Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Koronawirus sieje coraz większy strach. Proporcjonalnie do niego rośnie też poziom ludzkiej kreatywności

Jedni tak na serio, inni z przymrużeniem oka. Skoro jednak śmiech to zdrowie – to faktycznie ta inwencja twórcza może mieć jakieś pozytywne skutki.
.get_the_title().

Ostatnie, co można powiedzieć o sytuacji związanej z koronawirusem, to to, że jest zabawna.

W gąszczu fake newsów i wielu niewiadomych, które przeplatają się z doniesieniami o przypadkach zachorowań obywateli kolejnych państw i kolejnych ofiarach, robi się – delikatnie mówiąc – dość nerwowo.

Niedawno media obiegła informacja, że w warszawskich aptekach zaczyna brakować maseczek ochronnych. Możemy sobie więc wyobrazić, jak sytuacja wygląda w samych Chinach. Niemniej jednak na widok niektórych patentów na maski – czy też właściwie kaski ochronne – nie sposób się nie uśmiechnąć.

W ruch poszły kaski motocyklowe, baniaki i butelki plastikowe, przeróżne kawałki folii, a nawet artykuły higieniczne czy kawałki owoców.

Zagrożenie jest realne, więc w sumie nie można tutaj mówić o chuchaniu na zimne, tylko raczej o pełnym przekonaniu, że – jak to się mówi – lepiej zapobiegać niż leczyć. W tym wypadku lepiej więc zrobić coś, co może wydawać się mało skuteczne czy wręcz głupie, niż nie zrobić nic nic i później, jeśli najczarniejszy scenariusz się spełni, gorzko żałować, że nie zachowało się wszelkich możliwych środków ostrożności.

Co ciekawe, równolegle toczy się dyskusja o sensie noszenia masek. Według Elisabeth Rosenthal, dziennikarki i lekarki, która relacjonowała kilka lat temu sytuację w Chinach podczas epidemii SARS, ludziom wciąż brakuje wiedzy na temat, jakie powinny być główne środki ostrożności w sytuacji epidemii.

Po pierwsze – myjcie ręce jak najczęściej – komentuje Rosenthal dla NYTimes.com. – Po drugie – nie idźcie do pracy, jeśli jesteście chorzy. Nie puszczajcie też swoich dzieci do szkół i przedszkoli, gdy są chore.

Lekarka zwraca uwagę na to, że są miejsca, gdzie faktycznie lepiej jest nosić maskę, a wręcz powinno być to obligatoryjne. Chodzi o zatłoczone, zamknięte przestrzenie, jak lotniska czy pociągi, szpitale, w których przebywają zakażone osoby, a także miejsca, które są uznawane za źródło epidemii. W otwartych przestrzeniach miasta sprawa ma się nieco inaczej – tu wirus nie rozprzestrzenia się tak łatwo i największym zagrożeniem pozostaje kontakt z przedmiotem, na którym osiadł, jak klamki, przyciski wind czy poręcze. Dlatego tak ważne jest mycie rąk. Ponadto trzeba pamiętać o tym, że jeśli w jakiś sposób, np. drogą kropelkową, wirusy dostaną się na naszą maseczkę – a przecież możemy nie być nawet świadomi, że tak się stało – można uznać ją już za przedmiot zainfekowany i nie powinno się jej ponownie używać.

Mówi się też o tym, że płócienne maski są po prostu mało skuteczne – z łatwością przepuszczą koronawirusa. Także w sumie może nie powinniśmy się dziwić, że ludzie próbują wymyślić coś innego?

Źródło zdjęć: DesignYouTrust.com
Tekst: KD

ZDROWIE