Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Czy sztuczna inteligencja będzie udzielała porad medycznych osobom, których nie stać na wizytę u lekarza?

Taką możliwość widzi CEO firmy OpenAI, ale to wcale nie jest dobry pomysł.
.get_the_title().

OpenAI to obecnie najgłośniejsza firma zajmująca się zagadnieniami z zakresu sztucznej inteligencji – jej flagowe produkty to generator obrazów DALL-E oraz bijący obecnie rekordy popularności ChatGPT. Zwłaszcza ten chatbot wydaje się skrywać niezgłębiony, ale i nieco przerażający potencjał. Nieźle radzi sobie z pisaniem esejów, wyręczając uczniów i studentów i z powodzeniem zdał testy do szkół medycznych i prawniczych. Istnieje obawa, że zastąpi też dziennikarzy – i nic dziwnego, bo całkiem sprawnie pisze. Coraz więcej osób obsadza go także w roli trenera personalnego i terapeuty (choć pisaliśmy już o tym, nie jest to wcale tak genialny pomysł).

CEO firmy OpenAI, Sam Altman, sądzi, że na tym wcale nie kończą się możliwości sztucznej inteligencji.

W opublikowanym w weekend tweecie napisał, że mogłaby ona poprawić naszą produktywność (na przykład odpowiadając na nasze maile), dostarczyć nam rozrywki (tu za przykład podał memy generowane przez AI), pomóc w nauce czy udzielać porad medycznych osobom, których nie stać na wizytę u lekarza. Dwa pierwsze punkty może i są prawdziwe, co do trzeciego, to raczej póki co sztuczna inteligencja pomaga nie tyle w nauce, co w oszukiwaniu. A co z punktem czwartym? Pomysł, że sztuczna inteligencja miałaby zastąpić wizytę u lekarza, jest naprawdę kiepski. Póki co algorytmy po prostu nie są takie mądre, by udzielać nam porad medycznych. Tymczasem mogą stwarzać niesłuszne wrażenie, że znają się na rzeczy, jako że szybko odpowiadają na pytania i brzmią naprawdę przekonująco.

Na początku miesiąca amerykański magazyn 'Men’s Journal’ zatrudnił sztuczną inteligencję do napisania artykułu na temat niskiego poziomu testosteronu. Tekst na pierwszy rzut oka wyglądał nieźle: zjawisko zostało opisane, pojawiły się porady dotyczące stylu życia, a nawet sugestia konkretnej terapii dla czytelników zmagających się z tym problemem. Tekst – jak to bywa z treściami generowanymi przez AI – brzmiał tak stanowczo, jakby napisał go ekspert, znalazły się w nim cytaty, które również wyglądały profesjonalnie, a do tego na górze pojawiło się zapewnienie, że został sprawdzony przez zespół redakcyjny. Niestety, gdy faktyczny ekspert przejrzał tekst, wyszło na jaw, że nie tylko miesza on szczegóły, ale także zawiera on liczne błędy merytoryczne i nieuzasadnione uproszczenia, za sprawą których czytelnik może uzyskać wypaczone rozumienie opisywanego problemu.

Problemy związane z AI wypowiadającą się na tematy zdrowotne polegają jednak nie tylko na tym – otóż algorytmy kiedy nie znają odpowiedzi, to po prostu zmyślają, a ich zmyślenia mogą niestety brzmieć niezwykle przekonująco.

Choć pomysł Sama Altmana może brzmieć altruistycznie, bo mowa w końcu o osobach, których nie stać na pójście do lekarza, przy obecnym stanie prac nad rozwojem sztucznej inteligencji jest zwyczajnie niebezpieczny. Zbyt prawdopodobne jest póki co, że AI popełni błąd, który będzie naprawdę katastrofalny w skutkach.

Tekst: NS

ZDROWIE