Dania dąży do tego, by do 2050 roku osiągnąć neutralność klimatyczną. Dlatego kraj już teraz promuje liczne inicjatywy mające pomóc w zrealizowaniu tego celu. Jedną z nich są zapowiedziane w kwietniu ubiegłego roku etykiety węglowe.

Duńskie Ministerstwo Żywności, Rolnictwa i Rybołówstwa ogłosiło, że opracowany zostanie jednorodny państwowy wzór etykiety, dzięki której klienci będą mogli dokonywać świadomych wyborów w sklepie spożywczym.

Obecnie nie mogą mieć takiej pewności – w gąszczu istniejących wzorów etykiet z łatwością można się pogubić. – Dania musi mieć teraz etykietę klimatyczną kontrolowaną przez państwo. Musi to być jedna zunifikowana marka, której konsumenci mogą ufać, aby uniknąć mnogości oznaczeń, które po prostu wprowadzają w błąd – powiedział wówczas Rasmus Prehn, który w tym okresie był ministrem rolnictwa.

Na projekt opracowania jednolitej etykiety węglowej przeznaczono 1,2 mln euro. Według pierwotnych zapowiedzi rezultaty mieliśmy zobaczyć już pod koniec 2022 roku, tak się jednak nie stało. Opracowanie etykiet węglowych to niemałe wyzwanie – przy obliczaniu jednostkowego śladu węglowego produktu należy bowiem wziąć pod uwagę szereg czynników. Problemem może być też kwestia wartości odżywczej. – Być może konieczne będzie porównanie wpływu na środowisko z wartością odżywczą produktu. Butelka napoju gazowanego może mieć niewielki wpływ na środowisko, ale nie jest to wartościowy produkt – mówi dyrektor Duńskiej Rady ds. Rolnictwa i Żywności Morten Høyer.

Gdy projekt zostanie wprowadzony, Dania stanie się pierwszym krajem na świecie, który będzie miał własne etykiety węglowe.

Warto przypomnieć, że kraj zajmuje obecnie 4. miejsce na The Climate Change Performance Index – liście szeregującej państwa pod względem ich aktywności w dziedzinie walki z kryzysem klimatycznym.

Tekst: NS
Zdjęcie główne: Markus Winkler/Unsplash