Islandki protestują przeciwko różnicom w płacach kobiet i mężczyzn

To pierwszy taki strajk w Islandii od 1975 roku. Tamte wydarzenia uznawane są za istotny krok na drodze do emancypacji kobiet w tym kraju.
.get_the_title().

Islandia od 14 lat z rzędu jest uznawana przez Światowe Forum Ekonomiczne (WEF) za najlepszy kraj na świecie pod względem równości płci – jednak nie ma tam całkowitej równości, ponieważ WEF przyznał mu ogólny wynik 91,2 proc. I właśnie z tego powodu dzisiaj, czyli we wtorek, 24 października, dziesiątki tysięcy Islandek nie przyszło do pracy. Nie zamierzają one także wykonywać prac domowych. Dzień wolny dla kobiet nosi nazwę 'kvennafrí’.

Odmowa pracy ma zwrócić uwagę na różnice w płacach kobiet i mężczyzn, a także przemoc ze względu na płeć.

Luka płacowa jest szczególnie wyraźnie widoczna w branżach, w których kobiety stanowią większość pracowników, jak służba zdrowia czy edukacja.

Podobny strajk miał już raz miejsce w historii Islandii – było to w 1975 roku, kiedy to 90 proc. Islandek nie przyszło do pracy. Strajk, który możecie zobaczyć na zdjęciu powyżej, skłonił parlament do przyjęcia rok później ustawy o równości wynagrodzeń i jest uważany za pierwszy krok na drodze do emancypacji kobiet w Islandii.

Mówi się o nas, mówi się o Islandii, jak o raju równości. Ale raj równości nie powinien mieć 21-proc. różnicy w wynagrodzeniach i 40 proc. kobiet doświadczających przemocy na tle płciowym lub seksualnym w ciągu swojego życia. Nie do tego dążą kobiety na całym świecie – mówi Freyja Steingrímsdóttir, jedna z organizatorek strajku i dyrektorka ds. komunikacji w BSRB, czyli Islandzkiej Federacji Pracowników Publicznych.

W strajku bierze także udział premier Islandii, Katrín Jakobsdóttir.

Nie będę dzisiaj pracować i spodziewam się, że wszystkie kobiety [w rządzie] zrobią to samo – powiedziała premier kraju.

Tekst: NS

TU I TERAZ