Mieszkanie w pobliżu ferm przemysłowych to piekło. Relacje tych osób to potwierdzają
Zastanawialiście się kiedyś nad tym, jak to jest mieszkać nieopodal dużej fermy przemysłowej? Niestety, mimo coraz bardziej wzrastającej świadomości społecznej co do konieczności ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, hodowcy i producenci żywności mają to sobie za nic, ukierunkowując się wyłącznie na zysk. Nie wspominając już nawet o kwestiach etycznych związanych z często bezdusznym i mechanicznym traktowaniem w takich miejscach zwierząt. Wbrew pozorom ferm przemysłowych przybywa (w tym w Polsce), a eksperci wprost ostrzegają, że dla zachowania klimatycznej równowagi do 2050 roku konieczne będzie ograniczenie produkcji mięsa i mleka o połowę. W tej chwili w samej Unii Europejskiej hoduje się kilka miliardów kur oraz 330 milionów krów, świń i owiec. Działacze Greenpeace’u dotarli do osób z Danii, Hiszpanii, Francji i Włoch, które mieszkają w pobliżu ferm przemysłowych. Świadectwo bijące z ich słów jest dość apokaliptyczne, a całą sprawę opisał brytyjski Guardian.
Jedną z nich jest była nauczycielka Bente Jorgensen z miejscowości Tingerup nieopodal Kopenhagi, której dom usytuowany jest w pobliżu dużej hodowli trzody chlewnej.
Kobieta wspomina między innymi o toksycznych substancjach, jak amoniak czy składowe nawozów, przez które ogranicza swój czas spędzany na zewnątrz.
– Zapach jest tak okropny, że już od niego czuję się niedobrze. Boli mnie głowa, a oczy są czerwone i opuchnięte. Mam poczucie, że nasze życie z mężem jest zniszczone z powodu smrodu, hałasu i kurzu.
Zdarzało jej się natknąć też w pobliżu na takie obrazki:
W podobnym duchu utrzymana jest także historia Adalgisy Martorelli z włoskiego Cadelbosco, która również zmuszona była znosić trudy życia nieopodal hodowli trzody chlewnej i podejrzewa, że jej fizyczne dolegliwości i hospitalizacje są związane właśnie z dobiegającymi z fermy zapachami i substancjami.
Inną osobą zmagającą się z problemem bliskiego położenia fermy przemysłowej jest Hiszpan Ricardo Anton. Valle de Odieta Scl, czyli jedna z największych w jego kraju ferm mlecznych, w listopadzie 2018 posiadała 5531 dorosłych krów, czyli 60 proc. więcej niż zezwalają lokalne regulacje.
Co więcej, właściciele planują wybudować niedługo w Noviercas największą przestrzeń tego typu w Europie aż na… 23 tys. krów. Ten projekt został uprzednio odrzucony przez władze wielu innych miejscowości.
– Wszystkie te wielkie fabryki stwarzają zagrożenie dla ekosystemu w regionie. Ponadto małe przedsiębiorstwa ledwo mogą utrzymać swoją produkcję. (…) W efekcie znikają – mówi Anton.
Kolejną bohaterką materiału była pochodząca z francuskiego Lescout Catherine Gavelle mieszkająca w pobliżu hodowli kur. Od lat 80. przestrzeń ta stale się rozrasta, dysponując w tej chwili zawrotną liczbą 185 tys. zwierząt. To aż 250 razy więcej niż liczba mieszkańców miejscowości.
– Podczas niektórych poranków zapach był tak bardzo żrący w gardle i nosie, że dla bezpieczeństwa dzieci woleliśmy trzymać je w zamkniętych pomieszczeniach w trakcie przerw na zabawę – mówi kobieta o swoich doświadczeniach z pracy w szkole.
Wszystkie te historie dobrze ilustrują to, jak mocno „biznesowy sukces” hodowców odbija się na komforcie życia zwykłych ludzi. A jakie jest wasze zdanie odnośnie ferm przemysłowych? Poniżej załączamy bardzo smutny filmik (oglądacie tylko na własną odpowiedzialność) pokazujący jak często wygląda rzeczywistość w takich miejscach:
Tekst: WM