda o wioskach potiomkinowskich – fałszywe fasady budynków powstały bowiem z okazji wizyty Władimira Putina w 2013 roku. Z kolei chińskie repliki zostały zbudowane przez deweloperów, aby naśladować zachodnie miasta, takie jak Paryż.
Inne zostały skonstruowane przez wojsko czy firmy rozwijające technologię samochodów autonomicznych w celach ćwiczeniowych.
W Szwecji fotograf trafił na zaskakującą replikę nowojorskiego Harlemu. – Nie wiem, dlaczego fasady budynków przedstawiają Harlem. Nikt nie był w stanie udzielić mi satysfakcjonującej odpowiedzi na to pytanie. To surrealistyczne miejsce. Współczesny szwedzki krajobraz kontrastuje z Harlemem – opowiada Sailer.
Niezależnie od powodów, z których powstały te miasta, fotografie Sailera są naprawdę interesujące. Efekt dziwności i pewnego opuszczenia potęguje to, że na większości z nich nie ma ludzi – taka była generalnie zasada fotografa. Złamał ją tylko raz, fotografując „chiński Paryż”. W przeciwieństwie do reszty miejsc, to powstało, aby rzeczywiście mieszkali w nim ludzie. Tylko niewielką część udało się jednak zasiedlić, a miejsce jest dziś popularnym celem, do którego pielgrzymują nowożeńcy, aby wykonać sobie zdjęcia ślubne.
Do jednego ze słynniejszych sztucznych miast nie udało się jednak dotrzeć fotografowi.
Mowa o Kijŏng-dong w Korei Północnej – propagandowej wiosce, która powstała w latach 50. ubiegłego wieku. Choć władze Korei twierdzą, że mieszka w niej około 50 rodzin, obserwacje z góry dowodzą, że w rzeczywistości nie jest ona zamieszkana.
Wystawę „Potemkin villages” możecie oglądać do końca września we francuskim Arles. Sailer wydał także album gromadzący zdjęcia z projektu.
Źródło: Fastcompany, CNN
Zdjęcia: Gregor Sailer