Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

’Jestem aktorką, jestem freelancerką, mam w sobie pokorę’ – rozmawiamy z Karoliną Kominek o Wenecji, sukcesach i porażkach

- Na studiach powtarzali nam, że tylko garstka z nas będzie pracować w zawodzie. Każdy myślał, że to o nim - mówi aktorka Karolina Kominek, która niedawno wróciła z Wenecji, gdzie premierę miał film 'Anatomia', w którym zagrała główną rolę. Razem z Intel Evo sprawdzamy jak wygląda jej dzień. Czym jest #generacjaEvo? To kreatywni, dynamiczni ludzie, którzy nie lubią ograniczeń.

Razem z Intel, producentem procesorów, przyglądamy się, jak wygląda praca i styl życia kreatywnych, dynamicznych osób, które nie mają czasu na półśrodki. Chcą bardziej, lepiej, dbają o siebie i swój rozwój.

#generacjaEvo – tak Intel określa ludzi nielubiących ograniczeń i szukających urządzeń, które będą za nimi nadążały. Dokładnie takich jak aktorka Karolina Kominek, która zaraża niezwykłą energią i dla której droga jest równie ważna jak cel. Czy praca aktora jest łatwa? Na pewno nie. Jak wygląda praca na planie, łączenie jej z macierzyństwem i pasjami? Dla Karoliny nie ma jednak rzeczy niemożliwych, zwłaszcza że ma wokół cudownych ludzi i potrafi ich doceniać.

Banner Image
Banner Image
Wenecja była pięknym przeżyciem, zwłaszcza po siermiężnym okresie pandemii, odwołanych festiwalach, przerwanych planach zdjęciowych. Święto kina. Trochę jak sen.

'Anatomia'

Karolina Kominek niedawno wróciła z Wenecji, gdzie na najstarszym festiwalu filmowym na świecie miał premierę film, w którym zagrała główną rolę. Niedawno można go było oglądać na Warszawskim Festiwalu Filmowym. Jak wygląda praca aktora, jak wyglądały castingi w czasie pandemii i jaką rolę pełni dziś technologia w życiu aktora? Sprawdzamy to, odwiedzając Karolinę na Saskiej Kępie, zaglądając do jej ulubionej kawiarni Hałas i jedząc z nią śniadanie. To był fajny dzień.

Towarzyszył jej ultralekki laptop HP Spectre x360 wydajny sprzęt kategorii premium, wyposażony w procesory Intel® Core™ i7 11. generacji z grafiką Iris Xe do szybszej edycji filmów wideo, spełniający wymagania certyfikatu i odznaki Intel Evo. Dla Karoliny, tak jak dla innych przedstawicieli #generacjiEvo, nie ma rzeczy niemożliwych.

Marta Jerin, F5: Niedawno oglądałam Cię na Warszawskim Festiwalu Filmowym. 'Anatomia’, w której grasz główną rolę, miała premierę w Wenecji, dostała się też na inne festiwale. Jak się czujesz?

Karolina Kominek: To, że 'Anatomia’ dostała się do Wenecji było dla nas niezwykłe, zwłaszcza że przez pandemię liczba zgłoszeń do konkursu Giornate Degli Autori była w tym roku rekordowa: ponad 2 tys. filmów z całego świata, a w programie zaledwie 11, w tym nasz. To był duży sukces. Będziemy z 'Anatomią’ też na festiwalu w Sevilli i Sao Paulo. W Wenecji oglądałam film po raz pierwszy z publicznością, to duże przeżycie. Niezwykle cenne były rozmowy z ludźmi. Jeśli ktoś wyszedł poruszony z filmu, byliśmy szczęśliwi. Po to powstał.

Ta rola jest specyficzna. Kamera podąża za Tobą, ale nie jesteś otwartą kartą.

Zazwyczaj pracuje się na psychologii postaci, na związku przyczynowo-skutkowym. Tutaj byliśmy z tego odarci, bo bohaterka jest w trudnym emocjonalnie momencie, przeżywa rodzaj szoku i nie do końca ma kontakt ze swoimi emocjami. Wyostrzają jej się zmysły, widzi szczegóły, przygląda się światu, ale jej emocje są przytłumione, znajdują ujście dopiero, gdy historia się zamyka.

