Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Każdy dorosły Brytyjczyk będzie po śmierci automatycznie uznawany za dawcę organów

Szacuje się, że ta zmiana prawa może oznaczać rocznie co najmniej 700 więcej dokonywanych przeszczepów.
.get_the_title().

W Wielkiej Brytanii liczba osób oczekujących na przeszczep serca sięgnęła w zeszłym roku 6 tys. Wykonano ok. 4 tys. operacji. 400 pacjentów zmarło, nie doczekawszy się dawcy. To bardzo dużo, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że aż 80 proc. Anglików deklarowało, że pośmiertnie mogłoby zostać dawcami narządów. Do oficjalnego rejestru dawców – NHS Organ Donor Register – zapisanych było jednak jedynie ok. 37 proc. obywateli tego kraju. Tymczasem to był warunek konieczny do pobrania narządów do przeszczepu od osoby zmarłej.

Aż do teraz: 20 maja w Anglii weszło w życie prawo „Max and Keira’s law”, według którego obowiązuje domniemana zgoda na pośmiertne oddanie organów do przeszczepu.

Nie oznacza to jednak, że pełnoletni Anglicy nie będą mieli nic do powiedzenia w tym temacie. Każdy, kto ze względów osobistych, religijnych bądź innych nie chce być dawcą narządów, może z tego zrezygnować, wypełniając odpowiednią deklarację. Interweniować może również rodzina danej osoby, zakazując pobrania jej organów – oczywiście nie wbrew ewentualnie wcześnie wyrażonej innej woli domniemanego dawcy.

Angielski Narodowy Fundusz Zdrowia zapewnia, że będzie respektować religijne czy etyczne względy, którymi mogą kierować się najbliżsi i to właśnie do nich będzie należało ostatnie słowo.

Na pewno możliwość niewyrażenia zgody przez rodzinę wpłynie na ograniczenie ilości dokonywanych transplantacji.

Ustawodawcy liczą jednak na to, że dzięki nowemu prawu ludzie zaczną częściej i jaśniej wyrażać swoją wolę w rozmowach z najbliższymi.

Psychologowie zachęcają do jak najwcześniejszego podejmowania tego tematu. W smutnych, krytycznych sytuacjach rodzinie może być szczególnie ciężko podjąć decyzję o przekazaniu narządów danej osoby do transplantacji. Jeśli jednak będzie wiedzieć, że taka jest wola zmarłego, nie powinni się jej sprzeciwiać.

„Max and Keira’s law” nosi nazwę na cześć Maxa Johnsona i Keiry Ball. W 2017 roku u dziewięcioletniej Keiry w wyniku wypadku samochodowego doszło do śmierci mózgu. Rodzice udzielili zgodę na pobranie jej organow, dzięki czemu uratowane zostały 4 inne osoby, do których trafiły narządy Keiry. Wśród nich był Max Johnson, również dziewięciolatek, chorujący od jakiegoś czasu na serce i czekający na przeszczep. To właśnie jego rodzice, po udanej operacji syna, rozpoczęli kampanię na rzecz zmiany brytyjskiego prawa.

Jak wygląda sytuacja w Polsce? Bardzo podobnie. Zgodnie z polskim ustawodawstwem każdy po śmierci może być dawcą narządów. Oczywiście aby móc samemu o tym decydować, trzeba mieć skończone 18 lat. „Dawcą pośmiertnym może zostać osoba, która za życia nie wyraziła sprzeciwu w formie wpisu w Centralnym Rejestrze Sprzeciwów” – czytamy na stornie Dawca.pl. – „Zgodnie z prawem polskim, obowiązuje domniemana zgoda na bycie dawcą, co oznacza iż w przypadku braku sprzeciwu we wspomnianym rejestrze, uznaje się daną osobę potencjalnym dawcą narządu. (…) Aby jednoznacznie wyrazić swoją chęć bycia dawcą po śmierci, warto nosić przy sobie podpisane oświadczenie woli.”

Wiele osób uważa, że to właśnie to podpisane oświadczenie woli jest warunkiem koniecznym, aby stać się dawcą. Tymczasem to raczej druk informacyjny, który nie ma mocy prawnej. Lekarze zachęcają jednak, by nosić je przy sobie, gdyż może stanowić kluczowy argument w ich rozmowach z rodziną, jeśli ta będzie proszona o zgodę na pobranie narządów. Najlepiej jednak porozmawiać z bliskimi zawczasu i poinformować ich o swojej woli.

Źródło zdjęcia głównego: Facebook NHS Organ Donation
Tekst: KD

ZDROWIE