Selfie na cmentarzysku, czyli Czarnobyl jako nowa atrakcja turystyczna influencerów

W kwietniu minęła 33. rocznica wybuchu elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Niewyobrażalnie katastrofalne skutki tego wydarzenia przez długie lata nie pozwalały o nim zapomnieć. Ostatnimi czasy mówiło się już jednak o tej tragedii coraz mniej, a kolejne rocznice przechodziły niemalże niezauważone, zwłaszcza przez przedstawicieli młodego pokolenia.
Gdyby na początku tego roku ktoś powiedział nam, że już niebawem social media zaleją zdjęcia z Czarnobyla, stając się wręcz najgorętszym instagramowym trendem – nie uwierzylibyśmy.
A jednak tak właśnie jest: okolice, w których miała miejsce katastrofa, stały się niesamowicie popularnym kierunkiem turystycznym. Ogromna w tym zasługa bijącego wszelkie rekordy popularności miniserialu HBO „Czarnobyl”, który miał swoją premierę w maju.
Coraz więcej osób chce zobaczyć na żywo miejsca, które zrobiły na nich takie wrażenie w serialowej rzeczywistości.
Kieruje nimi ciekawość, chęć zagłębienie okoliczności tej niewyobrażalnej katastrofy, sprawdzenia na własne oczy, że coś takiego miało miejsce naprawdę, bo ogrom tej tragedii nie mieści się w głowie. Czarnobyl przeraża, zasmuca, ale również w jakiś złowieszczy sposób fascynuje.
A tam gdzie gorący temat, tam też influencerzy i niestrudzeni poławiacze dobrego contentu, który przełoży się na kliknięcia, lajki, zasięgi, a finalnie okrągłe sumki na kontach.
Nie chodzi o to, że twórcy internetowi nie powinni tam wyciągać aparatu i kamery.
Owszem, powstało już wiele naprawdę dobrych, wartościowych materiałów o Czarnobylu, z których można się dużo dowiedzieć i zobaczyć ten świat. Nie ma też nic złego w czerpaniu z tego korzyści materialnych – w końcu HBO nie zrobiło swojego genialnego serialu z powodów czysto humanitarnych, co nie zmienia faktu, że jesteśmy im wdzięczni za tak dobrą produkcję, która dostarczyła i wiedzy, i prawdziwych emocji.
Problem jednak w tym, że niektórzy kompletnie zapominają o tym, że Czarnobyl to nie Disneyland czy inna instagramowalna atrakcja turystyczna, a miejsce katastrofy, którą wielu przypłaciło życiem i zdrowiem.
Publikowanie w sieci zdjęć, których estetyka nijak nie współgra z tym faktem jest po prostu słabe. Niestety stało się to prawdziwą plagą, na którą na szczęście coraz więcej osób zwraca uwagę, przywołując do porządku influencerów i fashionistki.
Roześmiane twarze, seksowne pozy, dopracowane outfity, klimat dobrej zabawy i beztroski – to wszystko można znaleźć na zdjęciach opatrzonych hashtagiem #Chernobyl.
A przecież zginęło tam 31 osób, a szacowana liczba zgonów spowodowana długofalowymi skutkami katastrofy, czyli promieniowaniem, może sięgać nawet 90 tysięcy. Czarnobyl jest miastem duchów, symbolicznym cmentarzyskiem. Z szacunku dla ofiar i ich rodzin urządzanie tam instafriendly sesji jest – delikatnie rzecz ujmując – mocno nie na miejscu.
W tej sprawie wypowiedział się nawet sam autor scenariusza „Czarnobyla”, Craig Mazin. „To wspaniałe, że #CharnobylHBO przyciągnął tylu turystów do czarnobylskiej Strefy Wykluczenia” – pisze na swoim Twiterze twórca. – „Jednak widziałem krążące po social mediach zdjęcia… Jeśli się tam wybieracie, pamiętajcie proszę, że to miejsce straszliwej tragedii. Zachowujcie się więc z największym szacunkiem dla wszystkich, którzy tam zginęli czy ucierpieli w inny sposób”.
Obawiamy się niestety, że ten apel na niewiele się zda.
To jest kwestia pewnego wyczucia, mentalności i priorytetów, które u niektórych influencerów są chyba już mocno zespolone z instagramowalnym światem, w którym liczy się dobry content.
To samo było zresztą w Nowym Jorku po zamachu na World Trade Center czy chociażby w Polsce – w obozie w Oświęcimiu.

Choć pewnie nigdy nie powstaną przepisy regulujące to, jakie zdjęcia można robić w takich miejscach, to może chociaż przez nagłaśnianie tego problemu uda się choć część społeczności Instagrama zniechęcić do publikowania i lakowania tego typu zdjęć. Oby.
Zdjęcie główne (od lewej): Instagram @3raminta3, serial HBO „Czarnobyl”, Instagram @valstripe
Tekst: Kinga Dembińska