Gdyby świat przeszedł na weganizm, potrzebna byłaby tylko 1/4 całej ziemi uprawnej

80 proc. areałów rolnych to pastwiska lub uprawy na paszę dla zwierząt.
.get_the_title().

Weganizm staje się popularny nie tylko ze względów dietetycznych czy etycznych – wiele osób eliminuje ze swojej diety produkty odzwierzęce w trosce o środowisko. Jest tak dlatego, że mniejszy popyt na mięso i nabiał ogranicza jego podaż, a tym samym emisje gazów cieplarnianych powstałe przy produkcji. W przeliczeniu na jedną kalorię, hodowla wołowiny generuje 31 razy więcej emisji CO2 niż produkcja tofu. Ponadto zwierzętom trzeba dostarczyć 20 razy więcej kalorii w paszy, niż otrzymuje się później ze spożycia ich mięsa.

Większość pól uprawnych wykorzystywana jest bowiem do hodowli pokarmu dla zwierząt, a ich powierzchnia, mimo zwiększającej się popularności weganizmu, będzie rosnąć wraz z rosnącym zapotrzebowaniem na mięso.

Chiny, Indie oraz kraje afrykańskie, w których ciągle przybywa ludzi, będą spożywać coraz więcej mięsa i nabiału, jeśli zostaną przy swoich nawykach żywieniowych. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa już połowa wszystkich gruntów nadających się do zamieszkania jest wykorzystywana do celów rolniczych, a według Josepha Poore’a i Thomasa Nemecka, autorów badań nad globalnymi systemami żywnościowymi, około 80 proc. całej produkcji żywności przeznacza się obecnie na pastwiska lub uprawy na paszę dla zwierząt.

Te dane dają nam wgląd w to, jak mogłoby wyglądać użytkowanie gruntów, gdyby radykalnie zmieniły się trendy żywnościowe na całym globie.

Gdyby wszyscy byli weganami, rolnictwo potrzebowałoby tylko 1/4 ziemi, której używa dzisiaj.

Nawet dieta pozbawiona mięsa pochodzącego wyłącznie z bydła i owiec ograniczyłaby użytkowanie gruntów o połowę. Do czego można wykorzystać tę nadwyżkę przestrzeni? Czterokrotne zwiększenie produkcji żywności nie jest realną opcją. Niektóre pastwiska, na przykład na szkockich wyżynach, nie mogły zostać przekształcone w pola uprawne o wysokiej wydajności. Jednak w większości miejsc, w których obecnie rozwija się rolnictwo, takich jak brazylijska Amazonia, przejście z produkcji zwierzęcej na roślinną oznaczałoby produkcję większej ilości żywności na akr. Nadwyżki gruntów rolnych można wykorzystać do innych celów, takich jak choćby leśnictwo, lub sprawić, że na powrót staną się częścią lasu deszczowego.

Oczywiście jest to sytuacja hipotetyczna i idealistyczna. Może jednak nam uzmysłowić, jak duża część Ziemi poświęcona jest hodowli zwierząt na rzeź i jak cierpi na tym nasza planeta.

Zdjęcie główne: Stijn te Strake/Unsplash
Tekst: MK

Zmiany Klimatu