Nadchodzi sezon huraganów. Czy czas budować schrony?

Meteorolodzy śledzący dynamikę oceanów i atmosfery nie mają wątpliwości, że sezon na trąby powietrzne może w tym roku zacząć się nie w lipcu, a o wiele wcześniej. Warunki pogodowe są wręcz idealne, a okres ten ma zaliczać się do wyjątkowo aktywnych. Phil Klotzbach z University of Colorado twierdzi, że jest to związane przede wszystkim z wyższymi temperaturami wód Oceanu Atlantyckiego i niskim prawdopodobieństwem powrotu wzorca klimatycznego, jakim jest El Niño. Tym, co napędza huragany i działa na nie niczym paliwo, są przede wszystkim wysokie temperatury oceaniczne panujące na tropikalnym i subtropikalnym Atlantyku. Dzięki nim możliwy jest także rozwój cyklonów i sztormów. A im temperatury wyższe, tym bardziej intensywny przebieg tych zjawisk.
Z badań wynika, że tym roku świat nawiedzi co najmniej 16 gigantycznych burz z silnymi wiatrami, które mogą osiągnąć prędkość minimum 63 km/h.
Aż 4 z nich mają spore szanse stać się huraganami o kategorii co najmniej 3 (o prędkości 254-332 km/h), zrywającymi dachy i wyrywające drzewa z korzeniami.

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej opublikował niedawno raport, według którego w Polsce mamy do czynienia z tzw. „aleją tornad”.
Najczęściej trąby powietrzne nawiedzają województwa łódzkie, świętokrzyskie, mazowieckie, opolskie, śląskie i małopolskie.
Czy to oznacza, że podobnie jak Amerykanie powinniśmy zacząć budować podziemne schrony i gromadzić zapasy jedzenia? Na szczęście – póki co – nie. Jednak trudno dziś prognozować, jak sytuacja tornad i huraganów będzie wyglądała u nas za kilka lat. Jeśli więc myślicie, że uda nam się uniknąć scenariusza z filmów katastroficznych, to niestety możecie się mylić. Ocieplenie klimatu sprawia, że musimy liczyć się z tym, że anomalie pogodowe będą pojawiły się w naszym kraju coraz częściej.
Tekst: PKW