Previous Slide Icon Next Slide Icon
Play Daily Button Pause Daily Button
Exit Daily Button

Siedem różnic głównych: przyjemność vs. szczęście!

Nauka stojąca za szczęściem i przyjemnością podpiera się głównie trzema filarami: psychologią, neuronauką oraz medycyną. W książce 'The Hacking of the American Mind' dr Robert Lustig rozszyfrowuje enigmatyczne pojęcia szczęścia i przyjemności, wskazując siedem konkretnych różnic w ich tajemnym kodzie.
.get_the_title().

Amerykański endokrynolog dr Robert Lustig jest jedną z pierwszych osób, które spopularyzowały gorzką prawdę na temat słodyczy. Naukowiec specjalizujcy się w tematyce otyłości zbadał dokładnie nasz ośrodek nagrody, udowadniając, że możemy uzależnić się praktycznie od wszystkiego. Bez względu na to, czy dostajemy gęsiej skórki na widok kostki mydła, cukru albo lodu, schemat uzależnienia pozostaje ten sam. Chodzi o subiektywne poczucie przyjemności, które osłodzi nam życie i na dobre zapewni poczucie szczęścia.

Na szczęście jest nauka!

Istnieje wiele możliwych definicji i podejść do badania szczęścia. Pomimo subiektywnej natury pojęcia, jesteśmy w stanie ugryźć temat naukowo. Od czasów Arystotelesa szczęście składało się z co najmniej z dwóch aspektów: przyjemności i eudajmonii, czyli dobrego przeżywania życia.

Model szczęścia stworzony przez Martina Seligmana opiera się na przyjemności, poczuciu sensu i zaangażowania.

Natomiast psycholog pozytywna Ewa Trzebińska definiuje szczęście jako stopień, w jakim lubimy swoje własne życie.

Neuronaukowcy postanowili pomóc nam zrozumieć naturę szczęścia i złagodzić cierpienie. Psychologowie rozpoczęli intensywne badania w mapowaniu cech empirycznych, a neuronaukowcy skupili się na badaniach funkcjonalnej neuroanatomii przyjemności, która w istotny sposób przyczynia się do szczęścia i jest kluczowa dla naszego dobrego samopoczucia.

Jak połączyć przyjemne z pożytecznym?

Związek między przyjemnością a szczęściem może pochwalić się bardzo długim stażem. Pierwsze wzmianki tej relacji możemy dostrzec w pismach ojca psychologii Zygmunta Freuda: ’ludzie dążą do szczęścia; chcą być szczęśliwi i tacy pozostać. To przedsięwzięcie ma dwa aspekty: brak bólu i niezadowolenia oraz przeżycie silnego uczucia przyjemności’. ’Szczęście głównie zależy od wyeliminowania bólu i niezadowolenia’ – głosi powiązany, choć nieco inny pogląd.

Kto wygrywa: przyjemność vs. szczęście!

Nie tylko kultura USA ma tendencję do mieszania szczęścia z przyjemnością. Dzięki teorii doktora Lustiga jesteśmy w stanie wykazać siedem kluczowych różnic między nimi. Naukowiec twierdzi, że przyjemność jest krótkotrwała, instynktowna i w głównej mierze polega na 'braniu’. Może być doświadczana samotnie, powodowana substancjami chemicznymi lub zachowaniami.

Z drugiej strony szczęście jest długotrwałe, eteryczne, zwykle społeczne, gdyż związane jest to z 'dawaniem’. Nie można uzyskać szczęścia przez używki i zachowanie.

Ekstremalne odczucia przyjemności, niezależnie od tego, czy są to substancje czy zachowania, prowadzą do uzależnień. Nie ma czegoś takiego jak uzależnienie od szczęścia! – mówi naukowiec.

Najważniejszą różnicą są dwa neuroprzekaźniki: dopamina (hormon przyjemności) oraz serotonina (hormon szczęścia). Jak twierdzi doktor Robert Lustig, neurony lubią być łaskotane, ale nie lubią, kiedy się je tłucze. Przewlekła i nadmierna stymulacja neuronu powoduje śmieć komórek nerwowych. Proces ten skutkuje uruchomieniem mechanizmu samoobrony, który obniża poziom receptorów dopaminy, aby neuron leżący obok 'martwego’ również nie przepadł. Dopóki uderzenie nie przyniesie zamierzonego efektu, proces trwa i nazywa się go 'tolerancją’. Kiedy natomiast neurony zaczynają umierać, mamy do czynienia z 'uzależnieniem’. Dopamina jest odpowiedzialna za pobudzanie, a serotonina pełni funkcję inhibitora – nie odpala kolejnych naszych nerwów, a wręcz powoduje ich milczenie, dlatego trudno jest przedawkować szczęście.

Co ciekawe, dopamina może wpływać na poziom serotoniny. Stąd błędne koło (nie tylko) współczesnego pokolenia: 'im więcej przyjemności szukasz, tym bardziej jesteś nieszczęśliwy’. Uzależnienie i depresja to dwie strony tego samego medalu. Nie jest to kwestia narkotyków, ale wszystkich innych rzeczy sprawiających nam przyjemność (patrz: układ nagrody).

Przemysł wykorzystał tę małą przeszkodę w naszej biochemii, aby dostarczyć nam wszystko, czego (nie)chcemy. Gdy to robimy, stajemy się coraz bardziej nieszczęśliwi i ostatecznie albo pogrążamy się w nałogu, albo w depresji (albo jedno i drugie).

Im większą porcję dopaminy serwuje nam dany produkt, tym bardziej nas uzależnia. Pomyśl na spokojnie o Facebooku lub dowolnej formie mediów społecznościowych i sam rozstrzygnij dylemat szczęście vs. przyjemność.

Tekst: KK

ZDROWIE