Bohaterka przeżywa podróż w przeszłość wraz z chorobą ojca, którego nie widziała 20 lat. Spotyka ważnych dla niej kiedyś ludzi, ale bez celu, bez oczekiwań. Przygląda się i przegląda w tych relacjach. To film o przemijaniu, byciu tu i teraz i pamięci.

Ola Jankowska, reżyserka mówi, że ten film jest rodzajem medytacji. On cię nie wciągnie sam, musisz w niego wejść. Pewnie to jest wyjątkowe w 'Anatomii'…Możesz przeżyć coś swojego.

Banner Image
Banner Image
Na studiach powtarzali nam, że tylko garstka z nas będzie pracować w zawodzie. Każdy myślał, że to o nim. Jestem aktorką, jestem freelancerką. Nic nie jest stałe. Ta sinusoida towarzyszy mi od kilkunastu lat.

Kocham to, co robię

Zawsze chciałaś być aktorką?

W szkole podstawowej jeździłam na konkursy recytatorskie, później były kółka teatralne. Wsiąkłam. W wieku 15 lat wiedziałam, że chcę być aktorką. Nigdy nie miałam wątpliwości, nawet gdy bywało trudno czy przeżywałam jakieś rozczarowanie.

Co masz na myśli?

Miałam rolę w filmie, później okazywało się, że jej nie mam… Takich historii przeżyłam mnóstwo. Na początku mojej aktorskiej drogi zdarzyło mi się, że po 10 dniach na planie serialu, w którym miałam główną rolę, wymieniono mnie bez żadnego uzasadnienia na inną aktorkę. Bywa. Ten zawód czasem potrafi boleć, ale się uodparniasz. Wielu moich kolegów przeżyło takie historie. Kocham to, co robię, mimo że czasem bywa to trudne, czasem niewdzięczne, ale nie zamieniłabym tego na nic innego.

Miałaś bardzo mocny początek…

Na pierwszym roku studiów była główna rola w 'Inka 1946′. Na trzecim roku dostałam etat w Teatrze Słowackiego w Krakowie, robiłam filmy. Mam takie momenty, że tęsknie za teatrem, chętnie bym do tego wróciła, ale najlepiej czuję się na planie filmowym. Grałam na stałe w serialach, m.in. w 'Prawie Agaty’. Wystąpiłam w kilku filmach Wilhelma Sasnala. Dużo się działo.

W życiu aktora czasami jest bardzo intensywnie i wtedy trudno połączyć pracę z życiem osobistym, z byciem mamą, a czasem nastaje cisza i czekanie – i z tym trzeba się oswoić w tej branży, jakkolwiek by nie była piękna. Ta sinusoida towarzyszy mi od kilkunastu lat. Nie nudzę się w wolnym czasie, więc nie panikuję. Trzeba stworzyć sobie rytm, nauczyć wykorzystywać chwile spokoju. Mój rytm wyznacza też córka, Janka.

Mam pokorę do tego zawodu. Dostałam nagrody, zagrałam fajne rolę, ale nie mam wielkich oczekiwań. Wiem, że wszystko się zmienia. Lubię w sobie to, że potrafię się cieszyć z tego, co jest. Dziś talenty wyławiają się same. Rynek bardzo się zmienił i na pewno mają na to wpływ media społecznościowe, natłok projektów, Netflix, HBO. Dziś możesz grać w pięciu serialach i nadal być anonimowym aktorem. Tyle się tego kręci, tyle się dzieje.

Banner Image
Banner Image
Najbardziej lubię takie dni, kiedy mogę odprowadzić Jankę do szkoły, zrobić swoją robotę, wrócić i ugotować zupę dla córki. Życie domowe pozwala zdrowo podejść do zawodu aktora i zdystansować się od roli.

Dwie Karoliny

Jak wygląda Twój dzień?

