Energia wiatrowa wyprzedziła węgiel i atom

Pod koniec marca energia wiatrowa wyprzedziła najważniejsze konwencjonalne źródła w wyścigu o tytuł największego producenta energii w Stanach Zjednoczonych. Wiatr przez 24 godziny produkował więcej energii niż węgiel czy atom, stając się drugim w kolejności źródłem energii w kraju.
Wyprzedził go jedynie gaz ziemny, który od lat stanowi najważniejszy rezerwuar energetyczny w USA.
Drugie miejsce wiatru na podium zostało jednak przyjęte dwojako: jedni nazywają wynik kamieniem milowym na drodze do ekologicznej transformacji energetycznej, inni zaś wskazują, jak skromne zwycięstwo przyszło nam świętować. Odważne deklaracje Joego Bidena wcale nie wydają się bowiem bliskie realizacji.
Last Tuesday, total U.S. wind generation exceeded 2,000 GWh, making wind the second largest producer of electricity in the United States after natural gas for that 24-hour period.
Did a quick look at EIA's numbers going back to 2018. Don't think that's ever happened before. pic.twitter.com/VW7YSPK6LJ
— Ben Storrow (@bstorrow) April 4, 2022
W pierwszej kolejności zwróćmy uwagę na okoliczności zdobycia równie wysokiego wyniku przez wiatr. Nie bez znaczenia jest moment, w którym padł nowy rekord. Zapotrzebowanie na energię elektryczną zazwyczaj maleje w przejściowych porach roku, tzn. wiosną i jesienią. Nie wykorzystujemy wówczas energii ani żeby ogrzewać, ani ochładzać budynki mieszkalne czy miejsca pracy. To wtedy przedsiębiorstwa energetyczne przeprowadzają prace konserwacyjne w swoich zakładach. W związku z tym wiosną produkcja energii w elektrowniach węglowych i jądrowych jest zwykle niższa. Równocześnie marzec jest zazwyczaj najbardziej wietrznym miesiącem w roku, co dodatkowo podbiło statystyki. Tym samym można stwierdzić, że wynik jest zwyczajnym zbiegiem okoliczności.
Nie zmienia to jednak faktu, że do tej pory atom i węgiel wyprzedzały wiatr również w sprzyjającym okresie wiosennym.
Podobne statystyki rzucają nowe światło na obietnice prezydenta Stanów Zjednoczonych, który zapowiedział, że do końca dekady inne źródła energii niż węgiel będą miały 80-proc. udział w krajowym miksie energetycznym. Wśród wskazanych źródeł znajduje się również energia atomowa i wodna. Obecnie USA jest na półmetku swoich obietnic, produkując 40 proc. energii bez udziału węgla.
Choć Stany Zjednoczone przeprowadzają odważne inwestycje nakierowane na rozwój odnawialnych źródeł energii, tegoroczne dane pokazują jak długa jeszcze przed nimi droga. Jeżeli chciałyby dotrzymać obietnicy zerowej emisji do roku 2050, jeszcze w tej dekadzie musiałyby podwoić liczbę swoich instalacji wiatrowych.
Tekst: WK
Zdjęcie główne: Finn Mund/Unsplash