Każdy dzień zaczynam od kawy, nawet o 3:30. Wypijam ją w spokoju, odpalam kompa, powtarzając tekst, czytając maile, czasem wpadnie na kawę ktoś z przyjaciół. Wstaję przed Janką, żeby mieć chwilę dla siebie i się przygotować, później szykuję ją do szkoły. Przyjeżdża po mnie transport, który zabiera mnie na zdjęcia lub jadę na nie sama. Czasem zostaję 12 godzin na planie. Jeśli plan trwa tylko kilka godzin, to gdy wracam do domu, robię zakupy, odbieram Jankę, gotuję obiad.

Czyli jest Karolina w wersji praca i Karolina w wersji mama…

Bardzo często udaje się to połączyć i jestem obiema Karolinami tego samego dnia, chociaż wiadomo, że praca, zwłaszcza na wyjazdowych planach, to wyklucza. Najbardziej lubię takie dni, kiedy mogę odprowadzić Jankę do szkoły, zrobić swoją robotę, wrócić i ugotować zupę dla córki. Chyba że jest to duży projekt jak 'Anatomia’, gdzie potrzebuję 95 proc. przestrzeni w sobie na film.

Jeśli nie pracujesz, to…?

Staram się wykorzystać ten czas najlepiej jak potrafię: ćwiczę, uczę się, nadrabiam zaległości. Chcę, żeby każdy dzień był w jakiś sposób spełniony. Potrafię też spędzić dzień na 'świadomym lenistwie’ – jeśli czuję, że tego potrzebuję, to mam też poczucie, że to wpływa na mój dobrostan. Robię to wtedy z premedytacją. Książka, film, muzyka, rysuję, maluję. Nadrabiam spotkania ze znajomymi.

Banner Image
Nauczyłam się nowej sprawności, opanowałam stronę techniczną. Produkuję takie wydarzenie, jestem operatorem, aktorem i reżyserem (śmiech). Czasem wolę nagrywać selftape’y.

Castingi w wersji 2.0

Jak dziś wyglądają castingi? 

Pandemia mocno to zmieniła. W pandemii wszystko odbywało się za pomocą selftape’ów i to okazało się na tyle wygodne, że przyjęło się i chyba już z nami zostanie.

Technologia usprawniła ten proces?

Okazało się to dla wszystkich bardzo wygodne. Oczywiście nie można poczuć aktora, ale można dokonać pierwszej selekcji. Potem trzeba się spotkać, ale to jest świetne narzędzie.

Jak nagrywasz scenę? Musisz mieć partnera?

Każdy ma na to swoje patenty. Mam swoje ulubione miejsce w mieszkaniu, w którym nagrywam i w którym jest dobre światło, bo staram się nie korzystać ze sztucznego światła. Staram się pokazać moje wyobrażenie o danej postaci, opierając się na tekście, który dostaję. Ustawiam sobie swoją bazę, ustawiam laptopa. HP Spectre x360  jest ultralekki, wytrzymały i bardzo szybki. Ma dobrą kamerkę i świetny wyświetlacz.

Często musze nagrać sceny dialogowe, więc czasem korzystam z pomocy swoich kolegów aktorów, którzy mi partnerują, albo nagrywam wcześniej teksty swojego partnera w dialogu i gram sama ze sobą. Nauczyłam się to robić.

Produkuję takie wydarzenie, jestem operatorem, aktorem i reżyserem (śmiech).  Myślę, że aktorzy się w tym wyrobili – nauczyłam się nowej sprawności, opanowałam stronę techniczną. Czasem wolę nagrywać selftape’y. Zdjęcia próbne bywają wyzwaniem czasowym, długo się czeka. Teraz zajmuje mi to dwie godziny włącznie z nauczeniem się tekstu. Mam też nad tym większą kontrolę – mogę decydować, dopasować moment.

 

Jeśli chodzi o laptopa, to dla mnie liczy się mobilność – musi być lekki tak jak HP Spectre, który jest mocnym laptopem, a waży niewiele ponad kilogram. Do tego jest mały, ma 14 cali, a obudowa jest wytrzymała. Ekran z wytrzymałego szkła pełni także funkcję ekranu dotykowego no i się obraca, co jest super. Zmienia się wtedy w tablet, można go też postawić i obejrzeć serial w dowolnym miejscu w domu. Dzięki czytnikowi linii papilarnych logowanie się trwa sekundę. Szybkie ładowanie i dobra bateria też są plusem. U mnie wszystko szybko, żeby później móc zwolnić. Procesor Intel Core i7 11. generacji gwarantuje wydajność i sprawia, że Spectre jest bardzo szybki – co ma dla mnie duże znaczenie. Urządzenie z odznaką Intel Evo budzi zaufanie, bo musi spełniać wysokie wymagania. Ja też mam swoje. Laptop musi się zmieścić do torebki, być mały, ale mocny.

Banner Image
Banner Image
Mam dystans do siebie i do swojego wyglądu i cieszę się, że w kinie można oglądać normalne kobiety. Kino normalizuje teraz kobiecość. Bądźmy tym, kim chcemy być. Trzeba dbać o swój dobrostan.

Normalizacja

Kino się zmienia? Kobieta w kinie się zmienia?

Bardzo długo w polskim kinie kobieta była skazana na rolę amantki lub matki. Nie lubię określenia 'kobiece kino’ albo 'jakieś tam kino’, bo nadal jesteśmy wtedy w jakimś podziale – to nas dzieli, a nie zrównuje. Kino jest kinem. Fajnie jakbyśmy byli równi, żebyśmy tak samo zarabiali – jak w każdej branży. Fajnie jakby o tym, czy robisz film, nie decydowała twoja płeć tylko umiejętności, czy jesteś dobry w tym, co robisz. Co jest kinem kobiecym? To, że zrobiły je kobiety? W przypadku 'Anatomii’ faktycznie film zrobiły kobiety – reżyserka, operatorka, scenografka, główna aktorka.

Mam raczej na myśli zmianę, jeśli chodzi o role kobiece.

Kate Winslet i 'Mare z Easttown’?

Dokładnie…

'Nomadland’ czy 'Olive Kitteridge’. Tak, widzimy w nich normalne kobiety, nie ładniejsze, nie lepsze, takie jakie my, nieumalowane, nieuczesane. Ja to kocham w 'Anatomii’, że ja tam chodzę nieumalowana, w tych samych ciuchach przez cały film. Bardzo mnie to cieszyło. Ja mam taką urodę, że mogę wyglądać bardzo pospolicie i można mnie 'zrobić’ na ładną. Akceptuję siebie, wiem, jakie mam wady, jakie mam zalety. Kate Winslet w 'Mare z Easttown’ ma momenty, że wygląda bardzo zwyczajnie, ale też ma momenty, kiedy idzie na imprezę i jest umalowana, wygląda bardzo pięknie. Jest normalną kobietą.

Dbanie o wizerunek jest pułapką, życie w ciągłej ocenie jest koszmarem, można wpaść w obsesję. Mam dystans do siebie i do swojego wyglądu i cieszę się, że w kinie można oglądać normalne kobiety. Często słyszę przykre komentarze na swój temat, że jestem za chuda, jakaś zabiedzona. Kiedyś się tym przejmowałam, bo to nie jest przyjemne, ale dziś się tym nie przejmuję. Patrzenie przez pryzmat tego jak kobieta wygląda jest pułapką.

Kino normalizuje teraz kobiecość, czasem jest to obliczone na sprzedaż w kampaniach, ale to i tak robi dobrą robotę.  Ja najbardziej lubię patrzeć na normalne kobiety, lubię 'niedoskonałości’. Tylko, co nimi jest? Wszystko jest takie subiektywne. Jak ktoś chce robić operacje, to niech robi, jeśli się z tym dobrze czuje. Wszystko jest dla ludzi. Nicole Kidman wygląda dziwnie, ale ma taką charyzmę, tajemnicę w sobie, jest tak wyjątkowa, że to nie ma znaczenia. W 'Wielkich Kłamstewkach’ to, że jest tak porobiona, zagrało. Reprezentuje swoją opowieść. Fajnie by było, gdyby to nie był temat. Nie wszystko jest dla każdego. Bądźmy tym, kim chcemy być. Trzeba dbać o swój dobrostan.

TU I TERAZ